Madam Secretary” z każdym kolejnym odcinkiem ogląda się coraz przyjemniej, choć serial nie jest wolny od wad. Jednak odpowiedni dystans i przymknięte oko sprawiają, że odcinki takie jak „The Time Is at Hand” i „Spartan Figures” to po prostu niezły przykład miksu political fiction z serialem obyczajowym. Wszystko podlane emocjami i lekkim humorem tam, gdzie trzeba. Polityczne sprawy tygodnia są naprawdę ciekawe i widać, że twórcy nie chcą popadać w schematy przy doborze tematów. Unikają zwykłych przepychanek między politykami, zdaje się, że chcą pokazać naprawdę szeroki wachlarz zadań i problemów, z którymi zmierzyć się muszą ludzie odpowiedzialni za władzę. Co najważniejsze, nie są to wyzwania abstrakcyjne, wzięte z kosmosu czy nie wiadomo skąd. Powstrzymanie groźnej sekty w „The Time Is at Hand” to delikatny temat, z którym borykają się ludzie na całym świecie. Jeśli chodzi zaś o „Spartan Figures”, to większość z nas prawdopodobnie pamięta moment kryzysu finansowego w Grecji, który wykorzystano i rozwinięto (choć chyba bardziej spłycono, ale to już zależy od perspektywy) w „Madam Secretary”. Niestety jednak, o ile sprawy te wyglądają na ciekawe i zapowiadają się obiecująco, to są w dużej mierze przegadane. Trochę akcji widzowie obserwują podczas próby samobójczej wyznawców sekty, ale cała reszta to kwestia odpowiedniego dialogu w odpowiednim miejscu. Z drugiej strony to przecież polityka, więc wyczynów kaskaderskich nie ma się co spodziewać - ta dziedzina to przede wszystkim mówienie, więc może się niepotrzebnie czepiam. Poza tym po pełnym dynamiki i akcji „Tamerlane” wszystko w „Madam Secretary” będzie wydawać się przegadane. [video-browser playlist="680156" suggest=""] Wątki obyczajowe w obu odcinkach stoją na całkiem niezłym poziomie, do którego serial zdążył przyzwyczaić widzów. Nowy związek Stevie z szefem i przypadkowe spotkanie z rodzicami w „The Time Is at Hand” to przesympatyczna scena, w której zakłopotana córka stara się uniknąć wszelkiej możliwej konfrontacji, a waleczny ojciec bezlitośnie testuje jej nowego wybranka. Dodatkowym powodem do śmiechu jest, oczywiście, Elizabeth, która świetnie lawiruje między Stevie i Henrym. Dobrze czasem popatrzeć na tak zwyczajne sytuacje na ekranie, a „Madam Secretary” dostarcza ku temu wielu okazji. „Spartan Figures” jest z kolei odcinkiem trochę poważniejszym. Henry stoi przed poważnym dylematem związanym ze zmianą pracy, nie chce jednak podejmować pochopnych decyzji oraz zawieść oczekiwań innych. Stevie zaś spotyka swojego dawnego przyjaciela, który przeżywa ciężkie chwile po odwyku. Powagi sytuacji dodaje fakt, że przyjacielem tym jest syn prezydenta. Twórcy „Madam Secretary” kolejny raz poruszają temat dzieci polityków i ich sposobu na radzenie sobie z zaistniałą sytuacją. I o ile na początku sezonu, w przypadku Stevie, było to dość niewinne zagranie, tak w „Spartan Figures” widzimy już poważniejsze problemy i dużo mocniejszy przekaz. Zobacz również: Zwiastun 2. sezonu serialu „Detektyw”Madam Secretary” nie zaskoczyło niczym w ciągu tych dwóch tygodni. Historia nie posunęła się do przodu, nie byliśmy też świadkami żadnych znaczących wydarzeń, które mogłyby wpłynąć na dalszy kształt serialu. Nie znaczy to jednak, że odcinki te były słabe. Można je określić mianem zwyczajnych czy typowych dla „Madam Secretary”. Proporcjonalne połączenie political fiction ze sprawami dnia codziennego zapewne nie jest najlepszym, co można oglądać, ale zdecydowanie trzyma odpowiedni rozrywkowy poziom, a przecież przede wszystkim o to chodzi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj