Przyznam szczerze na wstępie, żeby nie było wątpliwości - nie rozumiem fenomenu tej produkcji. Jest ona momentami zabawna, ale w sposób bardziej allenowski niż właściwy dla amerykańskich komedii. Całość zaś wygląda tak, jakby nie była kręcona w Nowym Jorku, a w Wielkiej Brytanii. Do tego postaci są antypatyczne i po prostu... mało atrakcyjne (oprócz Marnie), główna bohaterka sprawia zaś wrażenie opóźnionej albo przynajmniej powoli myślącej. Najciekawszą postacią jest Adam ze swoimi problemami, przeklinaniem i ogólnym podejściem do świata. Nie sposób jednak produkcji jednego odmówić - wciąga, a każdy odcinek mija błyskawicznie. Staję się więc kimś w rodzaju obserwatora. Z jednej strony serial mnie niesamowicie drażni, chyba przede wszystkim ze względu na postać samej Leny Dunham, której szczerze nie trawię, z drugiej zaś nie sposób odmówić jej pewnego realizmu, błyskotliwych, bardzo naturalny dialogów i samego konceptu. Tym sposobem ocena musi być wysoka, nawet jeżeli mnie osobiście całość niezbyt się podoba. 

Tym razem cała akcja kręci się wokół siostry Adama, Caroline, która została porzucona przez swojego faceta i szuka schronienia. Adam oczywiście nie cierpi jej, co od razu pokazuje. Jego przekleństwa i riposty są niewątpliwie najmocniejszym punktem odcinka. Całość próbuje ratować Hannah, oferując schronienie porzuconej Caroline. O tym, jak bardzo siostra Adama jest nienormalna, dowie się dopiero na urodzinach.

[video-browser playlist="635136" suggest=""]

Urodziny to kolejny wątek, który dominuje podczas trzydziestominutowego seansu. Przyjaciele głównej bohaterki organizują przyjęcie-niespodziankę, które tak naprawdę niespodzianką nie jest - standardowe spotkanie, alkohol, tańce oraz muzyka. Szybko jednak okazuje się, że wszyscy mają swoje problemy. Charlie nagrał teledysk z Marnie i wrzucił do sieci, przez co jest mocno krytykowana. Ray przyjmuje nowe osoby do kawiarni i odbywa poważną rozmowę z Shoshanną.

W całym odcinku najlepsze są sytuacje, w których bohaterowie rozwodzą się na temat swoich problemów i komentują rzeczywistość. Stanowi to zresztą siłę serialu, gdyż - jak już wspomniałem - dialogi to najmocniejsza strona tej produkcji. Są bardzo naturalne, widać lekkość u Leny, która pisze scenariusze i czuwa nad całością. Jej bohaterowie nie są piękni ani idealni. To zwykli ludzie mający swoje skazy, wady, ale także zalety. Są nieco pogubieni w świecie i szukają swojego miejsca. Nawet nie rozumiejąc fenomenu serialu, nie sposób nie docenić tego, co ta młoda kobieta stworzyła. Zrobiła produkcję dla ludzi - naturalną, realistyczną, bez zbędnych laurek. Każda postać ma swoją osobowość. Jeśli coś ich łączy, to nieco allenowskie podejście - w tym Lena trochę przypomina Woody'ego.

Trzeci odcinek stanowi mocny punkt, mimo że nieznacznie rozwija fabułę. Niewiele się dzieje oprócz najważniejszych urodzin i zaopiekowania się Caroline, ale daje nam to dobre rozwinięcie. Warto czekać na kolejne odcinki, aby zobaczyć, jak historia potoczy się dalej.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj