Mecenas She-Hulk: sezon 1, odcinek 7 - recenzja
Data premiery w Polsce: 18 sierpnia 2022Gdy już jesteśmy pewni, że Mecenas She-Hulk sięgnęła dna, kolejny odcinek przypomina, że zawsze może być gorzej.
Gdy już jesteśmy pewni, że Mecenas She-Hulk sięgnęła dna, kolejny odcinek przypomina, że zawsze może być gorzej.
Mecenas She-Hulk daje odcinek tak naprawdę o niczym, bo jakąkolwiek wartość fabularną ma jedynie scena na samym końcu. Jen poznaje Josha, spotyka się z nim i jest szczęśliwa. Niestety mężczyzna nagle przestaje jej odpisywać. Pomijając już fakt, że twórczynie po raz kolejny dają nam do zrozumienia, że na świecie nie ma dobrych facetów, to twist związany z tą postacią to jedyny w miarę sensowny pomysł. Bohater pracuje dla HulKinga, czyli tajemniczego złoczyńcy, który może mieć znaczenie nie tylko dla tego serialu, ale i dla całego MCU. Problem w tym, że ta jedna scena nie zmywa niesmaku, jaki wywołuje reszta odcinka.
She-Hulk jedzie do Emila Blonsky'ego i bierze udział w sesji terapeutycznej z 4-ligowymi złoczyńcami z komiksów. W tym momencie powinno dojść do ważnego przełomu, jeśli chodzi o rozwój She-Hulk. Do zrozumienia i w jakimś stopniu połączenia tożsamości Jen i jej aletr ego. Najgorsze, że jej wydumane problemy są głównie związane z randkowaniem, co jest po prostu błahe. Twórczynie tak się zafiksowały na życiu romantycznym bohaterki, że zabierają jej całe człowieczeństwo. Odcinają ją od poważnych problemów, z jakimi mogłaby się zmagać pod postacią She-Hulk. Do tego efekt terapii Blonsky'ego, biorąc pod uwagę twist z Joshem, nie ma żadnego sensu. To zwykły filler, który niczego nie wnosi.
Aż przykro patrzeć, jak serial marnuje talent Tatiany Maslany i Tima Rotha. To wyśmienici aktorzy, których dobrze się ogląda na ekranie, a tutaj dostają tak źle napisane sceny, że śledzi się ich poczynania z trudem i niesmakiem. Nawet ten pozornie kluczowy moment, w którym Jen opowiada o traktowaniu jej i She-Hulk jako dwóch osób, powinien aktorsko poruszyć emocje, a pozostawia w obojętności, bo twórcy osiągają coś niemożliwego... Pod kątem wizualnym She-Hulk wygląda coraz gorzej! Przez to nie da się wczuć w emocjonalny stan bohaterki i docenić pracy aktorki. Sztuczność wybija z rytmu i poczucia immersji.
Nie mogę powiedzieć nic dobrego o tym odcinku, bo mamy nudę i coraz większy poziom cringe'u, który powoduje ogromny dyskomfort podczas seansu. Kwestie złoczyńców i ich "problemów" miały być najpewniej zabawne, a wywołują zażenowanie. Tak duże, że gdy She-Hulk zostaje wysłana na karnego jeżyka, pozostaje myśl, że twórczynie również powinny na niego trafić. Scenariusz jest naprawdę koszmarny – nie ma dobrej historii, fajnych pomysłów ani humoru. Gdy myślimy, że nie możemy dostać już gorszego epizodu, twórczynie mówią: "Ja nie dam rady? Potrzymaj mi piwo". Jak będzie w przyszłym tygodniu?
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat