Stephen Merchant gra główną rolę Stuarta, Anglika w Los Angeles, który szuka miłości. Bohater jest przekonany o swoim uroku, nietuzinkowych umiejętnościach bajeranta oraz doświadczeniu. Prawda jest jednak taka, że Stuart to człowiek społecznie nieprzystosowany, który nie wie, jak prawidłowo zachować się w towarzystwie kobiet. Próbuje im imponować, zgrywając grubą rybę lub Bóg jeden wie kogo, a tym samym osiąga efekty odwrotne. Jego kontakty z płcią przeciwną powinny nam gwarantować niemało śmiechu, ale w premierze tego nie widać. Hello Ladies ma swoje momenty, gdy można się uśmiechnąć, a nawet kilka razy zaśmiać, ale niestety większość prób rozbawienia widza jest nieudana. Perypetie Stuarta częściej są smutne i wywołują efekt żenujący, bardzo daleki od komicznego. Bohater gada praktycznie non stop co mu ślina na język przyniesie i nic z tego sensownego nie wynika.
Pozostałe postacie nie są zbyt ciekawe. Wade - kolega Stuarta, mający problemy z żoną - jest w wielu aspektach do niego podobny. Natomiast Kives to ich kompletne przeciwieństwo, który swoim obrazoburczym językiem przyciąga uwagę kobiet. Wydaje się, że w tym miejscu Merchant próbuje nam pokazać znak dzisiejszych czasów - bycie dżentelmenem, uprzejmość i szacunek względem płci przeciwnej nie są żadnymi zaletami, których kobiety oczekują po mężczyznach. Jest to spojrzenie bardzo jednostronne i nie widzimy niczego, co by z nim kontrastowało.
W miarę interesująca wydaje się Jessica - kobieta, która mieszka w domku należącym do Stuarta. Relacja tych dwojga ma być podstawą serialu, a przyszły wątek romantyczny jest aż nadto odczuwalny. Stuart ma do niej słabość i chciałby z nią być, ale jest zbyt nieśmiały i traktuje ją jako przyjaciółkę.
[video-browser playlist="619362" suggest=""]
Komedie stacji HBO przeważnie nieźle łączą dramat i satyrę z humorem. Niestety nie widać tego w Witam panie. Mamy tutaj specyficzne poczucie humoru Merchanta, które w jakiś sposób wpisuje się w brytyjski styl i mnie kompletnie nie przekonuje. Gagi w jego wykonaniu nigdy nie potrafiły mnie za bardzo rozśmieszyć i ten serial tego nie zmienia. Dlatego też produkcja przemówi raczej tylko do bardzo wąskiej grupy odbiorców, którzy preferują takie poczucie humoru.
Witam panie po premierowym odcinku nie zachwyca, nie bawi i zbyt często wywołuje efekt odwrotny od zamierzonego. Jeśli podczas krótkiego odcinka serialu komediowego mam kilkakrotnie ochotę go wyłączyć, bo nie mogę znieść tego, co widzę, to coś jest nie tak.