Filmów o tematyce wojennej nie brakuje. Choć zbrojne konflikty zostały przedstawione już na każdy możliwy sposób, wciąż pojawiają się kolejne produkcje próbujące na nowo opowiedzieć parszywą historię ludzkości. Nowość Netflixa – Na Zachodzie bez zmian – oparta jest na słynnej powieści antywojennej Ericha Marii Remarque’a, która poza najświeższą adaptacją otrzymała jeszcze dwa filmy – jeden z ważniejszych wojennych dzieł z 1930 roku i jego remake z 1979. Najnowsze spojrzenie na losy młodych niemieckich żołnierzy I Wojny Światowej nie wprowadzi niczego nowego do dobrze znanej historii, ale spełnia oczekiwania – paraliżuje słowem i obrazem, upominając przy tym, jakim złem są starcia zbrojne. Początkowo wydaje się, że bohaterem, którego zmagania na polu bitwy będziemy śledzić, jest nieporadny chłopak z pierwszych ujęć. Odziany w wojskowe umundurowanie, nieumiejętnie trzyma karabin. Młody żołnierz wypychany jest do walki za interesy najwyższych. I w momencie, w którym idzie bić się w imię ojczyzny, twórcy hamują akcję, by rzucić nam w twarz tragiczne oblicze wojny. To jest dopiero prolog przygotowujący nas na dalszą hekatombę. Człowiek, przed którym świat stał otworem, leży teraz martwy, a po nim samym został jedynie mundur. Oczywiście nie na długo, bo na co trupowi wojenny ubiór? Jego rzeczy otrzyma kolejny śmiałek zaślepiony wizją bitewnego heroizmu. Przy tym wszystkim nad wyraz wybrzmiewa myśl o nic niewartym ludzkim życiu, które jest zwykłą cyfrą nabijającą statystyki poległych. A naszywka na mundurze z danymi żołnierza to tylko zbędny śmieć – w każdej chwili można się jej pozbyć. Te uderzające obrazy to dopiero pierwsze sceny filmu, a zostają w pamięci na długo po jego zakończeniu. I choć jeszcze nie wiemy, czy kluczowi bohaterzy mają szanse przeżyć, czuć tragicznie pesymistyczny nastrój, który nawet przez moment nie ustępuje. I właśnie to wrażenie nadchodzącej zagłady zostało mistrzowsko ograne przez reżysera Edwarda Bergera. Nawet w sytuacjach chwilowego szczęścia ma się wrażenie, że za moment na ekranie dojdzie do scen rzezi. I w zasadzie film ten aspiruje do miana horroru wojennego. Walające się ludzkie zwłoki, rozczłonkowane ciała i przytłaczający ucisk psychiczny to tylko cząstka tego tytułu. Brutalność jest wielka, ale czego można się spodziewać po dziele, które ma obnażyć koszmarną stronę wojennych zmagań. A zatem widzimy pole bitwy, makabryczne sceny walk, chwytające za serce straty w ludziach. Przy tym wszystkim dobitnie nakreślono sylwetkę psychologiczną bohaterów, którzy niczym dzieci omamione płomiennymi mowami o męstwie i heroizmie na froncie jadą stracić życie. W imię czego? Parszywych interesów i ambicji wyższych rangą, którzy raczą się dobrodziejstwami z dala od linii walk. Okrutna prawda, jak to wielcy bez wahań rozporządzają istnieniami maluczkich dla własnych celów, z porażającą siłą oddziałuje na odbiorcę. To czuć w każdym momencie filmu.  
fot. Netflix
+9 więcej
Barbarzyńskie sceny wybijania się żołnierzy, porozrywane ciała czy krwiste kałuże to tylko niektóre obrazy Na Zachodzie bez zmian. One rzeczywiście wstrząsają, mimo że z pewnością każdy widz zdaje sobie sprawę, jak wygląda wojna. Film potrafi wywrzeć ogromne wrażenie zarówno obrazem, jak i słowem. „Jesteśmy tylko parą butów z karabinem” – to jedna z kwestii walczącego mężczyzny, który zdaje sobie sprawę z tragicznego położenia, ale nic nie może zrobić, by je zmienić. Bezsilność przytłacza, a moment uświadomienia sobie przez młodych żołnierzy, którzy od razu po szkole udali się na front, że wojna nie jest cukierkowym wyobrażeniem o walecznych sercach, ale brudną, wyniszczającą siłą, zapada w pamięć na długo. Fenomenalnie ukazano, jak człowiek zmienia się w obliczu zagrożenia życia. Wyzbycie się zasad, wynaturzenie i kierowanie się instynktem przetrwania z minuty na minutę coraz dobitniej wybrzmiewa. Oczywiście to nadal nic odkrywczego – dehumanizacja człowieka następuje podczas starć. Jednak wizja Bergera sprawiła, że obrazy te docierają i potrafią poruszyć. Myśl o kruchości ludzkiego życia i bestialskiej władzy potęgował zabieg przeplatania zmagań na froncie z sielankowym życiem wyższych rangą. W momencie, w którym młodzi, przerażeni żołnierze ginęli dla rozkazów, generał pławił się w luksusie lokalu oddalonego od pola bitwy. To również spowalniało i wyciszało akcję, ale nie można nazwać tego wadą. Momenty uspokojenia i chwila odpoczynku od trudnych scen bywały zbawienne. "Daj człowiekowi władzę, a stanie się bestią" – kolejna istotna sentencja płynąca z ust jednego z walczących potwierdza, jak ważne myśli zawiera Na Zachodzie bez zmian. Film nie ma na celu wybielać ani też rozprawiać się z przeszłością. Pokazuje to, co wszyscy wiedzą, ale nie w sposób obojętny. Porusza i zatrważa. A oprócz trudnej fabuły, makabrycznych scen i dających do myślenia słów świetnie operuje dźwiękiem, przez który wielokrotnie można doznać błędnego wrażenia nadchodzącej zagłady. Trzeba przyznać, że warstwa techniczna jest na rewelacyjnym poziomie. I te mroczne ujęcia obumarłej przyrody – fantastycznie zbudowany nastrój filmowy! Być może dla wielu miłośników wojennych produkcji Na Zachodzie bez zmian okaże się jedynie kolejnym filmem o wojnie. Prawdopodobnie też nie wywrze wrażenia na tych, którzy wcześniej nie zaznajomili się z tą historią. Jednak jest to dzieło ważne i potrzebne. Przypomina, że wojna to największa zmora ludzkości. Zapewniam, że nie da się oglądać tego filmu bez refleksji o bandyckiej inwazji na Ukrainie. Niestety ludzie nie wyciągnęli wniosków z historii, a władza wciąż skazuje na śmierć własnych obywateli w imię „wielkich celów”. Na Zachodzie bez zmian jest kolejną istotną dla nas lekcją. Nie opowiedziano niczego nowego, ale film ten nie powinien pójść w zapomnienie. Chociaż tytuł odwołuje się do dawnych zatargów, patrząc na współczesne czasy, można rzec: na świecie bez zmian.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj