Siedemset lat temu, część afrykańskich państw utworzyła potężne imperium i ruszyła na podbój Europy. Udało się im zdobyć świat. Ofiarą imperialistów padła między innymi Anglia. Współcześnie, w Albionie (bo taką nazwę nosi teraz Wielka Brytania) wyższą sferę tworzą czarnoskórzy obywatele. Biali mieszkańcy to niziny społeczne — biedota usługująca swoim panom. W takiej rzeczywistości rodzi się miłość pomiędzy przedstawicielami obu klas. Sephy, czarnoskóra córka premiera, wiąże się wbrew konwenansom z Callumem – synem pokojówki jej rodziców. Ten związek skazany jest na porażkę, jednak młodzi, wbrew wszystkiemu, walczą o swoją miłość. Bitwa, którą toczą, przynosi wiele cierpienia każdej ze stron. Noughts + Crosses przedstawia historię o odwróconym Apartheidzie. Albion to mroczne miejsce, gdzie segregacja rasowa zbiera obfite żniwo. Biali ludzie są pogardzani i praktycznie na każdym kroku spotykają się z wszelkiego rodzaju represjami. Czarnoskórzy natomiast tworzą rasę panów, która rozsmakowała się w zaistniałej sytuacji. Podziały między klasami pogłębiają się z dnia na dzień. W naturze tych bogatych jest protekcjonalność w stosunku do biednych. W naturze biednych natomiast jest rewolucja. Takie jest tło opowieści. Wątki społeczno-polityczne są ściśle powiązane z historią miłosną dwójki młodych ludzi. Mamy tu więc opowieść dwutorową. Sęk w tym, że na żadnym z pól Noughts + Crosses nie zaskakuje. To dość klasyczna i tradycyjna opowieść. Już po kilku pierwszych odcinkach widz nie ma wątpliwości, że wnioski płynące z opowieści będą dość oczywiste. Rasizm i segregacja rasowa są złe – to fakt. Miłość pokona wszelkie przeciwności losu – to również „oczywista oczywistość”. Autorka literackiego pierwowzoru stosuje zabieg, który stawia romans Sephy i Calluma na pierwszej linii frontu. Dziewczyna jest córką jednej z najważniejszych osób w państwie. Jej związek ma więc olbrzymie znaczenie dla funkcjonowania Albionu, zwłaszcza że ojciec bohaterki jest zwolennikiem radykalnej segregacji rasowej. Bohaterowie, chcąc nie chcąc, angażują się w sytuację społeczną w kraju, a ich uczucie co rusz wystawiane jest na wielką próbę. Fabuła toczy się wedle zasad wypracowanych już XIV wieku przez Williama Szekspira. Mamy tu więc wariację na temat klasycznych dramatów miłosnych w stylu Romeo i Julii oraz nieco dystopijną estetykę rodem z Opowieści podręcznej. Romantyczna wizja Malorie Blackman skupia się na miłości niemożliwej, w świecie pełnym zła i nienawiści. Przewrotność punktu wyjścia bardzo szybko rozmywa się w historii, którą znamy aż za dobrze. Kierunek fabularny ani przez moment nie zaskakuje. Po obu stronach konfliktu są ci dobrzy i ci źli. Główni bohaterowie są oczywiście niewinni i krystalicznie czyści. Każda z postaci drugoplanowych ma swój wątek, który w kluczowym momencie zazębia się w motywie przewodnim. Całość napisana jest w taki sposób, aby widz ani na moment nie zagubił się w narracji. To serial spozycjonowany pod młodych ludzi. Nie dowiedzą się oni z niego zbyt wiele na temat socjologii i polityki, ale spędzą miło czas, obserwując jak ich ekranowi rówieśnicy walczą o miłość z bezlitosnym systemem. Nie ma tutaj fajerwerków na poziomie scenariusza. Dialogi nie wywołują ekscytacji – poszczególne sceny rozpisane są w sposób tradycyjny. Przed tendencyjnością teen dram, Noughts + Crosses ratuje dość poważny ton opowieści. Twórcy nie koloryzują swojej historii – nie czynią z niej infantylnej przypowieści. Mimo że przekazują nam oczywiste rzeczy, robią to z szacunkiem zarówno dla adaptowanego materiału, jak i oglądających. Jednym słowem nawet fani ambitniejszej rozrywki nie poczują się podczas seansu zażenowani, choć oczywiście do bezkompromisowości Opowieści podręcznej wiele tu brakuje.
fot. BBC One
+3 więcej
Na koniec warto powiedzieć kilka słów o samym Albionie, ponieważ na tej płaszczyźnie Noughts + Crosses odnosi sukces. Angielskie społeczeństwo zostało zafrykanizowane. Czarni  i biali mieszkańcy kraju przejęli kulturę z Czarnego Lądu. Objawia się to zarówno w strojach noszonych przez obywateli na co dzień, jak i w architekturze, sztuce czy w zwyczajach. Twórcy przywiązują należytą uwagę do szczegółów w tym segmencie. Widać, że podeszli skrupulatnie do budowania tła tej dystopijnej rzeczywistości. Nie ma tutaj mowy o science fiction czy futuryzmie. Pod względem technologicznym świat serialu nie różni się niczym od naszych realiów. Udało się jednak kreatywnie pobawić atrybutami kulturowymi. Na płaszczyźnie społecznej również wszystko stoi na głowie, ale przecież mechanizmy rządzące w Albionie nie są niczym nowym także w teraźniejszości. Noughts + Crosses to produkcja mówiąca oczywistości zarówno na płaszczyźnie społecznej, jak i obyczajowej. Historia jest przewidywalna i mało zaskakująca, a ciekawy punkt wyjścia szybko traci swoją siłę. Opowieść podręcznej i The Man in the High Castle pokazały, jak telewizyjne dystopie powinny wyglądać. Tę historię można byłoby opowiedzieć lepiej, co nie oznacza, że Noughts + Crosses pozbawiony jest jakiejkolwiek wartości. Być może młoda widownia, przyciągnięta przed ekrany perspektywą nieco innego wątku miłosnego, dowie się przy okazji co nieco o współczesnym świecie i naturze ludzkiej. Ci starsi, którzy z niejednego popkulturowego pieca już chleb jedli, raczej nie mają czego tu szukać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj