Magiczna słonica to tegoroczny film animowany, który w Polsce zadebiutował właśnie na platformie Netflix. Fabuła produkcji skupia się na Peterze, osieroconym chłopcu, wychowującym się w domu weterana wojskowego, który lata temu uratował mu życie. Peter jest marzycielem i optymistą, a jego największym pragnieniem jest poznać prawdę o swojej rodzinie, z którą został rozdzielony – chłopiec głęboko wierzy w to, że jego siostra żyje i bardzo chciałby ją odnaleźć. Pewnego zwyczajnego dnia miasteczkowa wróżka potwierdza jego przypuszczenia i mówi, że do siostry poprowadzi go... słonica. Gdy więc zbiegiem okoliczności wielki słoń faktycznie trafia do miasteczka, Peter stawia wszystko na jedną kartę i idzie za swoim przeznaczeniem. Nowy film Netflixa bazuje na nagradzanej powieści Kate DiCamillo, która została również wydana na rynku polskim. I o ile książka może pochwalić się bardzo pozytywnymi ocenami, o tyle w filmie jakoś tego fenomenu nie widać – z mojego punktu widzenia jest to bowiem opowieść skomplikowana, w pewnym sensie abstrakcyjna i dość trudna w odbiorze. Film jest przeznaczony dla całych rodzin, ale biorąc pod uwagę efekt końcowy, mam pewne wątpliwości, czy najmłodsi widzowie w ogóle zrozumieją to, co dzieje się na ekranie. Twórcy zdaje się wychodzą z założenia, że opowieść obroni się sama, jednak moim zdaniem za dużo tu zawiłości i trudności, by tak zupełnie zrezygnować z wyjaśnienia małym widzom, co to jest i skąd się bierze. Produkcja ma też na celu przypomnieć nam, że warto wierzyć w magię i że wszystko jest możliwe – po seansie jednak mam mieszane uczucia i raczej nie czuję się zauroczona ani szczególnie przekonana do tej tezy. Fabularnie Magiczna słonica przepełniona jest rozmaitymi wątkami i trudno jednoznacznie określić, który z nich jest najważniejszy. Pomijając główną oś fabularną, jaką jest poszukiwanie siostry przez Petera, mamy tu też szereg historii pobocznych – magika, który wątpi w siebie; mieszkańców miasteczka, którzy stracili wiarę w czary, wspomnianego już sierżanta-weterana, w którym wciąż drzemią echa wojny; zakonnice opiekujące się sierotami, rozrywkowego króla i dworzan, którzy, zamiast rozsądnie zarządzać miasteczkiem, urządzają sobie kontrowersyjne turnieje dla własnej zabawy i wreszcie tytułową słonicę, czy de facto dzikie i nieokiełznane zwierzę. Jest tego naprawdę dużo, a część tematów, które reprezentują poszczególne postaci (strata rodziców, trauma wojenna, niewola, śmierć czy zagrożenie) to bardzo mocne wątki, które moim zdaniem nie będą właściwie przyswojone przez widza 7+ (a właśnie taka kategoria wiekowa widnieje przy tym tytule na Netfliksie). Za samo przedstawienie słonicy natomiast duży plus – nie jest to baśniowy i empatyczny słonik, z którym łatwo nawiązać kontakt, tylko zwierzę, które trzeba oswoić. Tego typu realizm raczej nie jest standardem w uroczych animacjach familijnych, doceniam zatem zamysł. Film trwa nieco ponad półtorej godziny, co jest optymalnym czasem na rozpoczęcie, rozwinięcie i rozwiązanie akcji. Warto też wspomnieć, że poza głównymi bohaterami, na ekranie wypowiada się także narratorka, która co jakiś czas opisuje to, co się dzieje, w dodatku z sarkazmem i żartem. Jest to według mnie zabieg zupełnie zbędny, który tylko utrudnia puszczenie wodzy fantazji (co byłoby tu wręcz wskazane, by odebrać główną ideę opowieści). Sama jakość animacji natomiast jest na wysokim poziomie – kadry są przepełnione kolorami i magiczne, tak jak sam tytuł wskazuje. Na polskim Netfliksie film można obejrzeć w oryginalnej wersji dźwiękowej z napisami lub z dubbingiem. Magiczna słonica nie jest jedną z animacji, która szczególnie zapada w pamięci – historia, mimo tego, że porządnie i ładnie zrobiona, przemija bez większego echa i tak naprawdę należytego zrozumienia. Bohaterowie są w zasadzie anonimowi, a jeśli już coś sobą reprezentują, to są to raczej stereotypy. Film nie ma wiele do zaoferowania, zwłaszcza jeśli chodzi o najmłodszych widzów – morał opowieści nie jest do końca czytelny, a to, co dzieje się na ekranie przez czas jej trwania, nie angażuje tak, jak prawdopodobnie życzyliby sobie tego twórcy. Wyszło raczej przeciętnie, a film, chcąc chyba być odpowiednim dla wszystkich grup wiekowy, finalnie nie jest wystarczająco odpowiedni dla nikogo. Mogło być zdecydowanie lepiej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj