Felicia Hardy AKA Czarny Kot jest uznana za martwą, plan Hammerheada dotyczący szantażu pozostałych mafijnych rodzin wziął w łeb, zmuszając go do otwartej ofensywy, wpędzającej ich w kozi róg. Zarówno wspomniani Donowie, jak i miejscowa policja pod dowództwem Yuri Watanabe i asystą Spider-Mana szykują się do wielkiej bitwy. W takim właśnie stanie zastajemy Nowy Jork wraz z początkiem Marvel’s Spider-Man: Turf Wars, drugim dodatkiem do genialnego Marvel's Spider-Man od Sony, będącym środkowym rozdziałem trylogii The city that never sleeps. Szybkie tempo, jakie narzuca nam pierwsza misja, nie zwalnia ani na moment, podobnie jak bardzo ciężki i poważny klimat. Trudno tu uświadczyć śmieszkującego zwyczajowo Petera, a całości nie pomaga fakt, że dane jest nam obserwować upadek Yuri Watanabe i być może, z czego bardzo bym się cieszył, jej pierwsze kroki do stania się znaną z komiksów Wraith. Relacja pani kapitan i Pajączka nabiera zupełnie nowego światła w tej historii, bowiem role zaczynają się odwracać i to nasz bohater zaczyna być tym chłodnym głosem rozsądku. Nie tylko nadaje to głębi nowym postaciom, ale także pokazuje jak istotna jest ta przyjaźń. Do tego dochodzą jeszcze świetne rozmowy z Milesem, podtrzymujące narrację i wydźwięk z poprzedniego dodatku i zasadniczo są to jedyne momenty, które wywołują uśmiech na twarzy, jednak nie jest to wada, taki jest po prostu ton tego DLC. Oczywiście poza główną historią dostajemy nowe wyzwania (niech Cię cholera jasna strzeli, Screwball), nowe bazy do zdobycia (tym razem atakujemy placówki Hammerheada), a także nowe przestępstwa. Nie zabrakło też kolejnej, tym razem już ekstremalnie upierdliwej, wariacji na temat przeciwników, którzy to potrafią naprawdę napsuć krwi. To, w połączeniu ze znacznie szybszym tempem akcji i wieloma potyczkami z wrogami, sprawia że Turf Wars potrafi napsuć krwi i zmusić gracza do nauczenia się nowych taktyk i priorytetów w walce. Szkoda więc, że walka z końcowym bossem jest tak dziecinnie prosta. Nie jest jednak tak świetnie, jak było w przypadku Marvel's Spider-Man: The Heist, a na produkcji znajduje się parę rys. Przede wszystkim nie idzie poznać po Peterze żadnego żalu po Felicii, co trochę zgrzyta, biorąc pod uwagę ich wspólną historię. I nawet mimo tego, że Kot znowu oszukał Pająka, ciężko mi uwierzyć w to, że nasz bohater nic nie czuje, lub w to,  że tak dobrze to ukrywa. Po drugie, jest zwyczajnie za krótko. Choć misji jest mniej więcej tyle samo co w The Heist, to brak w nich równie angażujących momentów dramatycznych i przerywników filmowych, co ze wzmożonym tempem akcji przekłada się na zdecydowanie inną długość rozrywki. Wciąż oczywiście jest to dodatek warty swojej ceny, jednak chciałoby się więcej. Zwłaszcza że wszystko kończy się jeszcze bardziej emocjonującym cliffhangerem niż poprzednik.
fot. SIE
+18 więcej
Pomimo tych wad, Turf Wars to wciąż świetne DLC, choć nie tak dobre, jak można by oczekiwać po następcy The Heist. Z jednej strony bardzo cieszy różnica w tonie i narracji między tymi dwoma, z drugiej jednak czegoś tu brakuje i należy mieć wielką nadzieję, ze trzeci dodatek, Silver Lining, zamknie całą opowieść w jedną kompletną całość, która nawzajem naprawi swoje niedociągnięcia. Jedno jest pewne, choć korona nieco zadrżała na głowie króla tegorocznych DLC, to nic nie wskazuje na to, by miała z niej spaść. PLUSY +fabuła; +postacie; +mroczny ton; +wymagające walki. MINUSY - za krótko.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj