Drugi odcinek pełni lepszą funkcję wprowadzającą w świat serialu Midnight, Texas niż bardzo przeciętny pilot. Dzięki działaniom Manfreda w celu oczyszczenia domu z duchów poznajemy większą historię na cały sezon lub nawet i cały serial. To tak naprawdę zmienia oblicze tego serialu, który z bardzo chaotycznej historii medium w mieście pełnym nadnaturalnych istot zmienia w coś o większej skali. Fakt, że mamy tutaj potężnego demona, który przez Midnight może wydostać się na świat, by siać spustoszenie, jest pomysłem dobrym i szalenie intrygującym. Właśnie dzięki temu sceny egzorcyzmów oraz ataku demona na Fiji sprawdzają się całkiem dobrze. Nie brak w nich dość unikalnego, jak na ten serial, klimatu oraz napięcia. Odcinek pozwolił też poznać lepiej mieszkańców. Na razie są to pierwsze kroki, które poprawiają poziom, ale jeszcze nie oferują czegoś ponad schematy i ograne motywy. W końcu cały wątek pastora zmieniającego się w potwora przy pełni Księżyca nie jest jakoś odkrywczy. Oparcie wątku na polowaniu na niego, by nie zabijał mieszkańców, to klisza jakich wiele w gatunku. Niespodzianką jest, że zmienia się w tygrysa, nie w wilkołaka, ale zarazem to też trochę razi, bo twórcy nawet nie pokusili się o rozwinięcie jego wątku i mitologii tej klątwy. Wiem, że wszystko działa podobnie jak przy wilkołakach, tylko że jest tygrysem. Natomiast trzeci odcinek wydaje się o wiele lepszy, bo rozwija mitologię wampirów w świecie serialu. Najważniejsze nie jest to, że wampiry przyjeżdżają do Midnight, bo tutaj mamy fabułę oklepaną, przewidywalną, a wszystko kończy się na oczywistościach. Warto twórców pochwalić za formę opowiadania historii, dzięki której poznajemy przeszłość Lemuela i jego nietypowej wampirzej mocy. Takim sposobem udaje się rozwijać tą postać i innych bohaterów walczących o uratowanie miasta. Solidne i przede wszystkim ciekawe, bo ogląda się to naprawdę dobrze. W tle przewijają się romanse bohaterów (tu króluje Manfred), śledztwo w sprawie śmierci Aubrey (dobrze, że nie jest to główny wątek) oraz budowanie otoczki, że coś wisi w powietrzu. To pokazuje tak naprawdę czym jest ten serial, bo każdy z tych wątków jest poprawny. Nic więcej, bo nie dostajemy nic w obu odcinkach w aspekcie fabularnym, kreowania akcji czy klimatu co by było jakoś porywające, nietuzinkowe czy wybijające się ponad przeciętność. Nie mogę powiedzieć, że Midnight, Texas to zły serial, bo ma ciekawy klimat, potencjał fabularny oraz solidnie kreowane postacie. Czuć jednak, że to wszystko takie przeciętne. Ogląda się dobrze, ale nic nie potrafi jakoś zachwycić i wywołać większych emocji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj