Jeśli o mnie chodzi, to druga część w żaden sposób nie zmieniła mojego zdania o tej powieści. Peter A. Flannery bardzo płynnie przechodzi z pierwszej części do kolejnej. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że po prostu nikt nie chciał wydać mu ośmiuset stronicowego tomiszcza. Pozostaje wierny swojemu stylowi i pomysłom. Do rąk dostajemy schematyczne fantasy o smokach i bohaterach. Autor jak po sznurku prowadzi nas do przewidywalnego zakończenia. Nie będzie jakiegoś specjalnego zaskoczenia, jeśli napiszę, że dobro wygrywa, a Falko z ofiary losu ewoluuje niczym gąsienica w arcypotężnego maga. Gdzieś pomiędzy jest wszystko to, co powinno być: miłość, krew, ból, pot i łzy i sceny batalistyczne. Przyznam szczerze, że sporo myślałam o tej książce. Tak, autorowi udała się trudna sztuka polegająca na tym, że czytelnik duma nad treścią jeszcze po zakończeniu lektury. Jakaś część mnie, ta z pokaźnym czytelniczym stażem i stosami książek w domu chciała bez litośnie zjechać Maga bitewnego i spopielić go w ogniu najbliższego smoka.
Źródło: Fabryka Słów
Jednakże, patrząc na młodzieżową scenę wydawniczą, to umówmy się, że Mag bitewny nie jest taki najgorszy, wręcz dzięki rzetelnemu, czasem do bólu rzetelnemu, rzemiosłu Flannery’ego można go umieścić dość wysoko. Przecież te wszystkie schematy, które będą męczyć starych czytaczy-wyjadaczy są podręcznikowymi schematami dobrego fantasy. Jeśli zatem postanowimy zapomnieć o wszystkich książkach z gatunku, które przyszło nam czytać i postawimy się w sytuacji nastolatka, który oderwał się od komórki, bo mu kazali czytać, spojrzymy na sprawę zupełnie inaczej. Dostaniemy do rąk książkę z wartką akcją, z bohaterami, których polubimy i będziemy gryźć z nerwów paznokcie, niecierpliwie przerzucając stronę po stronie. Będziemy ocierać łzy nad odpowiednimi scenami itd. Książka ta zapewni nam przyjemny relaks i odprężenie w tym ostatnimi czasy smutnym i zabieganym świecie. Dobre zakończenie, to w  sumie nie wada, bo każdy z nas podświadomie potrzebuje świadomości, że wszystko będzie dobrze…
Dla mnie osobiście ta książka jest trudna w ocenie. Mag bitewny spełnia wszystkie wymagania, żeby stać się modną pozycją, która złotymi zgłoskami zapisze się w kanonie lektur młodzieży. Podsumowując, jest lepiej niż w pierwszym tomie. Autor niestety bardzo chciał szybko zakończyć swoje dzieło i niektóre wątki zostały po prowadzone za szybko i po łebkach, ale niech mu tam będzie. Natomiast tłumaczenie kuleje i to bardzo. W trakcie lektury natrafimy na różne kwiatki i bardzo pompatyczny miejscami język. No, ale jak mówiłam tu się czepiam i marudzę. Czy warto przeczytać? Zawsze warto, żeby mieć swoje własne zdanie. Może się spodoba? A jeśli nie, to chociaż pośmiejecie się lub zapragniecie przypomnieć sobie swoje początki z fantastyką.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj