Po pilocie NCIS: Hawaje można wysnuć prosty wniosek: ten serial nie oferuje niczego nowego. Jest to odtwórcza, czasem banalna zabawa w serial kryminalny, która kładzie nacisk na bohaterów, a nie na sprawy kryminalne. Widzimy to samo podejście do tworzenia wątków, potencjalnych twistów i poszczególnych etapów śledztwa, jak w innych tytułach tej franczyzy. A to nie jest dość korzystne, bo Agenci NCIS zbyt często popadają w banalność i przesadną prostotę. Nie ma tutaj szokujących zwrotów akcji czy tajemnicy pobudzającej ciekawość. Każdy etap historii jest przewidywalny, a to... tak dziwnie wpisuje się w konwencję całego NCIS.  Być może trochę generalizuję, ale tego typu wątki już się pojawiały. Nowy Orlean oraz Los Angeles pokazały, że można lepiej. Zasadniczo podstawowy serial wypada tutaj najsłabiej. Być może ta prostota rozrywki jest przyczyną popularności, bo te seriale można włączyć w każdym momencie sezonu i będzie przyjemnie. Każdy serial ze świata NCIS kładzie nacisk na bohaterów. Ci w NCIS: Hawai'i po pierwszym odcinku nieszczególnie porywają. Szefowa jest stereotypowa, pomagierzy nijacy i nudni - przynajmniej na tym etapie serialu. Jedynie nowy w ekipie ma potencjał i jest w miarę interesujący, bo jest "jakiś". Twórcy poświęcają czas, by pokazać jego osobowość, charakter, rodzinne problemy, by dać obraz człowieka, który ma szansę pociągnąć ten serial. Szkoda, że nie jest to szefowa, bo jednak ta postać miała być motorem napędowym każdego NCIS, a tutaj jest ona kompletnie pozbawiona charyzmy.
fot. materiały prasowe
Wątek kryminalny odcinka wydaje się strasznie wtórny. Można nawet odnieść wrażenie, że podobną wariację oglądaliśmy w Hawaii 5.0. Najwyraźniej chińscy szpiedzy to popularny motyw na Hawajach. Trochę mało porywający wybór na premierę nowego serialu, która ma zjednać sobie widzów i przyciągnąć ich do ekranów. NCIS: Hawai'i to tak naprawdę ten sam odgrzewany kotlet.  To samo, tylko w słonecznym krajobrazie Hawajów. To jest jedyny czynnik troszkę zmieniający wydźwięk prezentowanej historii, a motyw znany też z Hawai 5.0, czyli rodzinnej atmosfery w relacjach z bohaterami ma szansę wyróżnić to na tle pozostałych tytułów. Z perspektywy czysto serialowej to jednak sztampowy serial kryminalny, który bez marki NCIS nie miałby szans zaistnieć na ekranach. Dobrze się go ogląda, ale przy tylu dobrych serialach to jednak coś dla fanów tej marki. Nic więcej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj