W nowym odcinku serialu Mr. Mercedes Bill Hodges dzięki Holly wpada na ważny trop w sprawie Pana Mercedesa, który kieruje go do sklepu Supreme Electronix. Tam odkrywa, że pracownikiem firmy jest między innymi Brady Hartsfield. Detektyw już wie, że znalazł poszukiwanego przez siebie seryjnego mordercę. Rozpoczyna się obława na Brady'ego. Jednak ten nie podda się tak łatwo. Bardzo dobrą, wręcz fantastyczną kreację, zaprezentował w tym odcinku Harry Treadaway. Jego Brady z epizodu na epizod rozwijał swoje psychotyczne skłonności, a tutaj doskonale oglądało się kulminację i wybuch pełnej agresji u antagonisty. Scenarzyści bardzo dobrze budowali wewnętrzną walkę postaci, w której mała cząstka dobra została bezsprzecznie pobita przed mrok i w tym odcinku dostaliśmy naprawdę zachwycającą erupcję szału czarnego charakteru. Brady staje się w tym wypadku zwierzyną, na którą poluje Hodges, jednak nie ma zamiaru oddać się w ręce łaknącego zemsty policjanta. To właśnie walka o przetrwanie sprawia, że Hartsfield może bez skrępowania ujawnić swoją prawdziwą naturę, co naprawdę absorbowało uwagę i sprawiło przyspieszenie tempa akcji całego odcinka. Scenarzyści świetnie zestawili także psychopatyczny obraz Brady'ego ze scenami rozmów policjantów między innymi z jego koleżanką Lou, która twierdziła, że nie spotkała nigdy słodszej osoby niż Hartsfield. To stanowiło świetny kontrast dla całej otoczki mroku wokół głównego antagonisty serialu. Za to wszystko ogromny plus. Twórcy w bardzo dobry sposób stopniowali napięcie w tym odcinku. Przybrało to w pewnym momencie wymiar swoistej gry w kotka i myszkę z widzem. Niby wszystkie poszlaki i ślady zostały połączone przez detektywa Hodgesa w jedną spójną całość, ale nadal brakowało postawienia tej przysłowiowej kropki nad "i". W kilku scenach wydawało się, że w końcu nastąpi kulminacja i rozwiązanie całej sprawy, a za chwilę pojawia się element rozładowujący napięcie i uspokajający całą akcję. Doskonałym tego przykładem jest scena, w której Bill odwiedza dom Brady'ego. Antagonista zaczyna nerwowo przechadzać się po pokoju i ukrywać za meblami, jednak wkrótce Hodges odpuszcza obserwacje spotykając sąsiada Hartsfieldów. Ta fabularna pogoń wypadła świetnie i doprowadziła do bardzo dobrej sekwencji z obławą na dom Brady'ego i jego śmiercią w pożarze. Jednak umówmy się, zapewne jeszcze spotkamy tego antagonistę w finałowym epizodzie, ale za całość poprowadzenia historii należą się słowa uznania. Cieszę się również z tego powodu, że twórcy mimo skupieniu się na głównym wątku opowieści znaleźli czas dla rozwinięcia postaci Holly, która jak zaznaczałem w moich poprzednich recenzjach jest naprawdę ciekawą bohaterką, jedną z najlepiej napisanych w tym serialu. W najnowszym odcinku możemy głębiej zanurzyć się w stan psychiczny kobiety, emocje, które nią targają i motywacje napędzające ją do działania. Od początku pojawienia się tej postaci stworzyła ona z Hodgesem zgrany kolektyw, co bardzo dobrze prosperowało nadal w tym odcinku. Postać Billa po raz kolejny wypadła bardzo dobrze. Brendan Gleeson potrafi wtłoczyć w swojego bohatera mieszankę troski i bezsilności z bezkompromisowością oraz rządzą zemsty, co najpełniej widać właśnie w 9. epizodzie. Mr. Mercedes ze swoim najnowszym odcinkiem przynosi świetne tempo akcji, zmyślnie budowane napięcie oraz fantastyczne starcie dwóch skrajnie różnych charakterologicznie postaci. To wszystko daje znakomitą mieszankę, która sprawia, że serial ten ogląda się z ogromnym zaciekawieniem. Nie pozostaje nic innego, jak delektować się kolejnym, ostatnim już odcinkiem 1. sezonu. Jednak wiadomo już, że to nie będzie zakończenie przygód detektywa Hodgesa na małym ekranie i pojawi się kolejna seria.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj