Typowy dzień w pracy Raya Donovana pokazuje nam, że musi on zawsze być o kilka kroków przed swoimi klientami i ich ewentualnymi wrogami. Tyczy się to sytuacji z klientem, który ponownie korzysta z usług panny lekkich obyczajów. Donovan wszystko przewiduje i rozwiązuje sprawę. Wydawałoby się, że tak samo lekko pójdzie z agentem siedzącym mu na karku. Zdobywa na niego sporego haka, który powinien mu wystarczyć, by człowiek zostawił go w spokoju. Zaskoczeniem jest, że przeprowadzone działania odnoszą odwrotny skutek do zamierzonego. Ray złamał pedantyczne zasady swojego przeciwnika, sprawiając, że walka staje się sprawą osobistą. Nic więc dziwnego, że ta marna sztuczka nie zrobiła żadnego wrażenia i teraz chce on jeszcze bardziej dorwać Raya. W wątku zawodowym jedynie historia Ezry wydaje się niepasującym zapychaczem. Ani nie rozwija emocjonalnie postaci Raya, ani nie ma większego wpływu na fabułę. 

Życie osobiste Raya to kompletne przeciwieństwo zawodowego. Tutaj co chwilę jest negatywnie zaskakiwany, nie ma kontroli nad niczym. Nie przekonuje mnie zachowanie jego żony. Po tylu latach małżeństwa powinna chyba już przyzwyczaić się do tego, czym Ray się zajmuje i zasada "nie rozmawiamy o pracy" musiałaby stać się chlebem powszednim. Dlatego jej ciągłe pretensje, pytania czy ogólne robienie Rayowi na przekór jest po prostu dziwne. 

[video-browser playlist="635601" suggest=""]

Rodzina Donovanów jest bardzo specyficzna. Terry ma problemy z dziewczyną, ale nie chce jej stracić. Bunchy wciąż po latach przeżywa molestowanie z dzieciństwa. Wokół niego kręci się wątek imprezy w domu, który kupił. Zgubny wpływ Mickeya jest wyraźnie odczuwalny. Odkąd powrócił do ich życia, z Bunchym jest coraz gorzej. Tę świadomość ma także Ray, który jest święcie przekonany, że zły wpływ przenosi się na każdego członka jego rodziny, a zwłaszcza dzieci. Wydaje się, że starcie z ojcem to krok za daleko ze strony Raya. Przesadził, robiąc to na ich oczach. Pierwszy raz widzimy, że szczerze się go boją. Ray Donovan nie radzi sobie z otaczającą go rzeczywistością. Zna się na swojej robocie, ale prywatnie jest człowiekiem nieznającym podstaw społecznej koegzystencji. Fakt, że w życie osobiste wprowadza rozwiązania ze swojej pracy (atak z bronią na Mickeya) pokazuje, że ta granica dla niego się zaciera.

Ray Donovan trzyma poziom, wciągając interesującą historią, pomysłowością (narkotyczne wizje) i klimatem. W tym wszystkim zastanawia mnie tylko jedno - skoro Mickey wyraźnie chce pokoju z rodziną, dlaczego nie próbuje wyjawić swoich powiązań z agentem FBI?

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj