Bohaterką No Tomorrow jest Evie, której w oko wpada przystojny Xavier. Kobieta korzysta z okazji, że mieszka on blisko niej, i postanawia go poznać. Dowiaduje się, że mężczyzna wierzy w apokalipsę, ma nawet wyliczony dzień jej nadejścia, dlatego pozostały czas spędza na osiąganiu celów z utworzonej przez siebie listy. Zawiera ona wszystkie czynności, które chciałby kiedyś zrobić, ale zawsze ustępowały codziennym obowiązkom takim jak praca. Stara się przekonać Evie, aby dołączyła do niego i zaczęła żyć zgodnie ze swoimi pragnieniami. Do No Tomorrow przyciąga przede wszystkim Joshua Sasse, znany z serialu Galavant. W produkcji CW gra ekscentrycznego, ale na pewno przyjaznego bohatera, który swoją obecnością wprowadza dużo pozytywnego nastroju. Jego zadaniem jest także dodawanie odwagi nieśmiałej i poważnej Evie. Bez Xaviera wciąż prowadziłaby przeciętne życie, a dzięki niemu przechodzi pewną przemianę i decyduje się na robienie szalonych rzeczy. Obydwoje są zresztą całkiem sympatyczni i tworzą zgrany duet oparty na kontrastach, który może zachęcać do dalszego oglądania. Pojawia się między nimi uczucie, lecz szybkość, z jaką się rozwija, sprawia, że trudno powiedzieć, czy w przyszłości będzie ono stanowiło istotny wątek. Po obejrzeniu pilota ma się wrażenie, że pomysły na serial mogły zostać już wyczerpane, trzeba jednak dać twórcom szansę, skoro pierwszy odcinek dostarcza niezobowiązującej i lekkiej rozrywki. Aktualnie wygląda na to, że kolejne epizody będą koncentrowały się na realizacji pragnień z list Xaviera i Evie, które sprawią pewne trudności. Pytanie, na ile wystarczy ta formuła i czy fabuła zostanie bardziej rozwinięta. W każdym razie jak na premierę jest zadowalająco. Biorąc pod uwagę komediowy gatunek, nie brakuje humorystycznych akcentów. Tylko kilka z nich naprawdę bawi, ale prawie wszystkie odpowiadają za budowanie pogodnej atmosfery No Tomorrow. Postacie są przerysowane i dają się lubić, a dwójka głównych bohaterów wcale nie zachowuje się bezsensownie – potrafi czasem zachować powagę i wdać się w zwykłą rozmowę. Niewiele znajdziecie tutaj prób wymuszonego humoru. Na razie nie pojawiły się też bardziej dramatyczne wątki, aczkolwiek może to jeszcze ulec zmianie. Podobać się może długość odcinków – pilot liczy ponad 40 minut i kolejne odsłony powinny osiągać podobne wyniki. W premierze ten format się sprawdza, ponieważ pozwala bliżej zapoznać się z serialowym światem, bohaterami i przyjętą przez twórców receptą na... sukces (mam nadzieję). No Tomorrow nie jest przykładem świeżej, oryginalnej produkcji, zwłaszcza że opiera się na brazylijskim How to Enjoy the End of the World. Mimo to może być przyjemną odskocznią od szarej rzeczywistości, więc warto dać temu serialowi szansę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj