Milionerzy po kilkuletniej przerwie znowu powrócili do ramówki TVN-u. Jak wypadł pierwszy odcinek tego kultowego teleturnieju?
Program był nadawany na antenie stacji TVN w latach 1999-2003 oraz 2008-2010. Od samego początku prowadził go Hubert Urbański, lecz po jego odejściu do Telewizji Publicznej zdecydowano się o zdjęciu
Milionerów z ramówki. Teraz TVN znów wskrzesza swój hit sprzed lat, pytanie jednak, czy teleturniej znów przyciągnie przed ekrany miliony widzów.
Formuła programu nie zmieniła się radykalnie – wciąż mamy standardową liczbę 12. pytań oraz trzy koła ratunkowe. Widać wyraźnie, że nie zdecydowano się na żadne rewolucyjne zmiany – błyskawicznie zostaje wybrany uczestnik walczący o milion złotych, po czym zaczyna się jego mozolna walka o coraz większe kwoty pieniędzy. Aczkolwiek etap pierwszy, w którym wyłania się głównego gracza, jest moim zdaniem trudniejszy, niż w starszych edycjach. W premierowym odcinku pytania mogły zresztą zaskoczyć – zwłaszcza to pierwsze, które było lekkim ukłonem autorów programu w stronę fanów. Dotyczyło ono mianowicie osoby prowadzącej niegdyś
Milionerów. Sympatyczne, ale zarazem bardzo podchwytliwe. Za to zupełnie nie spodobała mi się obecność pytania o nocne telewizyjne hobby Jarosława Kaczyńskiego. Nie jest żadną tajemnicą, że władze stacji TVN nie przepadają za jedną ze stron sceny politycznej, więc ciężko uznać takie pytanie za przypadkowe. Zwłaszcza, że niedługo później pada pytanie o to, jakiego języka obcego uczyła Agata Duda, obecnie Pierwsza Dama, w szkole. Mam nadzieję, że w następnych odcinkach pytania dotyczące polityki rozłożą się po równo, dotycząc zarówno polityków opozycji, jak i tych z rządu – po prostu dla zwyczajnej sprawiedliwości, a nie dziwnych podtekstów.
Akcja pędzi na łeb, na szyję – innymi słowy, nie ma tu zbędnego gadania, choć oczywiście Hubert Urbański swoim zwyczajem wprawia uczestnika teleturnieju w zakłopotanie za każdym razem, kiedy ten się zawaha. Jest to oczywiście irytujące, ale w założeniu
Milionerzy mają przecież powodować lekki wzrost adrenaliny. A już na pewno powoduje go przerwa reklamowa, kiedy ma paść odpowiedź na wyjątkowo trudne pytanie – stary jak świat chwyt, który zresztą przedłuża odcinek o dobrych kilka minut. Szkoda, że odcinek był zresztą króciutki – 35 minut to naprawdę mało. Ledwo druga uczestniczka rozpoczęła walkę o milion złotych, a już widz musiał pożegnać się z premierową odsłoną
Milionerów.
Pytania, które padły, były generalnie bardzo różnorodne i liczę na to, że tak będzie zawsze – aczkolwiek dla fana motoryzacji pytanie o to, co produkował Ferruccio Lamborghini przed samochodami wyścigowymi było banalne. Każdy ma jednak swoją ulubioną działkę wiedzy, więc ciężko rozliczać uczestników, a w wypadku wczorajszego odcinka, uczestniczki, z wiedzy ogólnej. W końcu po to jest ten program, aby i widzowie przed telewizorami mogli przekonać się, czy ich wiedza dałaby im milion złotych. Ciężko orzec, czy
Milionerzy znów będą hitem, ale nie da się ukryć, że miło znów oglądać jeden z najlepszych teleturniejów, jakie gościły na polskich ekranach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h