Po 10 latach powróciła seria Marvel Ultimate Alliance. W dalszym ciągu mamy z trójwymiarową grą akcji w świecie znanym z kart komiksów Marvela i z możliwością zabawy w kooperacji – zarówno lokalnie, jak i przez sieć. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by całą grę, od początku do końca, przejść solo. Taka opcja również jest całkiem satysfakcjonująca i sprawia sporo frajdy, chociaż nie da się ukryć, że produkcja ta wiele zyskuje właśnie podczas wspólnej rozgrywki ze znajomymi. Marvel Ultimate Alliance 3: The Black Order nie sili się na skomplikowaną, pełną zwrotów akcji fabułę. Zamiast tego scenariusz podażą tropami wytyczonymi przez komiksy i ostatnie filmy MCU. Mamy więc Kamienie Nieskończoności, które zostają rozrzucone po świecie oraz dwie grupy, które się nimi interesują i próbują je odnaleźć. Po jednej stronie konfliktu stoi Thanos i jego tytułowy Czarny Zakon, po drugiej zaś superbohaterowie, w których wcielają się gracze. Pomimo fabularnych banałów i prostoty, całą historię śledzi się z zaciekawieniem – przede wszystkim ze względu na „lekkość” całej opowieści czy liczne ukłony w stronę fanów. Dosłownie co kilka minut poznajemy kolejne postacie znane z komiksów i herosów, którzy przyłączają się do naszej walki z Szalonym Tytanem. Tych jest tutaj naprawdę sporo – od najbardziej znanych, jak Kapitan Ameryka, Wolverine czy Spider-Man, przez tych zawdzięczających większą popularność ostatnim filmom MCU (Black Panther, Kapitan Marvel), aż po bardziej niszowych. Podejrzewam, że niewielu fanów kojarzy Crystal czy Elsę Bloodstone.

Fabuła

7 /10

Herosi różnią się nie tylko wyglądem, ale też mają unikalne cechy i zdolności. Mamy więc bohaterów preferujących brutalną siłę, zasypujących wrogów gradem szybkich ciosów czy korzystających z magii i mocy żywiołów. Dodatkowo niektórzy potrafią się leczyć (trudno wyobrazić sobie Rosomaka i Deadpoola bez tej zdolności, prawda?), inni mogą latać, bujać się na pajęczynie czy teleportować się na krótkie dystanse. Czasami można jednak natknąć się na pewien recykling – są postacie, którymi gra się dość podobnie – np. Wolverine i Black Panther czy herosi z pajęczymi mocami, nie brakuje też pewnych umiejętności działających w ten sam sposób. Mimo tego trudno narzekać tutaj na zróżnicowanie, bo bohaterów, zdolności, a tym samym też i możliwości jest tutaj naprawdę sporo. Gra zresztą bardzo zachęca do eksperymentowania. Bohaterowie dołączają do nas regularnie, a na każdym kroku znajdziemy punkty kontrolne S.H.I.E.L.D., które pozwalają nam dokonać zmian w czteroosobowej ekipie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by co chwilę zmieniać herosów, próbować ich zdolności i na tej podstawie wybrać tych, którzy najbardziej przypadną nam do gustu. System walki na pozór wygląda na bardzo prosty i typowy. Mamy słaby i szybki atak oraz mocniejszy, ale znacznie wolniejszy. Do tego dochodzą też zdolności specjalne, które aktywujemy kombinacją dwóch przycisków oraz blok i unik. Standard, prawda? Szybko okazuje się jednak, że Marvel Ultimate Alliance 3: The Black Order oferuje znacznie więcej. Specjalne umiejętności możemy łączyć z innymi herosami, zadając jeszcze więcej obrażeń, a po naładowaniu specjalnego paska możemy odpalić najpotężniejszą zdolność – również w wersji solo lub zespołowej. System ten pogłębiają także przeciwnicy. Niektórzy z nich mają dodatkowy pasek pod zdrowiem, swoistą tarczę, która obniża otrzymywane przez nich obrażenia. Warto więc wiedzieć, który atak lepiej sprawdzi się do zużycia tarczy, a którym zadamy później obrażenia. Ciekawym pomysłem jest też to, w jaki sposób działa tutaj tworzenie 4-osobowej drużyny. Bohaterowie otrzymują specjalne bonusy do statystyk w momencie, gdy towarzyszą im znajomi z komiksowych drużyn lub mają ze sobą inne wspólne cechy. Tworząc zespół składający się z Avengersów, Strażników Galaktyki czy członków X-Men, otrzymamy kilkuprocentowy wzrost statystyk – niby niewiele, ale to miły smaczek, który dodatkowo zachęca do kombinowania. Podobnie zresztą jak drzewko talentów i ISO-8, czyli kryształy pełniące formę ulepszeń. Szkoda tylko, że i jedno i drugie sprowadza się do pasywnych bonusów i nie jest zbyt atrakcyjne. Poziom trudności nie jest tu przesadnie wysoki, ale gra szybko uczy nas, że mashowanie przycisków nie jest skuteczną taktyką. Owszem  - w taki sposób również poradzimy sobie z większością przeciwników, ale znacznie szybciej osiągniemy cel poprzez odpowiednie wykorzystanie zdolności, mocnych stron naszych herosów i słabych u oponentów, zwłaszcza bossów. Walki z nimi są nie tylko efektowne, ale też całkiem nieźle zrealizowane. W każdym z takich pojedynków musimy stosować inne strategie – raz oznacza to konieczność osłabiania pancerza, innym razem eliminowania towarzyszy lub unikania ataków dystansowych. Rozgrywka w Marvel Ultimate Alliance 3: The Black Order to przede wszystkim starcia z przeciwnikami. Dynamiczne, efektowne, a czasami też piekielnie chaotyczne. Zdarzają się tutaj momenty, w których na ekranie nie widać kompletnie nic, bo cała miejsce akcji pokryte jest dymem, błyskami i wybuchami. Najczęściej spotykamy się z tym podczas odpalaniem ataków specjalnych, co potrafi skutkować również zauważalnym spadkiem płynności. Sytuację nieco ratuje jednak dodatkowe ustawienie kamery – „Heroic”. Przybliża ona akcję i przypomina klasyczne gry TPP, dzięki czemu znacznie lepiej sprawdza się podczas zabawy solo. Pomocne okazało się również umieszczenie Switcha w stacji dokującej i rozgrywka na telewizorze – na 42 calach znacznie łatwiej było się odnaleźć niż na niewielkim wyświetlaczu konsolki. Nawet wtedy jednak kamera może się pogubić i czasami zamiast herosów i przeciwników oferujemy pobliską ścianę lub elementy otoczenia. Problem ten nasila się przy klasycznej kamerze i zabawie w lokalnej kooperacji – kamera próbuje ująć wszystkich graczy jednocześnie i nie zawsze sobie z tym radzi. Od czasu do czasu natrafiamy też na prościutkie zagadki logiczne. Te wymagają od nas przesunięcia przedmiotów w odpowiednie miejsce czy niszczenia obiektów funkcjonujących jako „przełącznik” otwierający drzwi. Gwarantuję, że nie będziecie nad tym myśleć dłużej niż kilka sekund. Czasami natkniemy się też na równie łatwe segmenty platformowe i skradankowe. Brak wyzwania w tym jednak nie przeszkadza, bo tego typu fragmenty są tutaj odpowiednio dawkowane i stanowią przyjemne urozmaicenie i chwilę odpoczynku od ciągłych walk. Zawodzi natomiast design lokacji. Są one bardzo liniowe i jedynie sporadycznie oferują jakąś odnogę, która doprowadzi nas do ukrytej skrzynki z przedmiotem czy opcjonalnego wyzwania. Szkoda, bo był tutaj potencjał na coś więcej – mamy przecież bohaterów latających czy bujających się na pajęczej sieci i można to było wykorzystać do dostawania się w sekretne miejsca, niedostępne dla innych. Kampania fabularna nie jest tutaj długa – jej ukończenie zajmuje około 7-10 godzin. Trudno jednak uznać Marvel Ultimate Alliance 3: The Black Order za grę na jeden raz. Liczni bohaterowie sprawiają, że poziomy można powtarzać i próbować różnych taktyk. Do tego dochodzi też tryb Infinity Trials, w którym zainteresowani znajdą sporo wyzwań. Najczęściej mają one formę zamkniętych aren z przeciwnikami i specjalnymi modyfikatorami mającymi wpływ na rozgrywkę. Nie brakuje tam również atrakcyjnych nagród – ulepszeń, strojów, a nawet dodatkowych bohaterów. Dobrze zapowiada się też dalsze wsparcie, bo już teraz ujawniono, że w sierpniu do gry za darmo trafi dwóch nowych herosów (Colossus i Cyclops), a w niedalekiej przyszłości doczekamy się pierwszego płatnego DLC Marvel Knights.

