"Third Person" to trzy historie z pozoru niezwiązane ze sobą. W paryskim hotelu zgorzkniały pisarz, laureat Pulitzera, Michael (Liam Neeson), zmaga się z niemocą twórczą, przeszłością i młodą kochanką, Anną (Olivia Wilde); w Rzymie nie do końca uczciwy biznesmen, Scott (Adrien Brody), spotyka Monikę (Moran Atias), której pomaga odebrać dziecko z rąk przemytników, zaś w Nowym Jorku była gwiazda oper mydlanych, Julia (Mila Kunis), stara się odzyskać syna, który mieszka z ojcem, malarzem Rickiem (James Franco). Historie, które przez dwie godziny leniwie rozwija Haggis (również autor scenariusza), trochę trącą tanim melodramatem (szczególnie wątek rzymski), jednak w miarę rozwoju fabuły okazuje się, że było to najprawdopodobniej przez twórcę zamierzone. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, więc nie opiszę tego jaśniej, jednak zakończenie sprawia, że można, a nawet trzeba spojrzeć na film Haggisa przychylniejszym okiem. Widać, że reżyser ma określony pomysł na "Third Person" i konsekwentnie dąży do rozwiązania, wyjaśniając pod koniec wszystkie niedopowiedzenia i ewentualne nieścisłości w prowadzonej narracji. Co nie zmienia faktu, że zachowania bohaterów często trącą banałem. [video-browser playlist="675956" suggest=""] Rozumiem intencję polskiego dystrybutora, który nadając „Third Person” tytuł Third Person, chciał nawiązać do oscarowego Crash („Crash”) Haggisa z 2004 roku, jednak widzowie, którzy spodziewają się powtórki z rozrywki, po seansie mogą być bardzo zawiedzeni. Jedyne, co łączy ze sobą oba filmy, to owa wielowątkowość i mnogość bohaterów. "Third Person" to obraz bardziej intymny, osobisty i nie porusza tak istotnych problemów społecznych jak "Crash". Również klimat jest inny - w nowszym z filmów niemalże w każdej scenie wyczuwa się delikatność i niedopowiedzenie, czego nie można powiedzieć o "Crash". Polski dystrybutor, podejmując taką, a nie inną decyzję, zamienił tytuł znaczący na tytuł, który do niczego się nie odnosi, ponieważ ta „Trzecia osoba” jest dość istotna w kontekście całości. Samo wydanie DVD jest ubogie i nie oferuje niczego innego poza filmem, zwiastunem i zapowiedziami kilku innych produkcji. Standardowo można wybierać między polskim lektorem a ścieżką oryginalną; dostępne są także polskie napisy. Czytaj również: Seth Rogen i jego żarty "Third Person" to nie jest film, który przypadnie do gustu wszystkim. Myślę, że część widzów może być rozczarowana zakończeniem bądź nie wierzyć w to, co chce przekazać nam reżyser. Przyznaję, że moja pierwsza myśl po seansie nie była pozytywna, jednak im dłużej zastanawiałam się nad obrazem Haggisa, tym więcej dostrzegałam plusów. Z pewnością jest to wdzięczny film do swobodnej interpretacji, jako że sprzyjają temu liczne, wspomniane już przeze mnie, niedopowiedzenia. Ja tę konwencję kupiłam i zaliczam seans "Third Person" do udanych, choć nie porywających.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj