To, że w bieżącej serii Mr. Robot czeka nas jeszcze jakiś twist, było do przewidzenia. Po udanym zwrocie akcji z pierwszej serii oczywistym był fakt, że podobny zabieg fabularny zostanie powtórzony. W związku z tym wielu wnikliwych obserwatorów domyślało się, co się stanie - długo przed siódmym odcinkiem fora internetowe zapełniały się mniej lub bardziej trafnymi spekulacjami. Ja osobiście dałem się zaskoczyć. Elliot Alderson przebywa w więzieniu od początku drugiego sezonu. Wszystkie wydarzenia z jego udziałem miały miejsce w rzeczywistości, jedynie okoliczności były wytworem wyobraźni. A więc boisko do koszykówki znajdowało się na spacerniaku, restauracja, w której Eliot spożywał śniadanie z Leonem, to tak naprawdę więzienna stołówka, a matka, u której nasz haker zamieszkiwał, była strażniczką nadzorującą jego celę. W związku z tym trzeba przyjrzeć się bliżej historii przewodniej kilku ostatnich odcinków. Wszystko wskazuje na to, że Ray był współwięźniem Elliota i cały niecny proceder, który uskuteczniał, miał miejsce w zamkniętej placówce. Niestety w siódmym odcinku nie zostało jasno pokazane, jak Ray funkcjonował w rzeczywistości. Wielka szkoda, bo w odniesieniu do nowych fabularnych rewelacji wątek ten posiada kilka poważnych dziur logicznych. Pamiętamy przecież sceny z udziałem Raya i jego poplecznika bez udziału Elliota. Ray przesłuchujący innego informatyka, Ray w samochodzie (!) czy Ray u siebie w domu - wszystko to można oczywiście wytłumaczyć w odpowiedni sposób, za pomocą symbolizmu i odniesień do wyobrażeń chorego umysłu Aldersona, trzeba to jednak zrobić jak najszybciej, bo aktualnie wątek nie jest do końca logiczny. Pozostałe motywy zostały poprowadzone w miarę właściwie. Każda produkcja fabularna, która chce korzystać z kilku różnych, koegzystujących ze sobą rzeczywistości, musi niezwykle skrupulatnie podchodzić do szczegółów, aby nie popełnić błędów w strukturze opowieści. W drugim sezonie Mr. Robot tych szczegółów nie ma za wiele, w związku z tym udało się uniknąć pomyłek. Twórcy odizolowali Elliota od głównej osi fabularnej (walka z E Corp). Stworzyli mu hermetyczne środowisko, przydzielili jednego towarzysza, zrezygnowali z charakterystycznych przedmiotów, które trudno byłoby odnieść do obu rzeczywistości. Dzięki temu większość wydarzeń z drugiej serii jest całkiem sensowna. Wiemy już, kim jest Leon, czemu zawsze jest tak blisko Elliota i co sprawia, że nie zna strachu. Rozumiemy obojętność matki Aldersonów, logiczne wydają się wreszcie pogadanki w kościele, na które więźniowie muszą uczęszczać w ramach resocjalizacji. Internetowy proceder Raya także nabrał sensu – strona www to przecież świetny pomysł na kontrolę gangsterskiego imperium za kratami. W związku z tym, w obliczu wielkiego twistu fabularnego, widz nie pozostaje skołowany, patrząc bezmyślnie na napisy końcowe, tylko układa w całość porozrzucane fragmenty jednej opowieści. No url W tym miejscu trzeba postawić pytanie, czy tego typu zabieg fabularny jest w ogóle potrzebny. Zwrot akcji mający obrócić fabułę o 180 stopni można oczywiście porównać do odkrycia dualistycznej natury Elliota z pierwszej serii, o ile jednak istnienie Pana Robota było kluczowe dla historii, to więzienna przygoda, według mnie, nie będzie miała większego znaczenia dla całej osi fabularnej i mogłoby jej równie dobrze nie być. Przysłuchując się jednej z rozmów z panią psychiatrą, można wywnioskować, że Alderson już niedługo opuści oddział zamknięty. Usytuowanie hakera znów w centrum wydarzeń z pewnością mocno rozrusza fabułę. W związku z tym można zaryzykować tezę, że do tej pory było tak smętnie, ponieważ główne zajścia nie mogły rozwijać się zbyt intensywnie, bez naszego protagonisty. Scenarzyści byli więc zmuszeni do prowadzenia historii tak, aby wszyscy pozostali bohaterowie zataczali koła aż do momentu, kiedy Elliot wróci do akcji. W perspektywie tego wszystkiego oczywistym wydaje się, czemu pierwsza część drugiego sezonu nie obfitowała w interesujące motywy. Idąc dalej tym tropem, można nawet dojść do wniosku, że trzymany tak długo w tajemnicy zwrot akcji mocno zaszkodził serialowi. Wracając jeszcze raz do pytania o zasadność więziennego twistu, trzeba zastanowić się, czy był on w ogóle potrzebny. Być może kolejne wydarzenia zostaną poprowadzone w ciekawy sposób, ale moim zdaniem fabuła została niepotrzebnie skomplikowana. Eps2.5_h4ndshake.sme to nie tylko historia Elliota i warto przyjrzeć się też kilku innym wydarzeniom. Większość z nich toczy się niestety charakterystycznym dla Mr. Robot tempem. Działania Angeli wciąż nie przynoszą wielkich rezultatów. Oprócz trzymającej w napięciu sceny z początku odcinka, kiedy to nasza blondynka konfrontuje się z agentką DiPierro, większość zdarzeń to już wspomniane wyżej kręcenie się wkoło i nic nieznaczące dialogi z Darlene. Aktualnie trudno też stwierdzić, do czego prowadzi wątek żony Tyrella i jej kochanka. Ich wspólna opowieść jest zbyt tradycyjna jak na formę Mr. Robot i można przypuszczać, że wkrótce również tutaj nastąpi jakiś zwrot akcji. Jeśli tak by się nie zdarzyło, trzeba uznać tę historię za stratę czasu ekranowego. Wracają na chwilę do Elliota, warto pochwalić niezwykle brutalną scenę z udziałem Leona podczas walki z napastnikami próbującymi skrzywdzić hakera. Pod względem artystycznym to kolejny majstersztyk. Wielka, twórcza wyobraźnia wraz ze świetnym warsztatem reżyserskim pozwalają generować tego typu wstawki. Warto zauważyć też, że Mr. Robot zawsze był świetny w artystycznych scenach, które nie toczą się po głównej osi fabularnej. Są jakby wyjęte z historii, jednak mają olbrzymią wartość, jeśli chodzi o formę. Wystarczy przypomnieć doskonały motyw z początku odcinka, kiedy to Joanna Wellick zostaje oblana czerwoną farbą przez pewną „altergloblaistkę”. Muzyka, zdjęcia i pozostałe fajerwerki techniczne sprawiają, że tego typu sceny ogląda się jak obraz. Od początku serialu było takich wstawek dużo więcej i zapewne jest to jedna z przyczyn, dla których zasługuje on na uznanie. Przez cały drugi sezon Mr. Robot prezentował dość dyskusyjny poziom. Teraz, kiedy nastąpił zwrot akcji, trzeba zweryfikować swoje opinie na temat serialu. Pewne rzeczy, które raziły, stały się bardziej logiczne, inne przestały mieć większe znaczenie. Sam Esmail pokazał po raz kolejny, że Mr. Robot to nie tylko serial o hakerach, ale również opowieść o zwichrowanej psychice. Reżyser jest mistrzem formy, dzięki czemu skomplikowane, zawoalowane treści nadal prezentują się bardzo dobrze wizualnie. Niestety scenariusz wciąż jest słaby, zagmatwany, zbyt patetyczny. Samą formą produkcja fabularna się niestety nie obroni (zdarzają się oczywiście wyjątki). Więzienny zwrot akcji na pewno zmieni opowiadaną historię, niezależnie od tego, czy go akceptujemy, czy nie. Już w kolejnym odcinku dowiemy się, czy serial wykorzysta szansę i skieruje opowieść na właściwe tory.  
Serial Fear the Walking Dead oglądać możecie na kanale AMC - 2. część 2. sezonu w Polsce jednocześnie z premierą amerykańską - od 22 sierpnia, w poniedziałki o 21:00.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj