O jedno cię proszę to dreszczowiec oparty na powieści kryminalno-thrillerowej napisanej przez Laurę Dave. Serial koncentruje się wokół macochy i pasierbicy, które postanawiają zająć się enigmatycznym zniknięciem Owena, męża Hannah i ojca Bailey, co stanowi główny wątek całej historii. W pewnym momencie wybija się również problem oceny, czyje dobro jest ważniejsze (moje czy drugiej osoby?), a także podjęcia najwłaściwszej decyzji, czasem z uwzględnieniem wyrzeczeń. Innym ważnym zagadnieniem staje się zaufanie: do najbliższych, do organów śledczych, a przede wszystkim do siebie i intuicji, która podpowiada, jaki krok uczynić następnym. Z łatwością w serialu można dostrzec przewagę ról kobiecych – to one są w centrum. Hannah (Jennifer Garner) to kobieta starająca się o dobrą relację z córką męża, zaś Bailey (Angourie Rice) to nastolatka wychowywana przez ojca. Często przewijają się też przyjaciółki Hannah, np. dziennikarka Jules. Niektórym może nie przypaść do gustu postać Bailey ze względu na jej roszczeniowy charakter i niedocenianie starań macochy, co w jakiś sposób może odbierać przyjemność z oglądania. Dla mnie to typowa nastolatka, do jakiej przyzwyczaiło nas amerykańskie kino. Bailey można polubić, kiedy weźmie się pod uwagę jej przeszłość oraz zmiany zachodzące na przestrzeni odcinków – w jej postępowaniu i stosunku do innych osób.
fot. materiały prasowe
+6 więcej
Jennifer Garner w roli Hannah dobrze odwzorowała możliwe reakcje prawdziwej żony i macochy, która znalazła się w niebezpiecznej i niejasnej sytuacji, jednak mimika aktorki z każdym kolejnym odcinkiem zaczyna nudzić. Na siłę próbuje utrzymać wyraz zadumy i przygnębienia, co odbiera jej naturalność. W stworzonej historii mało realne jest to, że wszyscy ludzie napotkani w trakcie zbierania poszlak są skorzy do pomocy, a macocha z nastoletnią pasierbicą są w stanie poprowadzić śledztwo niczym urodzone detektywki. Nasuwa się też wniosek na temat świata, w którym obecnie żyjemy. Znaczną część informacji o poszukiwanych osobach bohaterki były w stanie znaleźć w mediach społecznościowych. To pokazuje, że pojęcie anonimowości zanika na nasze własne życzenie, kiedy dzielimy się na swoich profilach miejscem zamieszkania, stanowiskiem i zainteresowaniami – to informacje, dzięki którym łatwiej nas namierzyć w świecie rzeczywistym i które mogą zostać wykorzystane przeciw nam. Szalenie ważne jest więc zachowanie ostrożności w momencie dzielenia się czymkolwiek w Internecie. Dość zabawne jest porzucenie przez bohaterki wszelkich obowiązków związanych z pracą i szkołą,  a szczególnie wycieczka do innego stanu, by oddać się intensywnemu wspominaniu. Postacie chodzą jak w letargu po odwiedzanych niegdyś miejscach. Serial może trzymać w napięciu, bo stworzono ku temu warunki. Wiele scen rozgrywa się w ciemności, co naturalnie wprowadza nastrój grozy poprzez niepełny obraz rzeczywistości. W scenach dziennych świetnie bawiono się planami – widz skupiony na bohaterze w pierwszym planie, nagle dostrzega niewyraźną, stojącą gdzieś w tle sylwetkę, która za moment znika. Sporo niedopowiedzeń, strach i niepewność wypisane na twarzach bohaterów tylko umacniają wykreowaną tajemniczość, popychając odbiorcę coraz mocniej w stronę odcinka finałowego. Próbując szukać głębszego sensu, wyróżnić należy ukazanie w serialu problemu samotnego wychowywania dziecka. Symbiotyczny organizm „dziecko + rodzic” zostaje zagrożony, gdy w ich życiu pojawia się nowa osoba. Niezależnie od wieku dziecka taka zmiana może być dla niego niewygodna, a nawet wzbudzać gniew, zazdrość czy lęk przed odrzuceniem przez rodzica. Wzmóc się może potrzeba walki o wpływy lub przeciwnie – silna potrzeba uniezależnienia się od matki lub ojca, tak aby udowodnić, że pojawienie się osoby trzeciej w ich życiu niewiele zmieniło. Jako równoważne zagadnienie należy potraktować próbę wpasowania się partnera/partnerki rodzica w funkcjonowanie rodziny. Kiedy dziecko pragnie uwagi rodzica, macocha pragnie uwagi dziecka, a opisany proces może się powieść, gdy np. macocha i pasierbica otworzą się na siebie. Wyłania się więc dość jasny wniosek, wynikający bezpośrednio z piramidy potrzeb Maslowa – każdy człowiek pragnie szacunku, uznania i poczucia przynależności, a w tym przypadku przynależności do podstawowej komórki społecznej, jaką jest rodzina. Łatwo dostrzec omawiane kwestie, gdy spojrzymy holistycznie na relacje między bohaterami. O jedno cię proszę może zaciekawić czy nawet do pewnego stopnia zaangażować emocjonalnie, ale nie stanie się serialem, który zostanie zapamiętany – to raczej propozycja, którą można obejrzeć, by zająć czas. Jest po prostu w porządku, ale brakuje mu czegoś, co sprawiłoby, że wybiłby się wśród innych dostępnych seriali. Akcja nie powinna tylko utrzymywać uwagi, ale porywać. Widz czekałby z niecierpliwością na kolejny odcinek, aby dowiedzieć się, jak potoczyły się dalsze losy bohaterów. Tutaj meandruje się pomiędzy spokojem a zaciekawieniem. A to sprawia, że zapał ostyga i w produkcji zaczyna powiewać nudą, choć trzeba przyznać, że im bliżej końca, tym robi się ciekawiej, dzięki czemu odrobinę rozwiano aurę stagnacji, jaka zaczęła rozpościerać się nad serią. O jedno cię proszę może spodobać się tym, którzy lubią dreszczowce, ale nie wystraszy tych, którzy od nich stronią. Zabierając się do oglądania, nie warto oczekiwać zaskoczeń w ramach realizowanego gatunku czy  historii, która powali na kolana. Oglądanie bez oczekiwań zapewnia miękkie lądowanie, gdy okaże się, że serial jest mniej interesujący, niż mogłoby się wydawać. Osobiście polecam ostatni odcinek, wrażliwsi mogą się wzruszyć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj