Czasem trafia się na serie komiksowe, które zawsze wychodzą za wolno. Od wydania pierwszego tomu serii Nomen omen minął prawie rok, a apetyt rozbudzony intrygującym początkiem opowieści nieustannie dawał znać, że przydałaby się kontynuacja. I tak oto, drugi tom pojawił się na naszym rynku, by pokazać kolejne losy Becky, młodej artystki przypadkiem wmieszanej w niewyobrażalną magię. Kiedy okazało się, że Becky jest czarownicą i dysponuje bliżej nieokreśloną magią, wydawało się, że zemsta na istocie, która wydarła jej serce, jest bliska. Niestety, brak doświadczenia uniemożliwił utrzymanie mocy na tyle, by zniszczyć przeciwnika. Becky musiała się ukryć i nauczyć magii od podstaw, a jednocześnie rozwinąć swoje unikalne umiejętności, które dałyby jej wreszcie przewagę.  Więc się uczy i obmyśla plan zemsty. A ponieważ przeciwnik nie próżnuje, tylko obmyśla kolejne etapy wielkiego zaklęcia, intryga się zagęszcza.
Źródło: Non Stop Comics
Najmocniejszym punktem tej serii niezmiennie jest strona wizualna. Kolory mają fundamentalne znaczenie dla magii, uzależnione są od jej rodzaju, uwidaczniają przepływy mocy między postaciami. Rysunki są poza tym bardzo szczegółowe, nadrabiają nieustanną monochromatyczność kadrów i niezwykle precyzyjnie oddają sylwetki – co nadzwyczajnie przyjemnie procentuje podczas scen erotycznych. A te są narysowanie zmysłowo, bez wulgarności, która psułaby efekt – chociaż trzeba przyznać, że konfiguracje tych scen mogą niektórych odbiorców zdenerwować. Świat istot magicznych w tej serii rządzi się swoimi prawami, ale moralność i seksualność rozumieją zdecydowanie zupełnie inaczej niż ludzie.
Becky jako bohaterka rozwija się stopniowo, uświadomiwszy sobie swoją potęgę oraz brak doświadczenia. Jest przy tym niegłupia, tworzy sobie zakątek magii, którego istoty rodem z mitologii nie potrafiłyby sobie wyobrazić, a która dla niej, jako millenialsa, jest naturalna i na wyciągnięcie ręki. To nie jest opowieść o powrocie do pradawnych zwyczajów i rytuałów – nasza bohaterka uczy się ich, by dokonać odpowiedniej modyfikacji. A wizualizacje jej zaklęć z jednej strony są już nieco znajome, a z drugiej – absolutnie nie ujmuje im to urody. Drugi tom Nomen omen to dobra kontynuacja, chociaż nie dostajemy tak naprawdę zbyt wielu nowych informacji na temat świata i kierunku postępującej intrygi. A przy tym jest to komiks bardzo ładny, wykorzystujący elementy wizualne jako część historii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj