Akcja drugiej połowy sezonu Once Upon a Time będzie trochę inaczej podzielona niż dotychczas. Z jednej strony mamy wydarzenia z teraźniejszości i powrót Emmy do "nowego" Storybrooke. Z drugiej natomiast - magiczny świat sprzed roku, gdy bohaterowie wrócili tam po wydarzeniach z poprzedniego odcinka. To wszystko zazębia się, oferując nam wiele tajemnic i nowy czarny charakter.

Sceny retrospekcji na razie prezentują się znośnie. Nie mamy tutaj banalnych rozmów o uczuciach Śnieżki i mdłego księcia, ale zwyczajne dyskusje o przyszłości i wspólnym życiu w królestwie. Jako że akcja w większości skupia się na emocjonalnych rozterkach złej królowej, to sprawia zupełnie inne wrażenie. Nie od dziś wiadomo, że jest to najlepsza i najciekawiej zagrana postać w tym serialu, więc jej dylematy, cierpienie i działania zawsze dostarczają nam czegoś wyjątkowego. Wspólne życie ze Śnieżką i księciem to motyw bardzo atrakcyjny, bo oferuje coś innego, niż dotychczas nam przedstawiano, zwłaszcza że mają teraz wspólnego wroga - Złą Czarownicę z Zachodu. Na razie widzieliśmy ją zaledwie kilka sekund, ale już można wysnuć wnioski, że będzie to postać szalona, nieprzewidywalna i stanowiąca powiew świeżości w serialu. Problem polega na tym, że wygląda zbyt ładnie. Ta postać zawsze była oszpecona, a tutaj widzimy jedynie Rebeccę Mader pomalowaną na zielono i ubraną w kostium. Tak czy owak - pojedynek królowej i czarownicy może okazać się czymś, co tchnie życie w Once Upon a Time. Dodatkowo zaskakuje coś, co w serialu tym zdarza się dość rzadko: zdjęcia kręcono w plenerach, a nie na sztucznym, komputerowym tle.

[video-browser playlist="634765" suggest=""]

Emma i Henry żyją sobie w Nowym Jorku, grają w Diablo III (aczkolwiek Emma osiągnęła tylko 6 poziom, więc coś jej nie idzie...) oraz cieszą się swoją normalnością. Irytująca osobowość Henry'ego w tym odcinku zostaje zminimalizowana, toteż wrażenie nie jest tak złe, jak gdy próbował udawać Piotrusia Pana. Po prostu jest sobie dzieciak i dostajemy go tyle, że nie działa na nerwy, a to już ogromna zaleta w przypadku Once Upon a Time. W tym wątku fantastycznie sprawdza się chemia pomiędzy aktorami grającymi Haka i Emmę. Świetnie się uzupełniają, a każda ich scena sprawia wielką przyjemność. Do tego scenariusz oferuje kilka komicznych momentów w wykonaniu Haka. Oby serial dalej podążał tą drogą i zapomniał o istnieniu Neala.

Once Upon a Time po powrocie dawkuje nam informacje, odpowiednio mocno pobudzając ciekawość. Potencjał w historii związanej z Krainą Oz jest wielki, więc miejmy nadzieję, że zostanie on wykorzystany, a druga połowa serii wynagrodzi jej dość przeciętny początek. Pierwszy raz w tym sezonie nie mogę doczekać się kolejnego epizodu.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj