W finałowym odcinku dzieje się sporo. Marnie postanawia powiedzieć Shoshannie o tym, że spała z Rayem. Dziewczyna, wbrew przekonaniu Marnie, która wyjawia jej prawdę ze stoickim spokojem, nie reaguje dobrze, czego można się było spodziewać. Shosh ma w dodatku inne zmartwienie – nie dostanie dyplomu ukończenia studiów, bo nie zaliczyła egzaminu. Nawarstwienie się emocji przyczynia się do tego, że dziewczyna postanawia poprosić Raya, by do niej wrócił. Rozpaczliwe wyznanie miłości i słowo "proszę" w jej ustach brzmią na tyle przekonująco, że odmowa Raya budzi w nas smutek, czyniąc z tej sceny jedną z najlepszych w całym sezonie. Ale Rayowi trudno się dziwić. Przecież to Shoshanna go rzuciła. Tymczasem Marnie nie daje za wygraną i nie rezygnuje z Desiego, lekceważąc fakt, że ma on dziewczynę. Scenarzyści Dziewczyn w tym sezonie ewidentnie nie lubili Marnie i skutecznie zniechęcili do niej także widzów. Trudno jednak kibicować bohaterce, która rozbija cudze związki. Trudno też jej współczuć, choć wytłumaczeniem byłoby, że Marnie po prostu chce, aby przynajmniej od strony uczuciowej życie się jej ułożyło. Jednak scenarzyści pokazują Marnie wyłącznie jako osobę wyrachowaną i egoistyczną, co sprawia, że trudno jej kibicować. Nie inaczej jest z Jessą, w której jednak w finale sezonu można dostrzec iskierkę człowieczeństwa. Jessa ma bowiem opory, by pomóc w popełnieniu samobójstwa swojej pracodawczyni, chorej fotografce. Ostatecznie jednak kobieta połyka śmiertelna dawkę leków, po czym każe Jessie dzwonić na pogotowie, bo jednak chce żyć. Czy ten epizod zmieni spojrzenie Jessy na życie i narkotyki? Bardziej prawdopodobne, że sprawi, iż w kolejnym sezonie zobaczymy ją w areszcie. "Two Plane Rides" należy jednak do Hannah, która otrzymuje pozytywną wiadomość z Iowa, gdzie została przyjęta na prestiżowe studia podyplomowe dla pisarzy. Tłem dla kulminacji tych wszystkich wątków jest premiera przedstawienia, w którym Adam debiutuje na Broadwayu. Tuż przed jego wyjściem na scenę Hannah mówi mu o możliwej przeprowadzce, co, jak można się domyślać (czemu nie przewidziała tego Hannah?), nie okaże się dobrym posunięciem.
Co ciekawe, dwunasty epizod otworzyło pojawienie się Caroline, siostry Adama, którą oglądaliśmy w pierwszych odcinkach sezonu. Chyba nikt z widzów, podobnie jak Hannah, nie spodziewał się jej jeszcze zobaczyć. Czemu miało to służyć? Wydaje się, że pokazaniu, jak łatwo przyszło poukładanie sobie życia tej kobiecie, która jeszcze niedawno była w totalnej emocjonalnej rozsypce, podczas gdy nasze główne bohaterki, wszystkie teoretycznie o wiele bardziej od niej "normalne", wciąż mają z tym problem i miotają się miedzy oczekiwaniami a rzeczywistością.
[video-browser playlist="635264" suggest=""]
Jak zawsze, tak i w tym odcinku jego najmocniejszą stroną były dobre dialogi, z których jednym z najzabawniejszych był właśnie ten pomiędzy Caroline a Hannah. To dialogi, obfitujące w cięte riposty, sprawiają, że czas spędzony z Dziewczynami zawsze mija niepostrzeżenie szybko, i to one przesądzają o wyjątkowości tego serialu.
Trzeci sezon Dziewczyn był poświęcony przede wszystkim Hannah i Adamowi. Dynamiki nadawały mu emocjonalne zawirowania w ich związku, ale interesujące były też rozterki Hannah związane z jej karierą. Fantastyczne było obserwowanie Adama, który niesamowicie ewoluował od pierwszego sezonu i dziś to jemu współczujemy tego, co robi mu Hannah, a nie odwrotnie. Adam szczerze kocha Hannah, ale jednocześnie chce się rozwijać, a ona go w tym blokuje. Przykro patrzeć, jak bardzo Hannah jest dla niego niewyrozumiała, ale taka właśnie jest bohaterka grana przez Lenę Dunham – kwintesencja egoizmu. Jednocześnie wciąż jest postacią, której nie sposób nie lubić. Mimo że jest zapatrzona w siebie, podziwiamy ją za jej ambicję, samoakceptację, odwagę, a nawet – co banalne – za oryginalny, inspirujący wygląd. Hannah popełnia wiele błędów, ale są one akceptowalne, bo dziewczyna nie krzywdzi nikogo świadomie, jak np. Marnie. Jest za to uosobieniem rozterek, które ma każda kobieta w jej wieku. Pytanie "Co zrobić ze swoim życiem?" nadal ciągnie się za Hannah jak ogon. Można tym samym zarzucić, że po trzecim sezonie bohaterka i jej koleżanki zupełnie nie poczyniły postępów, nie dojrzały. Z drugiej jednak strony, czy nie tak wygląda dojrzewanie? Czy nie jest to nauka na błędach?
To, za co można (a nawet trzeba) Lenę Dunham zganić, to zbyt małe poświęcanie w tym sezonie uwagi reszcie bohaterek. Po dwóch odcinkach niemal w pełni jej poświęconych Jessa stała się postacią marginalną, a Shoshanna od początku była bohaterką wręcz epizodyczną. Marnie pojawiała się często i regularnie, ale jak już wspomniałam, nie dała się w tym sezonie lubić i chyba nikogo nie zmartwiłby jej brak w kolejnej serii. Nie da się też ukryć, że trzeci sezon Dziewczyn nie był już czymś tak świeżym i przełomowym jak jego dwie pierwsze odsłony. Pierwsza była totalnym zaskoczeniem, druga budziła zaciekawienie, w jakim kierunku podążą twórcy, natomiast trzecia to po prostu mała stabilizacja, choć niekoniecznie w życiu bohaterów.
[video-browser playlist="635266" suggest=""]
Pytanie: co dalej? Co zrobi Hannah? Czy możliwe, że wyprowadzi się do Iowa? Czy może jednak zostanie z Adamem, bo przecież powiedziała rodzicom, że wątpi, iż można się nauczyć pisania na studiach? A może zostanie, bo zwycięży w niej poświęcenie dla dobra związku? Zakończenie odcinka, w którym prześlizgujemy się po scenach z udziałem każdej z bohaterek, oprawione pulsującą muzyką, pozostawia nas bez żadnych odpowiedzi, a jedynie z masą przypuszczeń. Lena Dunham nie postawiła na happy end jak rok temu - i bardzo dobrze. A może jednak Hannah z uśmiechem na twarzy przyciskająca do piersi list z Uniwersytetu w Iowa to właśnie jest szczęśliwe zakończenie? Moją prośbą do Leny Dunham byłoby więcej wspólnych scen głównych bohaterek, bo ta czwórka tak różnych osobowości daje widzowi najwięcej radości, gdy wchodzi we wzajemne interakcje – pociesza się, doradza sobie nawzajem, rozmawia o facetach, ściera się ze sobą. Dunham powinna też dostrzec potencjał tkwiący w Shoshannie. Można z niej jeszcze bardzo wiele wycisnąć, bo tak naprawdę Shoshannę znamy najmniej, a jest to postać, która w tym sezonie co najmniej dwukrotnie pozytywnie zaskakiwała (w finale i w odcinku dziesiątym, "Role Play").
Lena Dunham przyznała, że nie wie, jak długo będzie w stanie kręcić Dziewczyny. Ona dorasta, jej życie się zmienia, a to wpływa na treść serialu, który może w pewnym momencie dojść do miejsca, w którym bohaterki (i bohaterowie) znajdą swoje spełnienie. Czy stanie się to już za rok?