Kass Morgan tworzy powieść na pierwszy rzut oka skierowaną do młodszych czytelników, którzy mogliby identyfikować się z bohaterami i ich przeżyciami. Co prawda istnieje wiele czynników, które sprawiają, że ta grupa odbiorców powinna najbardziej cieszyć się z lektury, ale to nie oznacza, że "Misja 100" zamyka się na innych. Szybko okazuje się bowiem, że ta opowieść niesie za sobą głębsze przesłanie, ma ciekawie rozpisanych bohaterów oraz bardzo przyjemnie prowadzoną historię, która momentalnie wciąga tak, że kartki same się przekładają. Ciekawym zabiegiem jest podział rozdziałów na bohaterów - każdy rozdział jest podpisany imieniem postaci, która znajduje się w jego centrum, a historia jest opowiadana z jej perspektywy. To wprowadza miłe urozmaicenie i nie pozwala znudzić się jakimś wątkiem, ponieważ gdy jeden rozdział wydaje się słabszy lub kończy się cliffhangerem, można od razu odsapnąć od niego, zapoznać się z perypetiami innej osoby i wrócić do kontynuacji kilkanaście stron dalej. To naprawdę działa, buduje fajną atmosferę i zapewnia frajdę. Pozwala też dobrze poznać poszczególnych bohaterów, wśród których zdecydowanie w centrum znajdują się Bellamy, Clarke i Wells. Ich wątki są najmocniejsze i najciekawsze. Najgorzej wypada historia Glass - jest ckliwa, banalna i wyraźnie skierowana do nastolatek. Nie jestem zdziwiony, że tej postaci i jej wątku w serialu w ogóle nie ma. "Misję 100" tak naprawdę można odbierać na dwa różne sposoby. Czytelnicy i wielbiciele science fiction dostaną ciekawą historię z nieźle rozpisanym tłem politycznym, która skupia się na walce o przeżycie młodych bohaterów na Ziemi i ich relacjach. Historia charakteryzuje się wyjątkowym klimatem, a tworzenie romantycznych oraz koleżeńskich relacji pomiędzy bohaterami udaje się pokazać przekonująco i ciekawie z uwagi na dogłębne rozpisanie przemyśleń i motywów każdej postaci. Inaczej spojrzą na tę książkę osoby znające serial "The 100" (do której to grupy także należę). W ich przypadku lektura stanie się grą porównań - wypatrywania podobieństw, różnic i ciekawych zabiegów fabularnych, które w przyszłości mogłyby w serialu się sprawdzić. Przede wszystkim jednak książka pozwala lepiej zrozumieć bohaterów - Clarke, Welssa i Bellamy'ego, którzy zaskakująco wiernie zostali oddani w telewizyjnej produkcji. To zapewnia wiele frajdy, pozwala spojrzeć na oba dzieła z perspektywy osoby stojącej jakby pomiędzy nimi i dostrzec różne elementy zgrabnie łączące obie historie. Czytaj również: „Misja 100″ – premiera i nowy fragment "Misja 100" jest napisana lekkim językiem, dzięki czemu czyta się ją przyjemnie i szybko. Książkę należy traktować jako przedstawienie bohaterów i świata, bo wszystko kończy się w momencie, gdy robi się naprawę ciekawie. Mamy więc cliffhanger jak w dobrym serialu, nie dziwi zatem, że ostatecznie takowy powstał.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj