Gdy w 2008 roku do kin trafiał pierwszy Iron Man, chyba nikomu (prócz samych producentów) nie śniło się, że w ciągu najbliższych lat poznają kilku innych najbardziej znanych komiksowych bohaterów. Następne lata to sukcesy obrazów o Thorze, Kapitanie Ameryce i Hulku, ich sequele oraz wreszcie The Avengers, czyli spełnienie najskrytszych marzeń każdego geeka – zebranie wszystkich superbohaterów w jednym filmie. Jako że każda kolejna produkcja była bardziej udana (przynajmniej pod względem kasowym) niż poprzednia, Marvel wyczuł potencjał w innym sposobie na pokazywanie jednego świata z wielu różnych stron – opowieści transmedialnej. I tak narodził się pomysł na Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D..

Dla tych dwóch osób, które mieszkają w krajach Trzeciego Świata i nie mają okazji zbyt często odwiedzać Hatak.pl: Agents of S.H.I.E.L.D. to przeniesienie kinowego sukcesu superbohaterów do telewizji. Przynajmniej w pewnym sensie. Serial osadzony jest bowiem w tym samym uniwersum, jego bohaterowie wiedzą o istnieniu nordyckich bogów, zielonego potwora i człowieka w szalenie zaawansowanej technicznie zbroi. To, co odróżnia nową produkcję telewizyjną ABC od wcześniejszych przebojów kinowych, to fakt, że wspomnianych superherosów na ekranie nie zobaczymy. Bitwy o losy (wszech)świata będą odbywały się w tle, podczas gdy serial opowie historię tytułowej grupy agentów zajmującej się sprzątaniem powierzchni Ziemi po kolejnych bojach Avengersów.

Pilot pokazuje początki nowego zespołu agencji S.H.I.E.L.D., dowodzonego przez Phila Coulsona zabitego przez złego adoptowanego brata Thora tuż przed bitwą o Nowy Jork. Czekajcie… że jak?! W kompletnie nieoczekiwanym zwrocie akcji (choć anonsowanym już kilka miesięcy temu, więc teraz nie jest to żadna niespodzianka) agent Coulson powraca z martwych. To, czy jego "wskrzeszenie" ograniczało się tylko do mistyfikacji w papierach, czy też należy to słowo brać dosłownie, dopiero się okaże. Pierwszy odcinek daje już pewne tropy.

[video-browser playlist="618820" suggest=""]

Oprócz Coulsona w pilocie pojawia się też inna postać ze słynnej agencji. Samuel L. Jackson dla telewizyjnych budżetów był poza zasięgiem, więc mamy najlepszą postać zaraz po nim – Marię Hill graną przez Cobie Smulders. Dla aktorki, która pojawiła się już w The Avengers, to na razie tylko gościnny występ, ale wiele osób spodziewa się, że po zakończeniu How I Met Your Mother dołączy do stałej obsady. Niemniej na razie jej brak nie będzie odczuwalny – rola Smulders w pilocie i tak miała jedynie charakter ekspozycji, wyjaśnienia widzom, kim są poszczególni bohaterowie i jakiego rodzaju serial właśnie oglądają.

Na stały zespół, który będziemy oglądać co tydzień, oprócz Coulsona składają się zaś: męski odpowiednik Natashy Romanoff zwany Grantem Wardem, tajemnicza agentka Melinda May, świeżo nabyta hakerka Skye i para naukowców - Fitz oraz Simmons. Pilot zdąża jedynie przedstawić imiona kolejnych bohaterów, więc trudno na razie ich oceniać. Jednocześnie jednak często sygnalizowane są tajemnice związane z ich przeszłością – twórcy ewidentnie kreują podstawy historii, które poznamy dopiero w kolejnych odcinkach.

Reżyserii pierwszego odcinka podjął się sam Joss Whedon, twórca kultowego Firefly i Buffy: Postrach wampirów, a także naczelny opiekun kinowego uniwersum Marvela oraz reżyser The Avengers. I to widać. Jest bardzo dynamicznie, sprytnie miesza się tu akcję z wprowadzaniem kolejnych wątków i bohaterów, a przy okazji nie brakuje też błyskotliwych one-linerów. Dużą część z nich słyszeliśmy już co prawda w zwiastunach promujących serial, ale na szczęście co nieco zachowano na premierę.

[video-browser playlist="634956" suggest=""]

Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. to po prostu The Avengers w mniejszej skali. Cały styl prowadzenia narracji i estetyka filmu zostały tutaj przekonwertowane na telewizyjny budżet, ze wszystkimi tego plusami i minusami. Jak głosi hasło promocyjne "Nie wszyscy bohaterowie są super", po stronie dobra w serialu będą walczyć jedynie zwykli śmiertelnicy; prawdopodobnie nie zobaczymy tutaj wielu ukochanych twarzy z dużego ekranu (migracja odbywać się będzie co najwyżej w drugim kierunku). Z drugiej strony sama świadomość, że oglądamy serial osadzony w kinowym uniwersum Marvela, jest jak najbardziej wystarczająca. Już w pilocie mamy wiele nawiązań do wątków z filmów; będą one w większym lub mniejszym stopniu towarzyszyć nam przez resztę sezonu.

Najważniejsi w serialu ABC są tytułowi agenci i to od nich będzie zależał sukces produkcji. Największym problemem pilota Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. jest bowiem fakt, że nie pokazuje on nic, czego już wcześniej gdzieś nie widzieliśmy. Podobnie jak mającą premierę dzień wcześniej Czarną listę, ogląda się to bardzo przyjemnie, ale nie sposób nie dostrzegać lekkiej wtórności. Wielka szkoda też, że stacja nie zdecydowała się na dwugodzinną premierę – pilot ledwie zarysowuje postacie i nie daje szansy na odpowiednie wejście w świat telewizyjnych Avengersów. To uczucie niedosytu, choć w serialach wskazane, w Agents of S.H.I.E.L.D. jest chyba zbyt duże.

Oczekiwania wobec Jossa Whedona i ABC były ogromne. To wielkie przedsięwzięcie medialne, ale i produkcyjne. Nie będzie to najtańszy serial w ramówce stacji - każdy odcinek będzie wymagał sporych nakładów finansowych, jeśli tytuł ma utrzymać przy telewizorach fanów Marvela. Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. po pilocie można ocenić po prostu jako kolejny serial telewizyjny i z umiarkowanym optymizmem patrzeć w przyszłość. Tak jak w przypadku bohaterów, nie jest - niestety - super.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj