W miasteczku organizowany jest coroczny jesienny festiwal, a to owocuje sporym napięciem wśród mieszkańców. Jest to impreza, na której wszyscy wybierają się całymi rodzinami, więc nic dziwnego, że dla niektórych obecność domniemanego seryjnego mordercy nie jest do zaakceptowania. Jednocześnie wprowadza to zamęt i doprowadza do konfliktu pośród mieszkańców, którzy dzielą się na oskarżycieli Danny'ego i jego obrońców. Nasz bohater dolewa jedynie oliwy do ognia, pojawiając się tam i zachowując, jakby nic się nie stało.
Istotnym wątkiem jest jego relacja z Jo oraz Lacey. Wyraźnie widzimy, że Jo jest w nim zadurzona po uszy. To nie tylko przyjaźń; "coś więcej" jest aż nadto widoczne. I tutaj w grę wchodzi trójkąt miłosny po nawet nieźle przygotowanej scenie Danny'ego i Lacey, gdy się pocałowali. Nie jestem jednak przekonany, czy tak gwałtowne niszczenie ich przyjaźni na rzecz romansów jest rozsądne na tym etapie serialu, zwłaszcza że w grę wchodzi jeszcze kolega Jo, który również wpisuje się perfekcyjnie w ten wątek ze względu na uczucia, jakimi ją darzy.
Motyw przewodni ze śledztwem rozwija nad wyraz ciekawie. Widzimy ojca Jo, który wyraźnie ma obsesję, gdyż żaden argument nie jest brany przez niego pod uwagę. Nic dziwnego, że Jo i jego żona odwróciły się od niego. Kara od burmistrza jest tutaj satysfakcjonującym następstwem. Do tego pojawia się wątek tajemniczej łapówki dla Reginy. Nie mógł być to Desai, bo wówczas chyba jeszcze siedział. Pozostaje pytanie, komu Regina zagroziła? I nadal zastanawia motyw naszyjnika, ponieważ matka Danny'ego raczej nie jest przekonana o jego niewinności.
Dobry odcinek, rozwijający równomiernie wszystkie wątki i przede wszystkim zapewniający nam satysfakcję w głównym śledztwie. Twisted dostarcza solidnej, intrygującej rozrywki. Oby tylko ta sprawa się za bardzo nie zagmatwała i nie była przesadnie rozciągana.