Trudno powiedzieć, czy zawinił przedziwny montaż czy niezbyt spójnie napisany scenariusz, ale momentami było za długo, a momentami zdecydowanie za krótko. Pewnie jakby skrócić odcinek do 20 minut, wyszłoby w sam raz. Dzięki informacjom prosto z Nieba, pewnemu jaju (o którym wszyscy na jakiś czas zapomnieli) oraz tytułowej Włóczni od bardzo niechętnej do wypożyczenia jej właścicielki, Winchesterowie wraz z Castielem i Jackiem, czyli prawdziwe Team Free Will, wersja udoskonalona, otrzymali szansę pokonania archanioła Michała, knującego straszne rzeczy z mieszkańcami Kansas City. I koncertowo ją zaprzepaścili. Nie pomógł im nawet szpieg w otoczeniu antagonisty, ekspresowa, podwójnie opłacona przesyłka pocztowa, ani głęboka wiara w powodzenie misji, podkreślona epickim przemarszem w zwolnionym tempie do melodii Ody do radości, w dodatku po niemiecku. Przypomniały mi się wszystkie podobne wejścia, łącznie z Armageddon i Monsters, Inc. Bardzo w tylu specyficznej reżyserii Richarda Speighta Jr., choć – niespodzianka, odcinek reżyserował Amyn Kadareli. Niestety, nasi bohaterowie zapomnieli zadać sobie niezwykle istotne pytanie – co się stanie, gdy Dean Winchester stanie oko w oko z archaniołem Michałem? A doprawdy, odpowiedź nasuwała się sama. Nie można powiedzieć, że w odcinku zabrakło niezłych scen. Początkowa rzeź na imprezie pracowniczej w takt Rockin' Around the Christmas Tree Brendy Lee (czy tylko mi wieżowiec, z którego widok podziwiał Michał, kojarzył się z Nakatomi ze Szklanej pułapki?). Jack zajadający się po nocy mocno słodkimi płatkami tak, by Sam się nie dowiedział i jego sympatyczne rozmówki z Casem. Zakłopotany Ketch na skypie. Nowe umiejętności „małego włamywacza”, których nefilim nauczył się z internetu. Klimatyczna kryjówka mrocznej Kai. Próby „zręcznego” posługiwania się włócznią przez Deana. Ale… dlaczego, na miłość Pana, nikt z Team Free Will nie zauważył, że zmierzają prosto w pułapkę, jak ćmy lecące do ognia? Zresztą - dwukrotnie. Dlaczego nie przewidzieli reakcji podrasowanego przez Michała Gartha? Na marginesie - kły wilkołaków zaczynają wyglądać absurdalnie i serdecznie współczuję tym, którzy muszą je nosić, bo po wszystkim przydadzą im się ćwiczenia rozluźniające. Skąd to przekonanie, że siłą woli Winchesterowie pokonają Michała, elegancko odzianego w ciało ponętnej kobiety, umiarkowanie poprawnie granej przez Felishę Terrell? Trochę więcej pokory, panowie… A archanioł Michał jak zwykle okropny – przede wszystkim w sensie osobowościowym. Choć nabiera czarnego poczucia humoru, zapewne pod wpływem naczynia, które chwilowo zepchnął głęboko, głęboko... nie wiadomo gdzie. I niezbyt bystry, bo wciąż zostawia przy życiu swoich najbardziej zagorzałych wrogów. Mimo, że może pstryknąć i… się przebrać? Bo – sądząc ze zwiastuna kolejnego odcinka, strat w ludziach nie odnotujemy. Zaiste, moc Michała jest straszliwa.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj