Skonfliktowany z zarządem nowojorskiej orkiestry Rodrigo (Gael García Bernal) przylatuje do Wenecji, aby poprowadzić koncert z udziałem słynnej śpiewaczki operowej o przydomku La Fiamma, Alessandry (Monica Bellucci). Ta, ku jego zdziwieniu nagle nie okazuje zbyt wielkiej chęci do powrotu z emerytury, zwłaszcza, że jej przerwa w występach znacznie się przedłużyła. Zdesperowany Rodrigo nakłania jednak piękną Włoszkę do podjęcia wyzwania i powrotu na scenę. A tymczasem na drugim planie pojawia się Hailey (Lola Kirke), która wraz z małą orkiestrą Andrew Walsha (Dermot Mulroney) już podczas pierwszego weneckiego koncertu daje ciała i zostaje bez pracy. Na szczęście Rodrigo jest na miejscu i wie, co robić… Powrót do świata nierozgarniętych muzyków przynosi mnóstwo radości i satysfakcji – widzowie pokochali Mozart in the Jungle za niezwykle barwne oddanie realiów życia i pracy orkiestry, czyniąc z tego serialu fantastyczną rozrywkę. Seria jest inspirowana książką Mozart in the Jungle: Sex, Drugs, and Classical Music autorstwa oboisty Blaira Tindalla, więc możemy być pewni, że środowisko muzyków nie jest nudne i drętwe, jak czasem może się to wydawać. Pierwszy odcinek trzeciego sezonu nie różni się niczym od tego, do czego już przywykliśmy – jest pozytywnie, kolorowo, wesoło i lekko. Akcja mało kiedy zwalnia, pędząc z Hailey i jej nowym przyjacielem po przepięknych turystycznych atrakcjach Wenecji. Równocześnie oglądamy Rodrigo i jego pierwsze utarczki z Allesandrą. Monica Bellucci w tej roli sprawdza się znakomicie, choć można mieć zastrzeżenia do śpiewanych przez nią partii operowych, a to z prostego powodu, że tak naprawdę nie śpiewa ona, lecz Ana María Martínez, wielokrotnie nagradzana sopranistka z Puerto Rico. Niestety widoczne jest to udawane śpiewanie, ale nikt raczej nie spodziewałby się, że Bellucci jest w stanie do roli błyskawicznie nauczyć się śpiewu operowego. Nagrodzony Złotem Globem za rolę Rodrigo w poprzednim sezonie Gael García Bernal od razu wrzuca wysoki bieg i kolejny raz perfekcyjnie wciela się w rolę tego lekko nadpobudliwego dyrygenta. Niejeden widz przyzna, że zwyczajnie się za nim stęsknił. A już na pewno za uroczym okrzykiem Rodrigo do Hailey – Hai Lai! Pierwszy odcinek trwa zaledwie pół godziny, co tylko skłania widza do oglądania wszystkiego jednym ciągiem – co nie jest zresztą problemem, ponieważ Amazon wzorem Netflixa po raz kolejny wypuścił cały sezon naraz. Mozart in the Jungle jest idealnym serialem dla osób szukających oryginalnej komedii, która błyskawicznie poprawia humor. Mam nadzieję, że nie zabraknie tu także pięknej muzyki klasycznej, ponieważ dzięki dwóm poprzednim sezonom odkryłam kilka perełek rodem z muzycznego świata, którego w radiu raczej nie uświadczymy. A teraz czas obejrzeć następne odcinki.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj