Poprzeczkę oczekiwań Belle Epoque wywindowało wysoko, niestety w praktyce przypomina wydmuszkę, której nie można odmówić pewnego uroku i kolorytu, ale w środku świeci pustkami. Scenariusze kolejnych odcinków przykuwają uwagę, tym bardziej, że rozwiązywane zagadki kryminalne opierają się na autentycznych sprawach, część bohaterów wzbudza żywe zainteresowanie i sympatię, lecz Kraków z początku XX wieku wygląda jak sztuczna dekoracja teatralna, a pieczołowicie przygotowane scenografie i kostiumy nie potrafią przesłonić faktu, że większość aktorów, na czele z Pawłem Małaszyńskim i Magdalena Cielecka, gra na pół gwizdka. Nie inaczej jest z Najdłuższa noc. Pozornie ma w sobie wszystko, czego potrzeba dobrej powieści – nieźle zarysowanego głównego bohatera, Jana Edigeya-Koryckiego, który na wieść o śmierci matki wraca do Polski po długiej marynarskiej tułaczce; interesujących, znanych z serialu bohaterów pobocznych, na czele z rodzeństwem Skarżyńskich – Henrykiem i Weroniką, komisarzem Jelinkiem i prostytutką o dobrym sercu, Milą; tajemnicze i okrutne zabójstwa kobiet, którym towarzyszą dziwaczne symbole religijne; ciekawie oddany, historyczny Kraków –  i ten z wyższych sfer, i ten z półświatka;  sprawnie napisane dialogi i opisy. Wydawałoby się, że wszystkie trybiki fabuły się zazębiają, a jednak czegoś im brakuje.
Źródło: Muza
Na mały plus zasługuje inaczej niż w serialu poprowadzona relacja między Janem Edigeyem-Koryckim a Konstancją, dawną miłością, przez którą musiał udać się na wygnanie (w Belle epoque to jeden z bardziej irytujących wątków), natomiast zupełnie niepotrzebny zdaje się przydługi wstęp na Madagaskarze, a już zupełną pomyłką wprowadzenie motywu sił nadprzyrodzonych. Zaprawdę nie potrzeba diabła, by ludzie mordowali się na wiele wymyślnych sposobów, czy to na początku XX wieku, czy obecnie. Współautorzy Belle epoque Marek Bukowski (aktor, reżyser i scenarzysta) i Maciej Dancewicz (historyk, reżyser i scenarzysta filmów dokumentalnych) okazali się sprawnymi rzemieślnikami zarówno przy pisaniu scenariusza serialu, jak i powieści Najdłuższa noc, ale sprawność rzemieślnicza czasami nie wystarcza. W obu przypadkach zabrakło „iskry bożej”, owej dobrze dobranej, aromatycznej przyprawy, która nadałaby potrawie lepszy smak.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj