Dobra powieść to taka, której świat wciąga już od pierwszych stron, a im bliżej końca, tym mniejsza ochota na jego opuszczenie. Przeważnie chodzi o oryginalność i spójność "planszy", na której rozgrywają się wszelkie wydarzenia. Jeżeli potrafi ona zainteresować, a dodatkowo główni bohaterowie są postaciami, których losy chce się śledzić, to wówczas czytelnik zostaje kupiony. Tak też jest w przypadku Cieniorytu, który zaskakuje świeżością.

Vastylia - kraj o burzliwej przeszłości, poznaczonej wyniszczającymi wojnami. Gdzieś na jej ziemiach leży sobie miasto portowe Seriva, a w nim nie do końca spokojny żywot wiedzie Arahon Caranza Martenez Y'Grenta Y'Barratora - jegomość trudniący się niełatwą sztuką fechtunku, który ma dar do ściągania na siebie problemów. Ten weteran wojny dwudziestoletniej stara się trzymać z dala od kłopotów, prowadząc szkołę szermierki, te jednak zawsze zdają się go odnajdywać. Ich kumulacja następuje z chwilą, gdy Arahom decyduje się pomóc pewnemu naukowcowi zwanemu Holbranver, który stworzył tajemniczy cienioryt władcy - odbita na szkle podobizna króla wcale go jednak nie przypomina...

Cienioryt to połączenie powieści spod znaku płaszcza i szpady z fantastyką najwyższej próby. Początkowo elementy fantasy stanowią zaledwie drobny dodatek do łotrzykowskiej przygody, ale z czasem nabierają na znaczeniu, by ostatecznie całkowicie zdominować opowieść. Od krwawych pojedynków na rapiery historia płynnie przechodzi do nurzania się w czarnych jak smoła odmętach cieńprzestrzeni, którą okiełznać potrafią jedynie niezbyt liczni cieńmistrzowie. Natomiast intryga, która wstępnie wydaje się mieć podłoże czysto polityczne i związana jest ze zwykłą walką o władzę pomiędzy potężnymi rodami, przeradza się stopniowo w dużo bardziej poważną sprawę, w którą uwikłane są mroczne siły.

Piskorski ma talent do kreowania interesujących światów, to trzeba mu przyznać. Prosty w zasadzie pomysł przekuł w coś, co może posłużyć za podstawę rozbudowanego uniwersum. Choć historia z Cieniorytu stanowi zamkniętą całość, to potencjał na dalsze opowieści osadzone w przedstawionej w nim rzeczywistości jest ogromny. A jest to rzeczywistość, w której normę stanowi wzajemne unikanie własnych cieni w celu zapobiegnięcia przypadkowemu zespoleniu, zaś każdy ciemny kąt to potencjalne przejście do lustrzanego wymiaru, w którym to cieniste istoty rzucają projekcje ludzi. Przedstawiona w książce kraina ma dodatkowo świetnie zarysowane tło historyczno-obyczajowe, dzięki któremu nabiera wiarygodności i nie jest wyłącznie pustą nazwą. Ten barwny świat oglądamy oczyma wyobraźni, bo powieść skutecznie ją rozbudza, zmuszając jednocześnie do zastanawiania się, co też jeszcze autor trzyma w zanadrzu.

A kilka niespodzianek się znajdzie, z czego jedna całkowicie zaskakująca, ale na tyle błyskotliwa, że nie pozostaje nic innego, jak tylko uśmiechnąć się pod nosem, że pisarzowi nie brakło odwagi na tak śmiałe zagranie, do tego przeprowadzone w tak mało spektakularny sposób. Podczas lektury bez problemu odgadniecie, o który fragment chodzi, bo wtedy też wstrzymacie oddech, śledząc wzrokiem każdą literkę, aby upewnić się, czy dobrze przeczytaliście. Gdy już dotrze do was, że jednak wam się nie przewidziało, to będziecie równie rozbawieni jak ja.

Ciekawie wypadają także sami bohaterowie. Arahon jest wybitnym, ale skromnym szermierzem, którego sumienie gryzie mocniej za każdym razem, ilekroć zmuszony jest pozbawić kogoś życia. Jest też samotnie wychowujący córkę Holbranver, którego naukowe eksperymenty wpędzają w poważne kłopoty. Z kolei Czarny Książę to zasłużony żołnierz na wygnaniu. Jest jeszcze jedna intrygująca postać, ale o niej sza, bo ją już musicie poznać sami.

Mimo iż Krzysztof Piskorski napisał świetną powieść, to nie uniknął przy tym kilku błędów. Bliższa analiza świata Cieniorytu zaczyna rodzić liczne pytania o to, jak ludziom udaje się w nim w ogóle egzystować. Autor poniekąd to wyjaśnia, ale jakby nie uwzględnia pewnych sytuacji, jakie natychmiast przychodzą do głowy czytelnikowi. O ile przypadkowi ludzie zachowują względem siebie dystans, aby nie nastąpić na swoje cienie, tak już nie wiadomo, jak radzą sobie z tą niedogodną sytuacją sypiający razem małżonkowie (czyżby wstawali nim wzejdzie słońce?). Nie do końca przekonuje także zakończenie, w którym dodatkowy fakt wychodzi na światło dzienne. Domknięcie opowieści kilka stron wcześniej dałoby moim zdaniem dużo lepszy rezultat. Choć pisarz ma świetny styl i cechuje się ogromnym bogactwem językowym, to sporadycznie zdarza mu się popełnić sztuczne i wymuszone dialogi, które rażą przewidywalnością. Wszystkie powyższe mankamenty nie mają jednak większego wpływu na przyjemność płynącą z lektury i szybko o nich zapominamy, ciesząc się wciągającą przygodą.

Piskorski Cieniorytem rzuca swój cień na polską fantastykę. Teraz tylko czekać, aż dojdzie do przypadkowego zespolenia z innymi pisarzami, którzy chętnie wykorzystają część zawartych w tej powieści pomysłów, bo że do tego dojdzie, jestem niemalże pewien. W końcu nie co dzień trafia się dzieło tak świeże, orzeźwiające i fenomenalnie napisane.

Hatak.pl jest patronem wydawnictwa.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj