Podobno maj 2012 roku miał należeć do Diablo 3. Przepraszam, do czego? W przeciwieństwie do wielu moich kolegów (nie tylko redakcyjnych), nie odczuwam żadnego zainteresowania serią Diablo. Co innego Max Payne, którego dwie poprzednie części pamiętam do dzisiaj. Dlatego też z ogromnym zniecierpliwieniem oczekiwałem trzeciej części przygód detektywa z nowojorskiej policji. Od momentu zapowiedzi tworzenia przez Rockstar Games „trójki” w mediach toczyło się wiele dyskusji na temat sensu kontynuowania tej serii. Kilka godzin temu zakończyłem kampanię przeznaczoną dla jednego gracza i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że było warto! Max Payne 3 to godna kontynuacja poprzednich części i obowiązkowa pozycja dla każdego, kto miał już styczność z tytułowym bohaterem.
[image-browser playlist="601937" suggest=""]©2012 Rockstar Games
Rockstar Games ponownie potwierdził, że nie robi słabych gier. Bez względu na to, za jaki projekt zabiera się gigant z USA, zawsze powstaje hit, który będzie liczył się w plebiscytach na najlepszą grę roku. Nie inaczej będzie w grudniu. Max Payne 3 to jeden z głównych kandydatów do najlepszej gry roku, a na pewno pewniak w kategorii „najlepsza gra akcji”. Podobnie bowiem jak w poprzednich częściach przygód tytułowego bohatera, tak i w trójce najważniejsza jest akcja i FENOMENALNIE zrealizowane strzelaniny. O tym jednak później.
Ogólnie mówiąc – źle dzieje się w życiu Maxa Payne’a. Żałoba po stracie żony i córki nie minęła, a bohater szuka ukojenia wlewając w siebie kolejne butelki Jacka Danielsa. Okazją do zapomnienia o swoim marnym losie jest propozycja pracy jako ochroniarz w rodzinie brazylijskich milionerów z Sao Paulo. Tam też dzieją się zdarzenia związane z główną osią fabularną gry, ale nie jest to jedyne miejsce, które odwiedzimy razem z głównym bohaterem. Z wizytą wpadniemy również do Nowego Jorku, czyli rodzinnego miasta Payne’a, które nadal przesiąknięte jest przestępczością. Jeśli ktoś obawiał się, że brazylijska fawela nie udźwignie klimatu całej serii, było to zupełnie niepotrzebne. Max Payne 3 nadal opowiada mroczną, przygnębiającą historię. W wielu misjach nastrój nadal budowany jest przez świetnie zrealizowaną noc (wizytówka poprzednich części, gdzie akcja działa się tylko po zmroku), ale kilka poziomów rozgrywa się również za dnia. Lokacje są jednak na tyle zróżnicowane, że trudno narzekać na nudę, ponieważ z każdym kolejnym rozdziałem jest się przez scenarzystów zaskakiwanym. Mowa choćby o wspaniale zrobionym stadionie bejsbolowym, czy też strzelaninie na jachcie. Co warte podkreślenia – to nadal znany z poprzednich lat Max Payne; produkcja, której mechanika rozgrywki pozostała taka sama, dzięki czemu zarówno starzy wyjadacze, jak i młodzi gracze znajdą w niej coś dla siebie.
[image-browser playlist="601938" suggest=""]
©2012 Rockstar Games
Zarys fabularny trzeciej części przygód Maxa Payne’a jest oczywiście znacznie bardziej rozbudowany. Praca ochroniarza u milionera – Rodrigo Branco – to tylko wstęp do dramatycznych wydarzeń. Szybko bowiem okazuje się, że Branco i między innymi jego potomkowie stali się celem brazylijskich terrorystów, a zadaniem Maxa – jako głównego ochroniarza – jest utrzymanie swoich pracodawców przy życiu. Ważną postacią jest też Raul Passos – były kolega Payne’a, który załatwił mu pracę w Brazylii i tym samym wciągnął go w całą intrygę. W trakcie rozgrywki pojawia się również sporo innych, drugoplanowych postaci, które mają większy lub mniejszy wpływ na całą fabułę.
Max Payne 3 to nie tylko gra, ale też świetnie zrealizowany film. To stwierdzenie nie jest pomyłką. Przerywniki filmowe zarówno w trakcie rozdziałów, jak i pomiędzy nimi zrealizowane są fantastycznie; nieraz trwają nawet i kilka minut, przez co gracz może czuć się nieco wybity z rytmu. Już samo intro i jego płynne przejście do menu uświadomiło mnie, że w tej grze nie ujrzymy ekranów ładowania. Gra doczytuje się na bieżąco, gdy na ekranie oglądamy kolejne, niezwykle ważne cutscenki. Dzięki temu historia jest bardzo płynna i niesamowicie wciąga. Nawet gdy, czując zmęczenie ukończonym właśnie rozdziałem, na chwilę odłożyłem pad,, świetnie zrealizowana cutscenka natychmiast sprawiła, że przeniosłem się do kolejnej części rozgrywki, która błyskawicznie rozpoczęła się od strzelaniny w barze; grzechem byłoby wtedy wyłączyć konsolę. Dialogi pomiędzy bohaterami, ale również i monologi Maxa dają czas na wytchnienie i nabranie energii przed kolejnymi pojedynkami z wrogiem.
[image-browser playlist="601939" suggest=""]©2012 Rockstar Games
Co ważne – lokacje, zadania i sposób w jaki je wykonujemy są bardzo zróżnicowane. Czuć, że każdy rozdział to osobna historia, w której Max odgrywa główną rolę. Dlaczego o tym wspominam? Bowiem główny wątek podzielony jest aż na 14 długich rozdziałów, z których każdy trwa niecałą godzinę (razem z przerywnikami filmowymi) w zależności od tego, jak często giniemy. Nie trudno więc obliczyć czas przejścia całej gry, szczególnie że wydłużyć mogą go wyższe poziomy trudności – tylko dwa z nich odblokowane są na samym początku.
Esencją rozgrywki w Max Payne 3 pozostały świetnie zrealizowane strzelaniny i bullet time, który uruchamiamy wciskając L3. Dzięki niemu główny bohater dokładniej celuje, unika kul, a po stuknięciu w L1 dodatkowo rzuca się w określonym przez nas kierunku. Bullet time był wizytówką poprzednich serii, dlatego nie mogło go zabraknąć również w trzeciej części. Max Payne to jednoosobowa armia (rzadko pomaga mu ktoś inny), dlatego też sztuką w rozprawianiu się ze świetnie wyposażonymi wrogami jest odpowiednie użycie spowolnienia czasu. Nieraz przyjdzie nam stawać do nierównych pojedynków, gdzie na Maxa polować będzie ośmiu, albo i dziesięciu przeciwników.
[image-browser playlist="601940" suggest=""]©2012 Rockstar Games
Dużym atutem głównego bohatera jest umiejętność chowania się za przeszkodami, co w połączeniu z odpowiednio używanym spowolnieniem czasu sprawia, że likwidacja wrogów jest niezwykle przyjemna. Niestety sam motyw przyklejania się do murków czy stołów i traktowania ich jako zaporę przed ogniem wroga został zrealizowany dosyć kiepsko. Max nie potrafi płynnie przeskakiwać z jednej osłony na drugą, a do tego jego ruchy są dosyć ograniczone. Szkoda, że Rockstar tego elementu rozgrywki nie dopracował. Utknięcie za przeszkodą dodatkowo utrudnia eliminację wrogów, gdy ci podchodzą bardzo blisko. Przeciwnicy zachowują się bardzo inteligentnie. Starają się nas flankować, podchodzić z jednej, a czasem z obu stron. Gdy wybijemy cały oddział, zdarza się, że ostatni ocalały sam pada na kolana i poddaje się.
Arsenał, którym dysponuje Max jest dosyć obszerny, ale przy sobie główny bohater może nosić tylko dwa pistolety (lub uzi) oraz jedną konkretniejszą broń typu shotgun lub karabin. Amunicji często brakuje, szczególnie przy wyczerpujących pojedynkach z masą przeciwników. Na szczęście dzięki użyciu bullet time’u można sensownie nią gospodarować. Twórcy pamiętali również o użyciu środków przeciwbólowych (kolejna wizytówka serii). Nie zastosowano tym razem znanego z innych gier samo odnawialnego zdrowia. Na mapach porozrzucane są środki przeciwbólowe, które regenerują 50 procent energii życiowej głównego bohatera.
Udaną nowością w Max Payne 3 jest też tryb multiplayer, bardzo zbliżony do tego, co mogliśmy oglądać w innej grze Rockstar Games – Red Dead Redemption. Ten wykonaniem dorównuje grze dla jednego gracza. Poza standardowymi trybami rozgrywki, takimi jak deathmatch i team deathmatch, przygotowano również kilka innych, bardziej innowacyjnych sposobów na zmierzenie się z innymi graczami. Możemy między innymi tworzyć gangi i brać udział w trybie „Gang Wars”. Ciekawym trybem jest również „Payne Killer”, który pozwala dwójce graczy wcielić się w Maxa i Raula. Warto zauważyć, że rozgrywka wieloosobowa została uzupełniona o znany z klasycznych gier FPS system levelowania naszej postaci, wykupywania klas i kolejnych broni. Wszystko to sprawia, że multiplayer niezwykle wciąga, a jego jedynym problemem jest mała ilość map. Twórcy przygotowali tylko sześć poziomów, które co prawda są stosunkowo obszerne, ale szybko się nudzą. Nie zdziwię się jednak, gdy już w najbliższych tygodniach Rockstar ogłosi wydanie płatnego DLC z nowymi mapami do multiplayera.
[image-browser playlist="601941" suggest=""]©2012 Rockstar Games
Wokół pecetowych wymagań Max Payne 3 było sporo zamieszania. Rockstar Games przedstawił naprawdę wygórowaną konfigurację, przez co można było się obawiać, że na PS3 gra będzie znacznie okrojona. Nic bardziej mylnego. Poziomy wyglądają fantastycznie i są dopracowane w najmniejszych szczegółach. Również efekty dają radę; szczególnie spodobały mi się płynne przejścia w cutscenkach, które miały zachować klimat „komiksowości” znany z poprzednich części. Na przerywniki filmowe nałożony został również specyficzny filtr, który sprawia, że obraz czasem przeskakuje i staje się wielowymiarowy. Dzięki temu ujęcia są jeszcze bardziej dynamiczne. Oprawa dźwiękowa nieco zmieniła się w porównaniu z poprzednimi częściami, ale główny motyw muzyczny pozostał niezmieniony i od pierwszych momentów przywołał wspomnienia.
Powrót Maxa Payne’a uważam za niezwykle udany. Produkcja daje niesamowicie dużo frajdy i wciąga na długie wieczory. Cieszy mnie, że Rockstar Games postanowił powrócić do serii, która święciła sukcesy na początku 2000 roku. Z niecierpliwością czekam na kolejną część wierząc, że przyjdzie nam na nią czekać krócej, niż kolejne siedem lat.
Ocena: 9/10
+ stary, dobry gameplay znany z poprzednich części
+ filmowość gry, mistrzowskie cutscenki
+ długi i wymagający tryb dla jednego gracza
+ wciągająca fabuła i świetnie zagrani bohaterowie
+ satysfakcjonujący multiplayer zapewniający kolejne godziny gry
+ oprawa audiowizualna
- kiepski mechanizm chowania się za osłonami
- mało map w trybie dla wielu graczy