W niewielkiej angielskiej miejscowości Woking zostaje znaleziono ciało kobiety. Jest to Polka spędzająca wspólnie z mężem kilka dni w Anglii. Cały problem w tym, iż jej mąż zniknął, co powoduje, że stał się on głównym podejrzanym. Śledztwo zostaje powierzone Davidowi Redfernowi niedawno przeniesionemu z Londynu po nieudanej akcji, w której zginął jego przyjaciel. W trakcie śledztwa policjanci ustalają, iż przyczyna śmierci kobiety kryje się głęboko w przeszłości jej przodków. Tymczasem Redfern otrzymuje wiadomość, iż z morza wyłowiono ciało mężczyzny, którym okazuje się być przyjaciel zastrzelony przed kilkoma miesiącami. Redfern rozpoczyna prywatne, nieoficjalne śledztwo. Musi ustalić, kto w taki razie został zastrzelony w Londynie.
Trzeba przyznać, iż Anna Rozenberg miała dość ciekawy pomysł na fabułę, ale niestety minusem jest tu jakość przekazu. Wprowadzenie ogromnej liczby bohaterów powoduje, iż wielokrotnie traci się już rachubę, kto jest kim. Pierwszoplanowe postaci są mało wyraziste. Nawet główny bohater, David Redfern, jest taki nijaki. Ani pozytywny, ani negatywny. Nie wzbudza żadnych emocji. Cała akcja jest dość monotonna, bez przełomowych zwrotów i nieoczekiwanych wątków. Liczne opisy historii przodków zamordowanej kobiety, zwłaszcza te wojenne i powojenne, chwilami strasznie się ciągną, powodując, iż zaczyna robić się to nudne. Autorka skupia się również na pokazaniu klimatu angielskiej prowincji, co udaje jej się z powodzeniem. Czytelnik jest jednak bardziej spragniony kryminalnej strony książki.
Irytujące w fabule są również dziury czasoprzestrzenne. W jednej chwili Redfern jest w danym miejscu, po czym nagle znajduje się gdzie indziej i rozwiązuje jakiś wątek. Jak, kiedy i co go naprowadziło na dany trop? Wygląda to tak, jakby brakowało strony w książce, wprowadzającej do określonej sytuacji. Obok wątku śledztwa, autorka jednocześnie prowadzi drugi wątek nawiązujący do przeszłości Redferna. Szkoda tylko, że śledztwo w sprawie morderstwa Polki zostało jako tako zakończone i ustalono sprawcę, natomiast sprawa topielca nie została w ogóle wyjaśniona, a wręcz autorka daje wyraźny sygnał, iż będzie kontynuacja przygód Davida Redferna.
Maski pośmiertne są debiutem Anny Rozenberg i być może autorka musi nabrać wprawy w bardziej dynamicznym przekazie swoich historii. Książka ta nie jest zła, ale też nie porywa niczym wyjątkowym, a chwilami lekko nudzi. Na pewno jest to pozycja do polecenia dla tych lubujących się w spokojnej fabule bez galopującej akcji, brutalności i sadystycznych morderców.