Marilyn Monroe. Za kulisami to kolejny tytuł poświęcony aktorskiej legendzie. Podobno w ogóle powstało już około 600 książek o Marilyn Monroe. Nie ma w tym nic dziwnego, bo życie aktorki do dziś budzi kontrowersje, a jej śmierć owiana jest tajemnicą. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że kolejni autorzy chcą tylko na nazwisku Monroe zarobić, nie dokładając nic odkrywczego. Inni promują biografie swojego autorstwa na sensacjach wyssanych z palcach, które jeszcze bardziej mitologizują postać Marilyn. Do każdej kolejne biografii aktorki podchodzę więc sceptycznie i czytam raczej z "fanowskiego" obowiązku. Wciąż jednak ma to sens – czekam na biografię idealną. Marilyn Monroe. Za kulisami jest tego ideału bliska.

Michelle Morgan to fanka Marilyn Monroe; w latach 1991–2007 była prezeską brytyjskiego fanklubu "Marilyn Lives Society". Nie jest więc pisarką, która postanowiła napisać o aktorce zapewniającej dobrą sprzedaż książki, ale wielbicielką, która – jak sama pisze na wstępie – postanowiła napisać w końcu wiarygodną biografię swojej ukochanej gwiazdy, mając już dość zmyślonych i skandalizujących historii na jej temat. I faktycznie – Morgan nie szuka sensacji i odcina się od wszelkich teorii spiskowych. Wspomina o nich, owszem, ale tylko z kronikarskiego obowiązku. Jej biografia bazuje na obszernym materiale źródłowym, na który składają się książki i artykuły prasowe, a także różnego rodzaju dokumenty, w tym listy do i od Marilyn. W pisaniu tej książki pomogły także osoby, które znały aktorkę – jej przyjaciele czy członkowie rodziny zastępczej. W trakcie lektury wyczuwalna jest duża sympatia autorki do Monroe, ale nie wpływa ona na obiektywizm jej książki. Morgan doskonale zna wszystkie publikacje na temat Marilyn, co daje jej wiedzę na temat pojawiających się w nich plotek i przekłamań, których dopuszczali się kolejni autorzy. Z niektórymi z nich rozlicza się w swojej książce, delikatnie zaznaczając, że któraś z sytuacji według jej źródeł wcale nie miała miejsca. Zamiast jednak mierzyć się z innymi biografami Morgan wartko snuje opowieść o Normie Jeane Baker, poświęcając sporo miejsca na opis jej dzieciństwa i dorastania, które w rozlicznych publikacjach opisywane było jako bardzo nieszczęśliwe. Autorka, opierając się na doniesieniach osób, które znały Marilyn, wskazuje, że wcale nie było ono trudne i pozbawione radości. Idąc dalej, bardzo ostrożna i powściągliwa jest, gdy mowa o późniejszym życiu osobistym gwiazdy "Pół żartem, pół serio". Nie przedstawia własnych hipotez, nie spekuluje, odcina się od części powstałych już teorii, natomiast ciągle opiera się na faktach i cytatach. Tym samym z jej książki nie dowiemy się wiele o kontrowersyjnych relacjach łączących Marilyn z jej psychoanalitykiem, doktorem Greensonem, czy o rzekomym związku z braćmi Kennedy.

Czytaj również: Recenzja książki "Marsjanin"

Wielu autorów w swoich biografiach Marilyn Monroe próbuje doszukiwać się przyczyn jej uzależnienia od leków, niskiej samooceny, a w konsekwencji - tragicznej śmierci. Michelle Morgan nie zastanawia się nad tymi kwestiami i jednocześnie nie kreuje swojej idolki ani na ofiarę, ani na nikogo innego. Jaka jest więc Marilyn, która wyłania się z jej biografii? To właśnie trudno powiedzieć. Czytelnik ma duże pole do refleksji i własnej interpretacji losów najsłynniejszej blondynki Hollywood. Morgan nie próbuje bowiem odpowiadać na pytania, na które odpowiedzi znać mogła właściwie tylko sama Marilyn. Natomiast bardzo wiele jest w Marilyn Monroe. Za kulisami momentów, w których autorka pokazuje Monroe nie jako gwiazdę, a po prostu jako człowieka widzianego oczami innych. Jedno jest pewne – kobieta z jej książki to osoba pełna ciepła, uśmiechu i życzliwości dla innych, znajdująca zawsze dla każdego dobre słowo. Nie zawsze jednak spotykała się z tym samym ze strony otaczających ją osób. Przez całe życie dążyła do spełnienia, szukając miłości i pragnąc szczęścia u boku męża i dzieci. To było jej największe marzenie, którego nie dane jej było spełnić.

Marilyn Monroe. Za kulisami to zdecydowanie jedna z najlepszych biografii Marilyn, które miałam okazję czytać. Rzetelna, pozbawiona sensacji i pisana bez plotkarskiego zacięcia. Polecam na dobry początek tym, którzy jeszcze nic o Marilyn nie czytali.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj