Gdy już jesteśmy pewni, że Mecenas She-Hulk sięgnęła dna, kolejny odcinek przypomina, że zawsze może być gorzej.
Mecenas She-Hulk daje odcinek tak naprawdę o niczym, bo jakąkolwiek wartość fabularną ma jedynie scena na samym końcu. Jen poznaje Josha, spotyka się z nim i jest szczęśliwa. Niestety mężczyzna nagle przestaje jej odpisywać. Pomijając już fakt, że twórczynie po raz kolejny dają nam do zrozumienia, że na świecie nie ma dobrych facetów, to twist związany z tą postacią to jedyny w miarę sensowny pomysł. Bohater pracuje dla HulKinga, czyli tajemniczego złoczyńcy, który może mieć znaczenie nie tylko dla tego serialu, ale i dla całego MCU. Problem w tym, że ta jedna scena nie zmywa niesmaku, jaki wywołuje reszta odcinka.
She-Hulk jedzie do Emila Blonsky'ego i bierze udział w sesji terapeutycznej z 4-ligowymi złoczyńcami z komiksów. W tym momencie powinno dojść do ważnego przełomu, jeśli chodzi o rozwój She-Hulk. Do zrozumienia i w jakimś stopniu połączenia tożsamości Jen i jej aletr ego. Najgorsze, że jej wydumane problemy są głównie związane z randkowaniem, co jest po prostu błahe. Twórczynie tak się zafiksowały na życiu romantycznym bohaterki, że zabierają jej całe człowieczeństwo. Odcinają ją od poważnych problemów, z jakimi mogłaby się zmagać pod postacią She-Hulk. Do tego efekt terapii Blonsky'ego, biorąc pod uwagę twist z Joshem, nie ma żadnego sensu. To zwykły filler, który niczego nie wnosi.
Aż przykro patrzeć, jak serial marnuje talent Tatiany Maslany i Tima Rotha. To wyśmienici aktorzy, których dobrze się ogląda na ekranie, a tutaj dostają tak źle napisane sceny, że śledzi się ich poczynania z trudem i niesmakiem. Nawet ten pozornie kluczowy moment, w którym Jen opowiada o traktowaniu jej i She-Hulk jako dwóch osób, powinien aktorsko poruszyć emocje, a pozostawia w obojętności, bo twórcy osiągają coś niemożliwego... Pod kątem wizualnym She-Hulk wygląda coraz gorzej! Przez to nie da się wczuć w emocjonalny stan bohaterki i docenić pracy aktorki. Sztuczność wybija z rytmu i poczucia immersji.
Nie mogę powiedzieć nic dobrego o tym odcinku, bo mamy nudę i coraz większy poziom cringe'u, który powoduje ogromny dyskomfort podczas seansu. Kwestie złoczyńców i ich "problemów" miały być najpewniej zabawne, a wywołują zażenowanie. Tak duże, że gdy She-Hulk zostaje wysłana na karnego jeżyka, pozostaje myśl, że twórczynie również powinny na niego trafić. Scenariusz jest naprawdę koszmarny – nie ma dobrej historii, fajnych pomysłów ani humoru. Gdy myślimy, że nie możemy dostać już gorszego epizodu, twórczynie mówią: "Ja nie dam rady? Potrzymaj mi piwo". Jak będzie w przyszłym tygodniu?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h