Rozgrywka

8 /10

Oprawa graficzna Marvel Ultimate Alliance 3: The Black Order to taki książkowy przykład typowego średniaka. Przed premierą wiele osób zarzucało zwiastunom, że gra wygląda na nich jak produkcja mobilna z niższej półki, ale nie jest aż tak źle, przede wszystkim dzięki przemyślanej, komiksowej stylistyce, która maskuje wiele niedoskonałości. To także dobry zabieg, dzięki któremu gracze nie będą porównywać wyglądu herosów i złoczyńców do ich odpowiedników z MCU – a z taką sytuacją mamy do czynienia z konkurencyjnym Marvel's Avengers od Crystal Dynamics i Square Enix. Płynność rozgrywki jest zadowalająca – przynajmniej przez większość czasu gry. Niestety, czasami można natrafić na poważne spadki. Gdy na ekranie dzieje się wiele, a kolejni herosi odpalają swoje najpotężniejsze ataki, to gra na moment potrafi zmienić się w pokaz slajdów. Dzieje się to sporadycznie i ani razu nie spowodowało u mnie jakichś poważniejszych konsekwencji, które zmusiłyby mnie do rozpoczęcia od ostatniego punktu kontrolnego, ale i tak czasami potrafi to nieco sfrustrować.
fot. Marvel/Nintendo
+13 więcej
Muzyka jest ok – trudno się do niej przyczepić, trudno się też nią jakoś szczególnie zachwycić, ale na osobną wzmiankę zasługują głosy postaci. W zdecydowanej większości przypadków aktorzy bardzo dobrze wywiązują się z powierzonych im zadań, a w niektórych przypadkach można mieć wrażenie, że mamy do czynienia z głosami znanymi z MCU. Gdybym zamknął oczy i ktoś puściłby mi dialogi z Rocketem czy Nickiem Fury z gry, to prawdopodobnie miałbym przed oczami Bradleya Coopera i Samuela L. Jacksona, chociaż tutaj wcielają się w nich Nolan North i John Eric Bentley.

Oprawa

7 /10

Ocena końcowa

8/10


Fabuła

7/10

Rozgrywka

8/10

Oprawa

7/10
Marvel Ultimate Alliance 3: The Black Order zapewnia bardzo przyjemną rozgrywkę w starym stylu. Rozgrywka jest liniowa, a system walki prosty do opanowania, ale jednocześnie oferujący sporą głębię. Jeśli jesteście fanami uniwersum Marvela i nie przeszkadzają wam drobne niedoskonałości, to zdecydowanie warto dać szansę temu tytułowi. Plusy: + mnóstwo bohaterów, złoczyńców i postaci znanych z komiksów, + przyjemny i rozbudowany system walki, + sporo do roboty – kampania i tryb Infinity Trials, + kooperacja zarówno lokalnie, jak i online, + komiksowa stylistyka sprawia, że gra wygląda nieźle. Minusy: - technicznie nie zachwyca, - sporadyczne spadki płynności, - liniowe, ograniczone lokacje, - sporadyczne problemy z kamerą.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj