Nigdy w życiu nie grałem w golfa. Powiem nawet więcej: nigdy w życiu nawet nie miałem w rękach kija golfowego! Z jakiegoś powodu, odkąd pamiętam, lubiłem natomiast wszelkiego rodzaju wirtualne wersje tego sportu i już dobrych kilkanaście lat temu zagrywałem się w proste produkcje dostępne wówczas na telefonach. Takich klasycznych, bez przedrostka „smart”, więc sami dopowiedzcie sobie, jak odległa przeszłość to musiała być. A że poza cyfrowym golfem lubię też Nintendo, to Mario Golf: Super Rush od pierwszej zapowiedzi wydało się tytułem, który idealnie trafi w moje gusta. Nie myliłem się. Mario Golf: Super Rush jest grą, której struktura nie odbiega od poprzednich sportówek z wąsatym hydraulikiem i jego przyjaciółmi w rolach głównych. Mamy więc kilka trybów rozgrywki – poczynając od kampanii fabularnej z elementami RPG, poprzez możliwość grania solo, a na zabawie wieloosobowej kończąc. Twórcy ze studia Camelot zadbali o to, by nie dało się tutaj narzekać na nudę nawet po wielu godzinach. O ile oczywiście nie jesteście zagorzałymi przeciwnikami golfa.  Tryb fabularny nie jest może przesadnie interesujący pod względem opowieści, ale chyba nikt tego od Mario Golf: Super Rush nie oczekiwał. Mamy tu do czynienia z prostym schematem „od zera do bohatera”. Protagonista, którym jest nasz Mii, zaczyna jako kompletny amator, osiąga kolejne sukcesy i pnie się coraz wyżej, po drodze mierząc się ze znanymi postaciami, takimi jak Luigi, Donkey Kong czy Wario. Kampania zbyt długa nie jest, bo na jej ukończenie potrzebowałem mniej więcej 6-7 godzin, a jestem przekonany, że wprawnym golfistom zajmie to około pięciu godzin. Doskonale sprawdza się jednak jako taki rozbudowany samouczek. Stopniowo wprowadzane są nie tylko kolejne mechaniki, ale też i bardziej nietypowe wariacje na temat klasycznego golfa, takie jak Speed Golf, w którym liczy się nie tylko precyzja, ale też… szybkość w bieganiu po polu. Szkoda jedynie, że tak mało tutaj pojedynków z bossami. Na dobrą sprawę takie starcia są tylko dwa i są przy tym dość proste. Zapadają jednak w pamięć, bo wymagają zupełnie innego podejścia niż taka bardziej typowa, sportowa rywalizacja na polach golfowych. Chętnie zobaczyłbym tego nieco więcej. 

Fabuła

7 /10

Oczywiście jak na grę z Mario przystało, tak i w Super Rush nie mogło zabraknąć zróżnicowanych lokacji. Do dyspozycji graczy oddano kilka krain, które różnią się nie tylko estetyką, ale też i przeszkodami czekającymi na polach. Raz są to pioruny, innym razem ruchome piaski czy lawa. Na zmianę warunków musimy odpowiednio reagować i dostosowywać nie tylko naszą taktykę, ale też i wyposażenie. Między rozgrywkami mamy dostęp do sklepików, w których za monety kupujemy kije czy stroje, które dają nam różne bonusy. Oprócz tego nie zabrakło systemu rozwoju postaci rodem z RPG. Awansujemy na kolejne poziomy doświadczenia i zwiększamy nasze statystyki: siłę uderzenia, wytrzymałość, szybkość, kontrolę i podkręcenie piłki.
fot. Nintendo
Pojawiają się też specjalne zdolności: sprint przewracający znajdujących się obok przeciwników i odrzucający ich piłki oraz wyjątkowe uderzenia, które nie tylko lecą dalej, ale też mają dodatkowe efekty (uzależnione od postaci). Te ostatnie możemy wykonywać po naładowaniu paska energii, co robimy, nie tylko posyłając piłkę do dołka, ale też –  a jakże! – zbierając złote monetki. Mówiąc krótko: jak na golfa, który jest uznawany raczej za sport spokojny i powolny, dzieje się tu naprawdę sporo! Ukończenie kampanii zabawy z Super Rush nie kończy, a wręcz przeciwnie. Jeśli macie przyjaciół, którzy również lubią taką rozgrywkę, to tryby wieloosobowe przyciągną Was na długie godziny. Jeśli zaś chcecie wciągnąć w golfa domowników, którzy do tej pory nie mieli z tym sportem zbyt wiele do czynienia, to z pomocą przychodzi bardzo przystępny słowniczek najważniejszych pojęć – dzięki niemu poznacie typy kijów oraz dowiecie się, co znaczą takie pojęcia jak np. "birdie", "par" czy "bogey". Wszystko to, jak przyzwyczaiło nas już Nintendo, jest niestety dostępne bez polonizacji. 

Rozgrywka

8 /10

Warstwa wizualna nie odbiega od innych gier sportowych z Mario. Grafika jest kolorowa i miła dla oka, ale jednocześnie bardzo prosta, by nie powiedzieć, że o dobrych kilka lat zacofana. Lokacje, choć barwne, zróżnicowane i pełne znanych z serii Mario elementów, są też przy tym puste i pozbawione detali. Równie nieskomplikowane jest udźwiękowienie, które łączy w sobie radosną muzykę oraz charakterystyczne pomrukiwania postaci. Cieszy mnie za to niezmiernie fakt, że „komentarzy” Toada jest mniej niż w przypadku Mario Tennis Aces, bo jego pełne entuzjazmu piski, choć zabawne na początku, przy dłuższych posiedzeniach potrafiły okropnie ranić uszy.
fot. Nintendo
+9 więcej
Ciekawym pomysłem było też dodanie alternatywnego sterowania ruchowego, w którym kontroler Joy-Con trzymamy jak kij golfowy i wykonujemy uderzenia poprzez jego wychylanie. Niestety u mnie to rozwiązanie sprawdzało się co najwyżej średnio, więc szybko wróciłem do standardowych przycisków. 

Oprawa

6 /10

Ocena końcowa

8/10


Fabuła

7/10

Rozgrywka

8/10

Oprawa

6/10
Mario Golf: Super Rush nie zaskakuje. To kolejna gra sportowa z maskotką Nintendo - tylko tyle i aż tyle. Jeśli graliście w inne produkcje z tej serii, to dokładnie wiecie, czego się spodziewać, i to dostaniecie, a dostępne w grze tryby zabawy sprawiają, że rozgrywka wieloosobowa może zapewnić sporo frajdy i raczej szybko się nie znudzi. Plusy: + przyjemna kampania fabularna; + sporo postaci i trybów zabawy; + zróżnicowane lokacje; + specjalne zdolności urozmaicają grę. Minusy: - oprawa nie zachwyca; - sterowanie ruchowe raczej tylko jako ciekawostka; - długość kampanii dla jednego gracza.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj