Akcja w ostatnich odcinkach była skupiona głównie na poszukiwaniach Henry’ego w Nibylandii, co zepchnęło na dalszy plan pozostawionych w Storybrooke. Powrót do miejsca, które było osią serialu we wcześniejszych sezonach, jest jednak bardzo dobrym posunięciem. Belle tęskni za Rumpelstiltskinem, ale na szczęście jej rozpacz nie trwa długo. Ukochany posyła do niej Ariel, która ma pomóc w uratowaniu Storybrooke i jego mieszkańców przed ludźmi, którzy chcą zniszczyć magię, a w dalszej perspektywie umożliwić zakochanym kontakt oraz ponowne spotkanie. Swoim optymizmem Ariel wprowadza również akcent komiczny, którego brakowało w ostatnich tygodniach w Once Upon a Time. Razem z Belle panie podejmują próbę uchronienia miasteczka przed przybyszami z zewnątrz, którzy – jak się okazuje – już kiedyś gościli na ekranie. Mowa oczywiście o braciach porwanej przez Piotrusia Pana Wendy. Mimo że wprowadzenie po raz kolejny tych postaci nie jest zaskoczeniem, to może być sygnałem, że twórcy serialu postanowili przywrócić część akcji do Storybrooke. Magiczna miejscowość co prawda po pierwszym sezonie przestała grać jedną z głównych ról w produkcji, ale nie okłamujmy się – wielokrotnie to, co działo się w Storybrooke, było o niebo ciekawsze od wydarzeń w zaczarowanej krainie. Może scenarzyści kierowali się tylko sentymentem widzów, może kryje się za tym większy pomysł na rozwój fabuły. Tak czy owak, sceny w Storybrooke były w tym odcinku bardzo ciekawe i pozostawiły widzów z apetytem na więcej. 

Coraz bardziej irytującą postacią staje się Henry. Niby wiemy, że jest jedną z centralnych postaci serialu, ale już chyba taka cecha produkcji telewizyjnych, że młodociany bohater staje się bardzo denerwujący z upływem sezonów. Nadal jest rezolutnym chłopcem, który stara się oszukać wszystkich i odzyskać wolność, ale jego miłość do baśni i pozowanie na bohatera z pewnością wpędzi jego bliskich w kłopoty. Aż zęby zgrzytają na widok jego średnio bystrych poczynań. Mimo że to niemożliwe, czasami wolelibyśmy, aby główni bohaterowie nie decydowali się na pościg za porywaczami. Przez Henry’ego Once Upon a Time po raz kolejny błąka się po lasach, a on sam wzbudza coraz mniej sympatii. Niby Piotruś Pan stawia przed nim wielkie wyzwanie, ale łatwość, z jaką manipuluje chłopcem żądnym przygód, jest aż zbyt banalna. Może Henry pójdzie po rozum do głowy i uratuje wszystkich na koniec, zmazując z siebie początkowe odcinki tego sezonu.

[video-browser playlist="633710" suggest=""]

Głęboko w lasach rodzina Henry’ego nadal stara się ukształtować pomysł na odnalezienie chłopca. Śnieżka nie odzywa się do Księcia po tym, jak dowiedziała się prawdy o jego stanie zdrowia, za co trudno jej się dziwić. Zgrywanie bohatera wbrew obiegowej opinii nie robi wrażenia na kobietach, a co najwyżej doprowadza je do furii. W tle problemów swoich rodziców Emma cały czas stara się odsunąć na dalszy plan swoich dwóch wielbicieli oraz skupić umysł na poszukiwaniu syna. Pomimo bycia starą serialową kliszą, wszyscy uwielbiamy wątki, w których główna bohaterka musi wybierać między dwoma zakochanymi w niej mężczyznami. W tym wypadku Hak oraz Neal diametralnie się od siebie różnią, więc nie spodziewajmy się, że którykolwiek z nich zrezygnuje z walecznej blondynki. Ładnie pod dyktando scenarzystów ewoluuje postać Haka, który w swojej niezłomnej postawie względem Emmy nie ustępuje czarem Księciu. Między tą dwójką na ekranie jest więcej chemii niż pomiędzy Emmą a ojcem jej synka. Może to tylko kwestia wrażenia, które odnosimy po tym odcinku, ale tym bardziej – jakiż twardy będzie miała bohaterka orzech do zgryzienia. Na początku serialu brakowało nam bardzo wątku romantycznego w życiu Emmy, za to teraz jest go w nadmiarze, ale podobno od przybytku głowa nie powinna boleć. Wsparcie dwóch facetów gotowych oddać za nią życie nie powinno spędzać Emmie snu z powiek. Sama bohaterka robi jednak wrażenie tym, że nie poddaje się tak łatwo romantycznemu nastrojowi i w sposób jak najbardziej pragmatyczny stara się uratować Henry’ego. Brawa za konsekwencję w działaniu!

Ostatni odcinek Once Upon a Time jest prawie doskonały, pomijając tak mały udział Reginy, dla wielu fanów ulubionej bohaterki. Ale nie martwimy się, bo w przypadku tej postaci wspaniale sprawdza się powiedzenie "cisza przed burzą".

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj