W Małym Zgonie zabójca wysłany przez Vatzlava trafia na ślad Ryszarda i jego nowej rodziny. Okazuje się, że policja nie jest w stanie ich ochronić i nasi bohaterowie są zmuszeni do ucieczki. Tak trafiają na myśliwego i jego wnuczkę. Razem wyruszają w podróż do Wielkiego Zgonu. Po drodze jednak dochodzi do pewnego nieporozumienia. W tym czasie Marek kontynuuje rozwój swojego biznesu narkotykowego. Jednak przy okazji zalicza zatarg ze Stefanem. Postanawia wykorzystać swoją ekipę więźniarek, aby zemścić się na gangsterze. Po tym wydarzeniu Stefan wpada w depresję.  Sam wątek Ryszarda w tym odcinku nie jest jakoś za specjalnie ciekawy pod względem rozwoju historii. Jednak podobała mi się w tym wypadku jedna rzecz. Mianowicie chodzi mi tutaj o dynamikę między poszczególnymi członkami rodziny a Ryszardem. Na początku odcinka nie rozwijało się to jakoś za specjalnie dobrze, dużo było tutaj wymuszonej i całkowicie niepotrzebnej złości na pokaz, która bardzo szybko prysła. Jednak już w 8. odcinku poszło to w bardzo dobrym kierunku, bo twórcy postanowili rozwinąć relacje Ryszarda z jego nową rodziną. Szczególnie dobrze ogląda się dynamikę więzi z Carlą. Całkiem nieźle wygląda to, jak kobieta odkrywa kolejne dobre strony bohatera. Jako oddzielne postacie członkowie rodziny Ryszarda nie działają zwykle dobrze, jednak jako  kolektyw sprawdzają się naprawdę nieźle.  W końcu doczekałem się tego, aby wątek myśliwego i jego wnuczki przeciął się z losami głównych bohaterów. Doczekałem się i... niestety nic z tego dobrego nie wyszło. Po tym wszystkim tylko upewniłem się, że ten wątek jest zupełnie niepotrzebny. W pewnym momencie wydawało mi się, że twórcy wpletli ten element w oś Ryszarda tylko dlatego, aby zaznaczyć, że historia myśliwego dzieje się w tym samym świecie. Nic innego z tego nie wyszło. Intryga nie została popchnięta do przodu ani ubogacona. Zdecydowanie bardziej podoba mi się aspekt fabuły dotyczący płatnego zabójcy nasłanego przez Vatzlava. Postać po kolei odhacza wszelkie przeszkody na swojej drodze i bardzo dobrze sprawdza się jako ta niepohamowana siła sprawcza, która została nasłana na naszych bohaterów. To ciekawie urozmaica fabułę. Wątek Ryszarda rozwija się całkiem nieźle. Twórcy postanowili w tych odcinkach zwiększyć tempo i posunąć intrygę znacznie do przodu. I muszę przyznać wyszło to na dobre dla całej historii. Dostałem masę różnych motywów, w wielu przypadkach stanowiącą mieszankę, która nie miałaby prawa się sprawdzić. Jednak tutaj w większości wypadków to wszystko płynnie się ze sobą przeplata. Czego tu nie ma - porwanie matki Ryszarda/Marka, depresja gangstera, handel narkotykami, gang więźniarek rozwalający mieszkanie pod wodzą Marka, a w tle wybory na burmistrza. Jakoś to wszystko tutaj nie gryzie się ze sobą. A do tego dodajmy jeszcze sporo czarnego humoru, który naprawdę trzyma poziom, nie jest jakiś chamski czy wysilony, tylko współgra ze scenami. Chciałbym jeszcze zauważyć bardzo dobrze nakręconą sekwencję w finale 7. odcinka, w którym gang więźniarek demoluje mieszkanie Stefana. Bardzo dobrze zrealizowana scena w teledyskowym stylu, okraszona świetnym numerem Hotelu Torino.  Nowe odcinki Małego Zgonu notują zwyżkę poziomu i naprawdę dobrze się to ogląda. Jest kilka nieciekawych elementów, jednak nie przeszkadza to w seansie. Nie sądziłem, że to napiszę, ale polecam. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj