O północy w Magnolii to komedia romantyczna lekko nawiązująca do świąt i całego tego okresu. Bohaterowie to para radiowców, którzy znają się całe życie, tacy typowi najlepsi przyjaciele. To jest jedna z zalet całej produkcji, widać, że aktorzy dobrze się ze sobą zgrali, pozwalającą uwierzyć w ten duet. Podstawą fabuły staje się kłamstwo, że stworzą oni parę, by ich fani oszaleli. W końcu komedia romantyczna oparta na oszustwie to coś innego, z potencjałem. Dodajmy jednak, że niestety zmarnowanym. Prawda jest taka, że to, co było obiecujące i interesujące, zaczęło iść w tony bardzo przewidywalne. Formalnie nie powinien być problem, bo komedie romantyczne tak mają, ale nawet te najbardziej sztampowe starają się jakoś manipulować schematami, by zbić z tropu lub nadrobić wady urokiem czy humorem. W tym przypadku im dalej, tym gorzej, bo wszystko jest tworzone po linii najmniejszego oporu. Banały, oczywiste zagrania i brak równowagi. Ponadto O północy w Magnolii powiela krzywdzący stereotyp, że zasadniczo nie istnieje przyjaźń męsko-damska, bo na pewno prędzej czy później zrodzi się z tego miłość. Komedie romantyczne to bajki i tego oczekujemy, ale w takim przypadku wydaje się to tezą dość ograną, niepotrzebną i nieprawdziwą. Jasne, w miłości przyjaźń jest ważna, ale nie jest to zbyt rozsądne, by mówić, że bez niej ona nie istnieje.  Finał O północy w Magnolii to "oczywista oczywistość". Niestety zostawia nas z dziwną obojętnością, bo twórcy zbyt łopatologicznie zapowiadali, co dokładnie się wydarzy i jaką drogą to pójdzie. Szkoda, bo pomysł fajny, ale wyszło nieśmiesznie, bez uroku czy rozrywkowego charakteru nawet najbardziej sztampowych świątecznych komedii romantycznych.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj