Sylvain SavoiaWspólny komiks Polki i Francuza daje możliwość spojrzenia na dekadę lat 80. z wysokości 110-120 cm. Dziecięcy świat bohaterki ma zupełnie inną percepcję wydarzeń z kart podręczników historii. Stan wojenny, jak i cała historia zostają odbierana przez bohaterkę jako coś bardzo egzotycznego. Te odświeżające spojrzenie z dziecięcego punktu widzenia jest czymś nowym wśród narracji o tych trudnych czasach. Wspomniany album opowiada o Polsce lat 80. XX wieku - przed i w trakcie „wojny jaruzelskiej z narodem”, choć bez patosu. Główną bohaterką jest alter ego scenarzystki - kilkuletnia dziewczynka, mieszkająca w Stalowej Woli. Dzięki Marzi poznajemy jej rodzinę i przyjaciół. Mama dziewczynki pracuje jako księgowa w miejscowych zakładach mleczarskich, a tata jest zatrudniony w Hucie Stalowa Wola (autorka nie wspomina, że ten zakład produkował armaty i transportery opancerzone - stąd pracownicy otrzymali sowieckie lodówki z zamrażarkami). Autorka prezentuje od podszewki życie w peerelowskim dziesięciopiętrowym wieżowcu z „wielkiej płyty”. Krótkie fabularne nowelki tworzą trzy części wydane w jednym woluminie. Marzena Sowa przypomina traumę egzystencji za „jaruzelszczyzny”, gdy wola przetrwania nakazywała stać całą noc za mięsem. Brakowało wszystkie, a posłodzenie herbaty należało do ówczesnych luksusów. Komiks przypomina beznadziejne kolejki, tworzenie list na atrakcyjne towary, zakupów na zapas i prób zrealizowania kartek żywnościowych, zabaw dzieci w czasach sprzed komputerów i smartfonów - gdy rówieśnicy nie wiedzieli co lajki i hejt. Na stronach komiksu w żartobliwej formie jest przywoływana I pielgrzymka papieża Jana Pawła II do Polski, wprowadzenie stanu wojennego oraz czołgi na ulicach Stalowej Woli. Autorka zdecydowanie unika historii politycznej, wyraźnie dystansując się od martyrologii. Opowieść Marzi jest z perspektywy małej dziewczynki, mającej 13 grudnia 1981 jedynie 2,5 roku, nie rozumiejącej dlaczego nie nadali Teleranka. Rodzinne portrety osób i relacji rodzinnych odwzorowują losy peerelowskiej rodziny z niekonwencjonalną jedynaczką. Zaprezentowane sytuacje. Trzecie wydanie zbiorczego tomu obejmuje cztery francuskie albumy (uświadamiając popularność rudowłosej dziewczynki). Zebrane w pierwszym tomie historie zajmują blisko 200 stron.
Źródło: Egmont
Marzi. Dzieci i ryby głosu nie mają jest znakomitą formą poznawania historii oraz możliwością obcowania ze słowem wydrukowanym - czy też narysowanym. Ten komiks może okazać się podróżą sentymentalną dla osób pamiętających lata 80. XX w. Dla pozostałych będzie to formą poznania czasów, gdy były projektory ze slajdami, zamiast YouTube’a, a dziewczynce wystarczał królik za najlepszą zabawkę. Starsi będą mogli przypomnieć sobie swoje doświadczenia, a młodsi uzyskają szansę zobaczenie jak upiorne były kiedyś kolejki i rozmowy kontrolowane. Surrealizm Marzi jest porównywalne z ostrą krytyką oparów miazmatu socjalistycznego w komediach Stanisława Barei. Pokolenie „face down” będzie mogło spróbować zrozumieć dylematy swoich rodziców lub dziadków podczas zakupów na kartki. Komiks Marzena Sowa i Savoi, mimo klasycznego sześciokadrowego układu, jest godną polecenia lekturą dla osób pragnących dobrego frankofońskiego komiksu oddającego realia PRL sprzed zaledwie czterech dekad. Wyśmienite zbiorcze wydanie, charakteryzuje znakomitymi nowelkami o życiu Polaków pod komunistycznym knutem, którego tylko chwilami widzimy. To opowieść, przypominająca czasy wyrobów czekoladopodobnych oraz kolejek za kwaśnymi pomarańczami z Kuby (niżej podpisanemu udało się zrobić żart i zorganizować ogonek za pomarańczami, których wcale miało nie być i przed finałem zająć kolejkę pod pozorem pójścia po pieniądze). Tę wartościową lekturę można polecać z czystym sercem każdemu, który jest na początku przygody komiksowej, jak również wytrawnych czytelników „opowieści narysowanych”.
Nieco infantylna kreska ma oddać dziecięcy charakter narracji, podkreślany przez bardzie schematyczny rysunek w przypadku młodszej Marzi. Savoia nadał postaciom zapamiętanym przez Sowę estetykę charakterystyczną dla francuskiego komiksu czy opowieści dla nastolatków w rodzaju nieśmiertelnego Mikołajka. Kolorystyka jest utrzymana w żywych barwach, choć nie unika ograniczeń w wykorzystywanej palecie barw, gdy sygnalizuje coś przykrego lub smutnego. Rysunki w Marzi pełnią funkcję precyzyjnych ilustracji, wiernie oddających tekst narracji. Rysownik, opierając się na doświadczeniach scenarzystki przywoływał historię, mało dodając od siebie. Savoia stworzył atmosferę „polskiej” historii Sowy, bez której komiks mógłby zostać odebrany inaczej. Godnym pochwalenia jest dużo liczba szczegółów w kadrach, uzupełniających przez tekst. Innym przymrużeniem oka wobec francuskich czytelników, mogła być tablica rejestracyjna Malucha, zaczynająca się od liter TGV.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj