Powiedzmy sobie szczerze – bycie nastolatkiem to bardzo ciężka praca. Trzeba ogarnąć szkołę, znajomych, przyjaźnie, miłości, pierwsze doświadczenia erotyczne i wszystko, co w ramach bonusu wymyślą rodzice. Tytułowy bohater powieści Noah Can’t Even ma właściwie ze wszystkim pod górkę. Jako kujon nie należy do śmietanki towarzyskiej, zresztą humor ma dość ciężki i mało zrozumiały dla przeciętnego rówieśnika. Znajomych niewiele, za to jeden przyjaciel na śmierć i życie. Jedno zauroczenie, ale wybranka wkrótce ma się przeprowadzić. Ale za to rodzina… Rodzina nie bierze jeńców – ojciec zniknął i nie daje znaku życia (ani alimentów), matka zamiast do poważnej pracy nieustannie bierze się za udawanie Beyonce, a babcia mimo podeszłego wieku i oznak demencji planuje akcje godne aliantów. Noah lawiruje jak może, ale wie, że pewnego progu nie przeskoczy. Póki utrzymane jest status quo, da się żyć.
Nie będzie zaskoczeniem fakt, że autor po zarysowaniu niełatwej sytuacji biednego nastolatka, i tak wymagającej precyzji sapera, dość szybko wrzuca biedaka w istne ognie piekielne. Jedna impreza burzy kruchy balans i chłopak musi stawić czoła wielu nowym uczuciom i wątpliwościom. A w tym wszystkim zaczynają narastać nowe problemy, które wykraczają poza zwyczajne życie kujona. Szczególnie takiego, który mimo swej inteligencji szybko traci głowę i pod byle naciskiem pakuje się w kolejne kłopoty. Trzeba przyznać, że podczas szczytu pecha, jaki ogarnia bohatera, nasunęło mi się skojarzenie z najbardziej generycznym odcinkiem Benny’ego Hilla, gdzie drobna pomyłka skutkowała ucieczką przez całe miasto przed masą wściekłych osób. Za to zakończenie można uznać za rodem z Agathy Christie.
Sam Noah jest zarysowany dość dokładnie – nerdowaty, trochę wycofany, ale czasem dostający małpiego rozumu w sytuacjach, kiedy wydaje mu się, że powinien być macho. Pozostali bohaterowie są już trochę płascy (cool koleżanka, typowa gwiazdka, prześladujący sportowcy), ale wciąż mają w sobie trochę życia i nie odczułam, by ujmowało to uroku książce. Bardzo zgrabna kreacja ojca – w stosunkowo niewielkiej scenie czytelnik poznaje, jak toksycznym rodzicem jest, podobnie zresztą jak matka, ale ona ma już więcej miejsca i scen. Największą zagadką pozostaje Harry, przyjaciel Noah – najlepszy kumpel, też nerd, a jednak ma się wrażenie, że jest chwilami zbyt idealny. Jeśli kontynuacja wyjdzie w Polsce, chętnie przyjrzę się bliżej tej nieco wyidealizowanej postaci.
Noah po prostu jest to zabawna powieść dla nastolatków, pozwalająca im westchnąć z ulgą i przychylniej spojrzeć na swoje własne perypetie. A jednocześnie jest bardzo przyjemną lekturą i nie sięga niepotrzebnie w moralizatorskie tony, zostawiając interpretację pewnych zjawisk samemu czytelnikowi. Biorąc pod uwagę, że przeznaczona jest dla nastolatków od piętnastego roku życia, chwalebne jest unikanie podawania prostych i sztampowych rozwiązań.