Seria Pokemon od lat cieszy się ogromną, niesłabnącą popularnością. Jej konsekwencją jest rozwój nie tylko tego głównego cyklu, ale też licznych spin-offów – mniej lub bardziej kuriozalnych. W roku 1999 na rynek trafiła produkcja, która zdecydowanie zalicza się do tej drugiej grupy. Mowa bowiem o grze, która jest czymś w rodzaju strzelanki na szynach. Tylko broń palną zastąpiono w niej… aparatem fotograficznym, a zadaniem graczy jest robienie zdjęć Pokemonom. Ten szalony pomysł okazał się przepisem na sukces, bo Pokemon Snap, jak tę grę nazwano, nie tylko zebrało całkiem solidne oceny w branżowych recenzjach, ale też okazało się sukcesem sprzedażowym. Teraz, po 22 latach, na rynku zadebiutował sequel zatytułowany po prostu New Pokemon Snap. Gry z Pokemonami nigdy nie oferowały szczególnie odkrywczej czy interesującej fabuły i w zdecydowanej większości przypadków opierają się o bardzo proste, oklepane schematy. Nie inaczej jest też w tym przypadku. Główny bohater trafia pod opiekę profesora Mirrora i zabiera się za fotografowanie stworków zamieszkujących region Lental oraz badanie tajemniczego zjawiska o nazwie Illumina, które powoduje świecenie roślin i Pokemonów, co zupełnym przypadkiem stwarza idealne warunki do wykonania efektownych zdjęć.
fot. Nintendo
Jak sami widzicie: zaskoczeń brak. Pokemony, profesor, tajemnicze zjawiska – wszystko to pojawiało się w tym cyklu już wielokrotnie. Zaskakuje natomiast sama długość zabawy, bo poprzedniczka była produkcją bardzo krótką, którą można było ukończyć w około 5-6 godzin. W New Pokemon Snap przejście głównego wątku zajmuje zaś mniej więcej dwa razy dłużej, a do tego dochodzi też szereg pobocznych aktywności i całkiem sympatyczne opcje sieciowe.

Fabuła

5 /10

Rozgrywka nie doczekała się większych zmian i w dalszym ciągu mamy do czynienia ze specyficzną wariacją na temat strzelanki na szynach. Postać porusza się automatycznie w specjalnym pojeździe, a my mamy jedynie możliwość poruszania się kamerą i wyszukiwania okazji do uchwycenia jak najlepszych, najbardziej efektownych zdjęć Pokemonów w ich naturalnym środowisku. Deweloperzy zadbali o to, by nie było zbyt nudno i przemycili kilka ciekawych sposobów na urozmaicenie zabawy. Możemy na przykład odpalić sygnał, który nie tylko odkrywa ukryte w okolicy rzeczy, ale też potrafi zwrócić uwagę stworków, rzucić owoc, by zwabić je bliżej nas, lub zagrać melodyjkę, która sprawi, że niektóre Pokemony tańczą. Dostępne w grze lokacje mają też osobne poziomy „badań” oraz dostępne są tak w dzień, jak i nocy. Wszystko to ma wpływ na to, na jakie stworzenia natrafimy podczas eksploracji. Warto więc wykonywać więcej przejażdżek po to, by odkryć wszystko to, co przygotowali dla nas deweloperzy. Pod koniec każdej takiej podróży nasze zdjęcia są analizowane i oceniane przez profesora. System jest bardzo prosty i oparty na kilku kryteriach – chodzi przede wszystkim o uchwycenie „obiektu” tak, by był on dobrze widoczny, w centrum kadru, a jeśli przy okazji uda nam się złapać go w ciekawej, nietypowej pozie – idealnie! Niestety sprawia to, że nie zawsze „wygrywają” te rzeczywiście najciekawsze czy najbardziej kreatywne zdjęcia, bo mogą one nie do końca załapać się do „klucza”.
fot. Nintendo
Zdaję sobie sprawę, że na papierze ten pomysł na gameplay nie brzmi zbyt interesująco. Ba – sam odpalając grę, nie byłem do tego do końca przekonany, bo gdy grałem w Pokemon Snap te kilkanaście lat temu, bawiłem się nieźle, ale jednak miałem świadomość ogromnego postępu w branży gier. Mimo tego dość szybko wciągnąłem się w tę mało skomplikowaną, niezbyt wymagającą, a przez to też zaskakująco przyjemną rozgrywkę i złapałem się na tym, że powtarzam kursy tylko po to, by zrobić jak najciekawsze zdjęcie lub wykonać opcjonalne zadania. New Pokemon Snap dobrze wpisuje się w popularny ostatnio trend gier „na poprawę humoru”, takich jak Animal Crossing: New Horizons czy Cozy Grove, które nie są specjalnie wymagające i świetnie odstresowują. Chciałbym też nieco więcej uwagi poświęcić wspomnianym wcześniej funkcjom sieciowym. New Pokemon Snap korzysta z dobrodziejstw XXI wieku i oferuje pewne opcje społecznościowe. Wykonane przez nas zdjęcia możemy obrabiać w intuicyjnym edytorze. Mamy możliwość wyboru ramek, naklejek czy filtrów – ot, taki Poke-Instagram w bardzo prostym wydaniu. Zmodyfikowane fotografie następnie możemy wrzucić na nasz profil, by pokazać je innym internautom, którzy mają możliwość ich „polajkowania”. Niby nic wielkiego, ale obserwowanie rosnących wyników zdjęć, z których jesteśmy dumni, sprawia naprawdę masę frajdy i satysfakcji!

Rozgrywka

7 /10

W bardzo dobry sposób rozwiązano też sterowanie, które łączy zarówno gałki analogowe i przyciski, jak i celowanie poprzez wychylanie konsoli/kontrolera. Dzięki temu zdecydowanie łatwiej jest wycelować, a tym samym też uchwycić kadry, na których najbardziej nam zależy. Miłym dodatkiem jest też opcja włączenia bardziej precyzyjnego trybu podczas edycji naszych zdjęć, co pozwala na lepsze dopasowanie umiejscowienia wybranej naklejki. New Pokemon Snap ma jeszcze jedną, ogromną zaletę: na tę grę… świetnie się patrzy. Grafika robi spore wrażenie: lokacje są bardzo zróżnicowane, kolory wyraziste i przepiękne, a Pokemony – przeurocze. Oczywiście wynika to przede wszystkim z ograniczeń samej rozgrywki, ale nie zmienia to faktu, że warstwa wizualna jest po prostu miła dla oka. Nie zachwyciłem się natomiast ścieżką dźwiękową, bo ta zwyczajnie nijaka. Ot, zwykłe plumkanie, które nie zapada specjalnie w pamięć i bez żalu można je wyciszyć, odpalając w tle serial, podcast czy swoją ulubioną playlistę. Ta „nijakość” zaskakuje tym bardziej przez to, że „stary” Snap miał soundtrack dużo bardziej charakterny, a przez to też przyciągający uwagę.
fot. Nintendo
+14 więcej

Oprawa

7 /10

Ocena końcowa

7/10


Fabuła

5/10

Rozgrywka

7/10

Oprawa

7/10
Jestem przekonany, że New Pokemon Snap nie zostanie w mojej głowie na dłużej i za kilka tygodni całkowicie o tej produkcji zapomnę. Mimo tego nie uważam spędzonego przy tej grze czasu za stracony, bo bawiłem się przednio. Mnóstwo znanych stworków i piękna grafika sprawiają, że to świetna produkcja dla wszystkich fanów Pokemonów, a ogólne jej dopracowanie i zaskakująco sporo zawartości to coś, dzięki czemu mamy świadomość obcowania z pełnoprawną grą, a nie jedynie wydmuszką zrobioną po to, by zarobić pieniądze na popularnej marce.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj