A wszystkiemu prawdopodobnie winna jest wygrana Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. Twórcy serialu niesłusznie założyli, że to Hillary Clinton obejmie urząd, co od siódmego odcinka wymusiło gwałtowne zmiany w dotychczasowej historii. Przekierowanie wcześniej zaplanowanej fabuły na nowe tory okazało się zadaniem zbyt trudnym nawet dla Matta Stone’a i Treya Parkera. Panowie zapędzili się w kozi róg, a gdy wielu fanów zastanawiało się, jak 25-minutowy finał zdoła wyjaśnić wszystkie rozpoczęte wątki (a było ich niemało), odpowiedź okazała się prosta – i raczej niezadowalająca. Część wątków porzucono bez słowa, inne zakończono w pośpiechu, a te, które doczekały się wyjaśnienia, nie zawsze były satysfakcjonujące. Jedynym jasnym punktem całej sytuacji była postać Pana Garrisona. Sceny z jego udziałem naprawdę bawią, a jego mimika (oby nie zachowanie) doskonale oddaje postać prezydenta-elekta. Niestety, scenarzyści South Parku zawiedli na wielu frontach. Zmarnowano kilka świetnych pomysłów, a najbardziej ucierpiała na tym historia Member Berries – uroczych, fioletowych jagódek. Ich wątek z początku zdawał się kluczowy, by później nagle zniknąć z pola widzenia. Podobnie Cartman – jego potencjał ograniczono właściwie do jednego, powtarzanego żartu: „Women are smart and funny, get over it”. Rozczarowujące. Niewielkim pocieszeniem pozostaje zakończenie wątku internetowych trolli – to nadal ten inteligentny humor, z którego South Park słynie od dwóch dekad i którego nie da się podrobić. Tytuł odcinka – The End of Serialization as We Know It – może jednak zwiastować powrót w 21. sezonie do starej, sprawdzonej formuły serialu, w której każdy odcinek stanowił zamkniętą całość. Można odnieść wrażenie, że Stone i Parker poprzez tytuł niejako przepraszają widzów za finał sezonu i sugerują, że spróbują raz jeszcze – tym razem wracając do tego, co działało. Jeśli faktycznie tak się stanie, a serial pożegna się z ciągłą narracją, będzie to niestety odejście w naprawdę kiepskim stylu. Pozostaje mieć nadzieję, że taki zwrot pozwoli znów przywrócić na pierwszy plan postacie pokroju Kenny’ego czy Stana. Nie pozostaje nic innego, jak wybaczyć twórcom źle poprowadzoną historię w najnowszej odsłonie Miasteczka South Park i czekać na kolejny sezon. Oby wrócili do odcinków zamkniętych fabularnie, a jeśli nie – by przynajmniej nie powielili tych samych błędów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj