Początek opowieści jest dość nieszablonowy, zaskakujący, zapowiadający rozrywkę na wysokim poziomie. W iście telegraficznym skrócie poznajemy czwórkę nowych sprzymierzeńców zabójczo skutecznego nastolatka. Drużynę Damiana stanowią niezwykle charakterne postaci: potrafiący przybierać formę różnych zwierząt, przesympatyczny Beast Boy, pozaziemska księżniczka, płomienna Starfire, posiadająca magiczne moce, córka demona, Raven oraz czarnoskóry Wally West (Kid Flash) – młodzieniec od niedawna dysponujący Mocą Prędkości, spokrewniony ze złowieszczym Odwróconym Flashem (znanym z serii Flash z Nowego DC Comics). Potomek Ra’s al Ghula, zamiast kulturalnie przedstawić się i zaoferować współpracę  urodzonym buntownikom, uprowadza ich w nikczemny sposób, co jest zdecydowanie zgodne z dwuznacznych charakterem syna Batmana. Z bardzo dobrej strony prezentuje się postać Damiana. Scenarzysta serii, a zarazem amerykański pisarz grozy, Benjamin Percy, kapitalnie ukazał dwuznaczną naturę perfekcyjnego wojownika. Damian nieustannie stoi w przysłowiowym rozkroku – z jednej strony pragnie służyć dobru, z drugiej nie zapomina o Lidze Asasynów i swym pochodzeniu. Wiele podejmowanych przez niego decyzji jest nieprzemyślanych, kierowanych emocjami oraz chęcią zemsty na oprawcach i swym groźnym przodku. Świetnie wypada jego złożona relacja z kuzynką Marą, członkinią elitarnej Pięści Demona – przywódczynią piątki specjalnie wyszkolonych młodych morderców, polujących na Tytanów. Równie udanie został nakreślony butny Beast Boy, którego kąśliwe uwagi niejednokrotnie mogą rozbawić. Szkoda, że pozostali pomocnicy Robina nie zostali równie dobrze opisani. Zwłaszcza żałuję zbyt epizodycznych występów demonicznej Raven – mam nadzieję, że w kolejnym tomie jej rola zostanie znacznie rozbudowana. Na koniec warto zwrócić uwagę na dobrze poprowadzony wątek wybitnego stratega i despoty, Ra’s al Ghula. Jego starcie z wnukiem i pozostałymi Tytanami jest wyjątkowo dynamiczne, ekscytujące i porywające.
Źródło: Egmont
Za stronę graficzną w rzeczonym dziele odpowiadają trzej, mniej znani rysownicy (Jonboy Meyers, Diógenes Neves i Khoi Pham). Rysunki wspomnianych artystów są mocno kreskówkowe, zgodne ze stylistyką lekkiego komiksu superbohaterskiego dla młodszych czytelników. Apetycznie wyglądają poszczególni bohaterowie, zwłaszcza posępny Ra’s Al Ghul, członkowie Pięści Demona oraz Beast Boy, a nade wszystko towarzysząca Robinowi monstrualna bestia, zwana Goliathem. Prawdziwą wartość albumu stanowią natomiast pastelowe barwy, autorstwa dwójki kolorystów, Johna Kalisza i Jima Charalampidisa, dodające sporo uroku recenzowanemu komiksowi. Rewelacyjnie wypada ponadto  okładka otwierającego tomu Nastoletnich Tytanów oraz krzykliwa galeria okładek kolejnych zeszytów owego tomu. ‌Nastoletni Tytani #01: Damian wie lepiej to zaskakująco dobry komiks, który ucieszy wszystkich fanów DC Comics, zmęczonych nieustannymi przygodami bohaterów pierwszoplanowych tego uniwersum (vide: Batman, Superman). Mówiąc krótko, coś z  zupełnie innej beczki. Dzieciaki, do boju!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj