Historia Polski upstrzona jest krwawymi epizodami. O jednych pamiętamy wciąż tak, jakby wydarzyły się wczoraj, inne z czasem odchodzą w zapomnienie i kolejne pokolenia wiedzą o nich już coraz mniej. Wszystkie tak samo bolą, ale niektóre bywają niewygodne i niechętnie wspominane. Świadkowie wymierają, nowe pokolenie nie chce nieść kaganka historii. Jednym z takich skazanych na zapomnienie wydarzeń jest właśnie Rzeź Wołyńska, o której dziś ze względów politycznych nie każdy chce mówić głośno. Na szczęście Wojciech Smarzowski postanowił zmusić społeczeństwo do dyskusji i na przyszły rok zaplanował premierę filmu, którego kanwą stały się opowiadania Srokowskiego. We wstępie do Nienawiść autor przybliża swój stosunek do tematu. Powiadamia czytelnika, że sam dorastał na Kresach i tylko cudem przeżył te tragiczne wydarzenia. Część opisanych historii usłyszał z pierwszej ręki, inne dopiero po latach zostały mu opowiedziane. Ważna jest świadomość autentyczności opisywanych wydarzeń, szczególnie w momentach, gdy czytamy o skrajnym okrucieństwie i wiemy, że te zdarzenia nie są owocem chorej wyobraźni autora, ale autentycznymi wspomnieniami. Mimo że książkę Srokowskiego można zaliczyć do literatury faktu, to jednak pisana jest językiem typowym dla prozy. Cierpi może na tym nieco wartość historyczna całości – wszak z książki niewiele dowiadujemy się na temat kontekstu konfliktu polsko-ukraińskiego, ale zyskuje wartość dramaturgiczna. Nienawiść chwyta za serce. Srokowski nie chciał napisać książki historycznej, ale książki o ludziach i ich emocjach, zaplątanych w tragiczny wir historii.
Źródło: materiały prasowe
Srokowski paradoksalnie o tych okrutnych wydarzeniach opowiada pięknym, bogatym literacko językiem, dzięki czemu poznajemy bardziej osobisty niż faktograficzny ich wymiar. Jego opowiadania pełne są opisów bogactwa kresowej przyrody, uczuć (od głębokich miłości po wielkie przyjaźnie, dramatycznie przerwane polityką), a także tej nieuchwytnej nostalgii za dawnymi czasami błogiego dzieciństwa. Taki sposób narracji może niewątpliwie podzielić czytelników. Ci, którzy oczekują konkretnej, surowej relacji z przebiegu wydarzeń, nie mają tu czego szukać. Dla autora fakty są jedynie pretekstem i punktem wyjścia do snucia swoich opowieści. Fakty ubiera w piękne opisy, nadając im uniwersalny wymiar. Ten kontrast sprawia, że cała historia boli tym bardziej. Z jednej strony złociste łąki, pełne łanów zboża, przejrzyste strumyki i ludzie, którzy bez względu na narodowości piszą wspólnie swoje życiorysy, z drugiej zaś polityka, która niszczy od środka i z dawnych przyjaciół robi największych wrogów. Srokowski zagląda pod strzechy, kołdry i każde kamienie, aby opowiedzieć o tych dramatycznych wydarzeniach językiem ludzi i ich tragicznie przerwanych życiorysów. Sama historia jest dzięki temu wręcz dojmująco przygnębiająca, a niebezpieczeństwo tamtych dni czuje się na każdej stronie. Rosnące napięcie ciąży wraz z każdym opowiadaniem, gdy zdajemy sobie sprawę, że ta sielska kraina już wkrótce spłynie krwią. Autor pięknie pisze o Kresach. W jego prozie czuć miłość i prawdziwą tęsknotę za mityczną krainą z dzieciństwa. Mimo traumatycznych wspomnień nadal w jego utworach jest ona miejscem niezwykłym, pełnym magii. Srokowski z ciężkim sercem opowiada o czasach, kiedy zasiana w sercach ludzi nienawiść zebrała okrutne żniwo. Pisze o sąsiadach, którzy zaślepieni gniewem zabijali swoich, o polityce, która z dobrych ludzi zrobiła potworów, i o prawdziwie idyllicznym miejscu, które stało się areną tak tragicznych wydarzeń. Mimo wszystko nie karmi nienawiści w sobie. Jego zbiór opowiadań daleki jest od osądzania, siania nienawiści i nakłaniania do tworzenia podziałów. Srokowski jest ponad podziałami. Za dialogiem, a przede wszystkim za wspólnym przepracowaniem historii. Zachęca nie do odwetu, a do pamiętania. Wszak ten, który zapomina o historii, skazany jest na jej ponowne przeżycie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj