Liczyłem na to, że kolejne odcinki Longmire będą rozwijać się w ciekawym kierunku, lecz na oczekiwaniach się zakończyło. Nie zanotowałem żadnego progresu przez trzy kolejne epizody. Bohaterowie nadal są mało wyraziści, nakreśleni bardzo powierzchownie i po prostu nudni. Longmire jest proceduralem, więc do kolejnych przygód powinny nas przyciągać interesujące postacie i dobre oraz zabawne dialogi, ale nic takiego tutaj nie ma.
[image-browser playlist="601439" suggest=""]©2012 A&E
Ciężko ogląda się ten serial, gdy kompletnie nie interesuje nas los bohaterów, którzy są po prostu nijacy. Pomimo wszelkich prób, nie sposób się do nich przywiązać - zero emocjonalnego związku z postaciami, czy jakiejkolwiek krzty sympatii.
Sprawa odcinka tym razem nie była tak ciekawa, jak w poprzednich. Akcja rozpoczyna się od tajemniczego pożaru stodoły, w którym giną konie i ich właściciel. Wszystko wskazuje na samobójstwo, potem na morderstwo popełnione przez żonę zmarłego, aż w końcu pojawia się temat niebezpiecznej przeszłości, która powraca, by przyprawić co poniektórych o zmartwienia, i jak się później okazuje, oczywiście wszystko było upozorowane. Ten schemat był często wałkowany w wielu serialach, a jego realizacja w Longmire nie ma w sobie nic z oryginalności. Powtórka z rozrywki, tylko że mniej intrygująca.
[image-browser playlist="601440" suggest=""]©2012 A&E
Miejsce akcji nadal robi piorunujące wrażenie. Krajobrazy są przyjemne dla oka, a otwarte przestrzenie dają nam pewne poczucie świeżości, gdyż inne produkcje tego typu nie wykorzystują ich aż w takim stopniu. Na plus także możemy zaliczyć muzykę.
Jeśli w trakcie oglądania jedynym aktorem, który potrafi wykrzesać u siebie odrobinę emocji, jest koń, to coś jest nie tak. Po trzecim odcinku nie widać szans na poprawę. Sam klimat i krajobrazy to za mało, aby powracać co tydzień do tego serialu.
Ocena: 4/10