W zeszłym tygodniu „Mr. Robot” czerpał ze schematów heist movie, a tym razem przeistoczył się w trzymający w napięciu thriller. Ten serial nie idzie na łatwiznę - cały czas serwuje nam coś nowego i z każdym kolejnym odcinkiem robi się coraz lepszy.
Ponownie wystawiamy „
Mr. Robot” najwyższą możliwą ocenę, zachwycając się tym jak rewelacyjnie twórcy żonglują różnymi gatunkami i posuwają tę historię do przodu odważnymi zagraniami. Niedawno włamywaliśmy się z Elliotem do wypełnionego zabezpieczeniami Steel Mountain, a teraz bohater musi dokonać niemal niemożliwego, aby wydostać z więzienia groźnego gangstera. Stawka jest olbrzymia – życie Shayli i jego samego.
Od pierwszych minut nie można oderwać wzroku od „eps1.5_br4ve-trave1er.asf” – scena w restauracji nadaje odpowiedni ton opowieści, zwiastujący pełny suspensu wyścig z czasem. Chwilę później mamy rozmowę naszego hakera z bezwzględnym złoczyńcą, a analogowy telefon, ciemne zaplecze knajpy, symetria kadrów i cudownie przerysowana postać Very sprawiają, że sam David Lynch nie powstydziłby się tak nakręconej sekwencji w stylu neo-noir. Scenarzyści od samego początku zawieszają więc poprzeczkę niezwykle wysoko i przez kolejne 40 minut poniżej tego pułapu nie schodzą.
Elliot zaciekle walczy o przetrwanie Shayli, wbrew wszelkim cechującym go do tej pory instynktom. Wręcz znikąd pojawia się Pan Robot, aby przypomnieć protagoniście, że ucieczka to jego jedyne rozwiązanie, a on sam stoi na straconej pozycji – gra w grę, która jest z góry skazana na porażkę. To kolejny dowód, że tytułowa postać jest wyimaginowana, a tutaj pełni rolę pragmatycznej strony umysłu głównego bohatera. Ten jednak nie słucha swojego mentora i wciąż ma nadzieję na sukces. Wmawia sobie to, co chciałby usłyszeć, oszukując siebie tak samo jak Angelę w scenie mającej miejsce zaledwie kilkadziesiąt sekund wcześniej.[video-browser playlist="731918" suggest=""]
Sama misja jest przeprowadzona w niesamowicie wciągający i rozrywkowy sposób. Osobiście nie wiem nic o hakowaniu, ale widziałem dość filmów i seriali, aby rozpoznać, kiedy sprowadza się tę sztukę do science fiction. Tutaj tego nie można odczuć, a sposób infiltracji systemu więzienia jest poprowadzony bardzo autentycznie. Już standardowo w przypadku recenzji produkcji stacji USA pochwalić trzeba styl realizacji, pełny fincherowskich ujęć, które potęgują paranoję i niepokój Elliota, ale także samego widza. To ma swój punkt kulminacyjny w finałowej scenie, gdy wszystko staje na głowie, a my tracimy postać, która rozświetlała nieco ten ponury świat serialu.
To był okrutny twist! Starać się uratować komuś życie i przez cały dzień jeździć z jego trupem w bagażniku. Czujemy to co Elliot – jesteśmy źli, żądni zemsty i z całą pewnością będziemy za Shaylą tęsknić. Brawa za odwagę dla twórców. To jasny sygnał, ze happy endów spodziewać się tu nie możemy.
Podobnie jak w poprzednich epizodach, poruszamy się według podobnego schematu – jedna, główna oś fabularna i dwie poboczne. Te nie dostają zbyt dużo miejsca, ale to co widzimy może się podobać. Znakomita była scena rozmowy Angeli z niestroniącą od alkoholu prawniczką, która informuje ją, że ma lepsze szanse na obronę mordercy-gwałciciela niż zrobienie jakiejkolwiek krzywdy Evil Corp. Mimo to, nasza bohaterka ma jakiś plan i wątek ten nabiera rumieńców. Scenarzyści nie ułatwiają też zadania Wellickowi, który znalazł razem z żoną godnych przeciwników, jakimi będą państwo Knowles. Rozmowa Scotta i Tyrella, w której ten drugi zostaje całkowicie zdominowany, to prawdziwa perła.
Najnowszy „
Mr. Robot” to zdecydowanie najbardziej emocjonujący odcinek serialu dotychczas. Produkcja USA nie aspiruje już do miana najlepszego serialu lata (ten tytuł ma w kieszeni), ale całego 2015 roku. Tak trzymać!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h