Widowiskowe strzelaniny, których nie powstydziłby się John Wick, absurdalna historia i banan - wszystko to znajdziecie w grze My Friend Pedro.
My Friend Pedro to efektowna gra akcji, która inspirowana jest flashową produkcją
MFP: My Friend Pedro z 2014 roku. Fabularne założenia są tu banalnie proste – wcielamy się w zamaskowanego bohatera, który utracił pamięć. W poszukiwaniu utraconych wspomnień pomaga mu... banan. Razem ruszają w podróż, w trakcie której wystrzelone kule będzie można liczyć w tysiącach. Nie da się ukryć, że historia nie jest najmocniejszą stroną dzieła studia DeadToast Entertainment. To jedynie pretekst do właściwej rozgrywki, chociaż niektóre dialogi i absurdalne sytuacje potrafią tutaj autentycznie rozbawić.
Pierwsze skrzypce w
My Friend Pedro to zdecydowanie rozgrywka. Szalona, dynamiczna, zaskakująco przyjemna i... trudna do jednoznacznego sklasyfikowania. Teoretycznie to połączenie platformówki i strzelanki, ale duża mobilność i zdolności protagonisty sprawiają, że czasami można poczuć się, jakbyśmy obcowali z jakimś wyjątkowo dziwnym modem do jednej z odsłon serii
Tony Hawk’s Pro Skater. Wrażenie to potęguje również system punktowy – jesteśmy nagradzani za wykonywanie widowiskowych akcji i dodatkowo premiowani za utrzymywanie mnożnika poprzez ciągłe wykańczanie wrogów bez dłuższej przerwy.
Główny bohater potrafi wykonywać efektowne akrobacje, ani przez moment nie przestając strzelać z broni palnej. Skaczemy, unikamy kul przeciwnika, bujamy się na zawieszonych linach, a nawet... jeździmy na deskorolce – wszystko to, by jak najbardziej efektownie przechodzić kolejne poziomy. Największą atrakcją jest tu jednak możliwość celowania w dwóch przeciwników jednocześnie. Przyznam, że miałem obawy co do tego rozwiązania i nie sądziłem, że uda się to dobrze zrealizować. Na szczęście działa to świetnie, jest komfortowe i łatwo się do tego przyzwyczaić.
Do tego dochodzi też możliwość spowolnienia upływu czasu, co od razu nasuwa skojarzenia z serią
Max Payne. Co ciekawe jednak, tutaj z tego rozwiązania możemy korzystać naprawdę często i długo, bo pasek specjalnej energii regeneruje się szybko oraz ładuje się podczas ostrzeliwania wrogów. Pozwala to na bardziej strategiczne podejście w pewnych poziomach i dzięki temu jesteśmy w stanie precyzyjnie wycelować w konkretnych wrogów czy obiekty.
Twórcom udało się doskonale dopasować tempo rozgrywki. Początkowo do naszej dyspozycji oddany jest tylko jeden pistolet, ale nasz arsenał zostaje rozbudowany wraz z postępami. Podobnie sprawa wygląda z innymi elementami, które mają wpływ na zabawę i każdy kolejny etap to zupełnie nowe zabawki. Raz są to poruszające się platformy, innym razem trampoliny, dzięki którym wyskoczymy wysoko w powietrze, a jeszcze innym... patelnia, którą możemy wykorzystać do odbijania kul oponentów. Przez taką różnorodność zabawa nie nudzi się do samego końca...
... ten niestety nadchodzi dość szybko, bo przejście wszystkich etapów zajęło mi około 4 godziny. To wynik niezbyt imponujący, ale warto pamiętać, że
My Friend Pedro nie jest raczej produkcją na jeden raz. Wprowadzenie punktacji i tablic z wynikami sprawia, że poszczególne poziomy można powtarzać i ciągle poprawiać swoje wyniki. W wielu innych produkcjach mogłoby się to szybko nudzić, ale nie tutaj – wszystko dzięki przemyślanej rozgrywce i odpowiednio skonstruowanym etapom.
Poziom trudności nie jest tu zbyt wysoki. To nie jest jedna z tych produkcji, w której giniemy od jednego strzału. Zdrowie do pewnego stopnia regeneruje się automatycznie (mamy trzy segmenty paska życia, jeśli nie stracimy całego, to zostanie on z czasem odnowiony), nie brakuje tu również apteczek, a punkty kontrolne są na każdym kroku. Mam jednak wrażenie, że było to celowym zabiegiem ze strony deweloperów – dzięki temu jesteśmy w stanie poczuć się jak gwiazda kina akcji, a wiele spektakularnych sytuacji nie miałoby miejsca, gdyby główny bohater nie był tak wytrzymały.
Oprawa graficzna jest na... przyzwoitym poziomie, chociaż bez żadnych rewelacji. Najbardziej zawodzi warstwa wizualna poziomów. Lokacji jest tu kilka, ale są one do siebie podobne (z dwoma wyjątkami) i niezbyt się od siebie różnią. Podobnie sprawa wygląda z przeciwnikami, których jest tu niewiele rodzajów i można odnieść wrażenie, że zmagamy się z armią klonów. Plusem natomiast jest to, że w
My Friend Pedro mogłem grać komfortowo i przy 60 klatkach na sekundę nawet na kilkuletnim laptopie.
Na pochwałę zasługują osoby, które odpowiadają za ścieżkę dźwiękową. Muzyka elektroniczna towarzysząca nam w naszych zmaganiach z przeciwnikami świetnie pasuje do ogólnego klimatu w tej produkcji i jestem przekonany, że będzie to kolejny soundtrack, do którego będę wracał także po zakończeniu gry.
My Friend Pedro to doskonała propozycja dla osób stawiających gameplay nad historię i miłośników gier, które nie traktują siebie zbyt serio. Jeśli do tego szukacie produkcji krótkiej, ale jednocześnie takiej, do której można z powodzeniem wracać w przyszłości, to zdecydowanie będziecie zadowoleni z tego, co stworzyli deweloperzy z DeadToast Entertainment.
Plusy:
+ widowiskowa akcja,
+ rozgrywka zachęca do powtarzania etapów,
+ absurdalny humor,
+ świetna ścieżka dźwiękowa.
Minusy:
- krótka,
- oprawa graficzna nie zachwyca.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h