Po krótkiej przerwie na oddech Madam Secretary buduje nowy przewodni wątek na więcej odcinków. Twórcy znów pięknie opierają się na prawdziwych wydarzeniach.
Po zakończeniu wątku rosyjskiego scenarzyści
Madam Secretary dali widzom odpocząć. Kilka luźnych odcinków opartych na rodzinie i drobnych sprawach pozwoliło złapać oddech bohaterom. To zmienia się w czternastym, gdy rozpoczęty zostaje nowy główny wątek, który po raz kolejny udowadnia, jak świetnie ten serial dojrzał i zmienił się w stosunku do pierwszego sezonu. Podobnie jak z motywem konfliktu Rosji z Ukrainą, tak i tutaj twórcy czerpią pełnymi garściami z tego, co znamy z codziennych informacji, a wszystko okraszają wiarygodną nutką dramaturgii, która sprawia, że ogląda się to lepiej, niż można było oczekiwać.
Wydaje się to też naturalne, że po problemach w Europie z Rosją, które w rzeczywistości ucichły, scenarzyści skupią się na temacie jak na razie wiecznie obecnym, czyli na islamskich terrorystach. Najpierw jednak czerpią z historii walki o prawa kobiet w kraju islamskim i pokazują nam młodą kobietę, która przez swoją walkę staje się celem. Skojarzenie z prawdziwymi wydarzeniami nasuwa się samo, ale to nie to jest tutaj najlepsze. To, jak twórcy łączą każdy wątek, jest naprawdę solidnie przemyślane i dopracowane, szczególnie że początkowo nic nie wskazywało na to, iż w ogóle będziemy śledzić większą i rozbudowaną historię.
No url
Nie brak także napięcia, które jest stopniowane. Po spojrzeniu na czternasty odcinek można wyjść z założenia, że oglądamy kolejną zwyczajną historię, ale z czasem wrażenie staje się inne, bo wszystko nabiera wyrazu aż do kulminacji w cliffhangerze, a
Right of the Boom to
Madam Secretary w najlepszym wydaniu. Jest tutaj właśnie to napięcie i emocje. Wprowadzenie tak dużego chaosu do wydarzeń jest czymś, co doskonale napędza rozwój fabuły. Motyw zagrożenia życia Henry'ego tym razem działa zaskakująco dobrze - i to pomimo faktu, że gdzieś tam w głowie kołacze się myśl, że twórcy nie posuną się do zabicia tej postaci. Udaje się jednak wprowadzić delikatną niepewność, która dobrze angażuje w wydarzenia. O to właśnie chodzi.
Udaje się też zadbać o postacie, ich relacje oraz rozwój. Mamy delikatne rozruszanie małżeństwa McCordów w związku z wpływem tego wydarzenia na Henry'ego, nawet zabawną kwestię Matta i Nadine oraz wątek Jaya. Poza McCordami wszystko jest przede wszystkim luźniejsze i pozwala na równowagę pomiędzy poważniejszymi i dramatyczniejszymi wątkami. Co najważniejsze, dzięki wydarzeniom lepiej poznajemy poszczególne osoby, przez co też nabierają one wyrazistości i w jakiś sposób rośnie sympatia do nich. Cały wątek McCordów i plan stworzenia specjalnej jednostki to już nowy przewodni wątek, który ma ogromny potencjał, szczególnie że zmienia on kompletnie dynamikę małżeństwa, które nie musi się okłamywać lub mieć problemu z tym, że nie mogą o czymś ze sobą rozmawiać. To może fajnie rozwinąć się w kolejnych odcinkach.
To dwa naprawdę dobre, emocjonujące i ciekawe odcinki
Madam Secretary, które znakomicie korzystają z bieżących wydarzeń, przenosząc je do fikcyjnego świata z odpowiednią dozą emocji i dramaturgi. Dlatego właśnie ten sezon jest tak wciągający.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h