Ms. Marvel musi poradzić sobie z problemem, jakim jest... wielozadaniowość. Jest nastolatką, więc pogodzenie działań przeciwko „złolom” (jak to Kamala ma w zwyczaju ich nazywać), z trudami nauki w szkole i coraz mniejszym zaangażowaniem w rodzinne sprawy zaczyna ją przerastać. Szczególnie w momencie, kiedy złowroga organizacja stara się wyprać mózgi wszystkim mieszkańcom Jersey City, a jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o Hydrę. Co ważne, znajomość poprzednich tomów z serii, wydawanych przez Egmont w Polsce, nie jest wymagana. Kamala jest otoczona szeregiem postaci, które są w wielu społeczeństwach wykluczane. Nie są jednak przedstawiane na zasadzie wiktymizacji, co mocno wybija się spośród wielu, współczesnych narracji popkulturowych. Nadal nie jest to całkowicie wychodzący poza schematy konserwatywności (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) komiks. Najważniejszymi sprawami pozostaje rodzina czy tradycja, ale w tak dobrze skonstruowanym spojrzeniu na ich relacje z bardziej uprzywilejowanymi jednostkami, jest to zdecydowanie świetny przykład walki ze stereotypami.
Jeśli mowa o scenariuszowych aspektach, to trzeba oczywiście zacząć od pracy G. Willow Wilson, nominowanej m.in. do nagrody Eisnera. Fabuła płynnie i dynamicznie przesuwa się do przodu. Nie odczuwamy zastoju, a każdy element wydaje się kluczowy i konkretnie zarysowany w kwestii przyszłych wydarzeń. Wilson doskonale wie, po co porusza dane wątki, do czego będą prowadzić i jak je zakończy. Przemyślana robota, szczególnie patrząc na bardziej obyczajową część Supersławnej. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że kwestia ślubu brata jest zdecydowanie ciekawsza, niż Hydra próbująca stworzyć małą armię wypranego i całkowicie podatnego na polecenia społeczeństwa. Oczywiście, historia typowo „superbohaterska” nie jest słabsza. Po prostu Kamala jest wykreowana na niezwykle sympatyczną i łatwą do utożsamienia się postać, której prywatne rozterki nas obchodzą i którymi możemy się przejąć.
Źródło: Świat Komiksu
Adrian Alphona, kanadyjski rysownik, doskonale odnalazł się w konwencji Marvelowych klimatów. Zahacza o „mangową” kreskę, ale świetnie to wyważa. Trochę przypomina mi to Fullmetal Alchemist: Brotherhood, gdzie postać Alphonse’a była chwilami pozbawiona szczegółowych detali pancerza, na rzecz wyraźniejszej ekspresji. Co więcej, nawet w momencie, kiedy na jednej planszy znajduje się około tysiąca Kamali Khan (serio), doskonale orientowałem się w kadrze, mogąc bez zastoju przejść dalej. Ms. Marvel #05: Supersławna to świetny komiks, który czyta się równie doskonale, co ogląda. Pełno tu akcji, jak i rozterek, które nie ciągną się przez większość zeszytu, tylko są ze smakiem podawane w idealnej równowadze do bardzo przejrzystej i rozplanowanej co do najmniejszego szczegółu akcji. Znajdziemy tutaj nawet kilka odniesień do MCU, m.in. gdy jedna z bohaterek porównuje wygląd Lokiego (tak, ma tutaj swoje „5 minut”) do „znanego aktora”. Co jakiś czas pojawiają się plotki o ewentualnej obecności Kamali Khan w sequelu Kapitan Marvel. Czekam na oficjalnie potwierdzenie, ale jeśli to okazałoby się prawdą, nikt nie musiałby mnie namawiać do zakupu biletu na seans.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj