Obecność 3: Na rozkaz diabła to kolejny film z serii inspirowanej działalnością najsłynniejszej na świecie pary badaczy zjawisk paranormalnych - Eda oraz Lorraine Warrenów. Twórcy tej części postanowili iść jednak w nieco innym, nowym kierunku… Jak wyszło?
Obecność 3: Na rozkaz diabła to już kolejna okazja do spotkania z Edem oraz Lorraine Warrenami (granymi przez
Patricka Wilsona i
Verę Farmigę), słynnym małżeństwem badającym zjawiska parapsychiczne. Reżyserem trzeciego filmu z serii jest
Michael Chaves, a nie, jak w przypadku dwóch poprzednich, twórca uniwersum
James Wan. Sama opowieść ukazana w filmie niezmiennie zainspirowana została jednak przypadkiem, z którym podczas swej działalności mieli styczność Warrenowie, a produkcja przenosi nas do Ameryki lat 80.
W trzecim filmie z serii małżonkowie Warren poznają nową rodzinę i stają przed bardzo ważnym, lecz niełatwym zadaniem. Muszą zbadać sprawę morderstwa, do którego doszło w miasteczku Brookfield, a także udowodnić, że sprawca dopuścił się zbrodni, będąc pod wpływem demona, który go opętał. Stawka jest bardzo wysoka, ponieważ młodemu mężczyźnie imieniem Arnie grozi kara śmierci. Dość szybko okazuje się jednak, że kwestia opętania może być powiązana ze sprawą morderstwa kobiet, którą próbuje rozwikłać policja w Massachusetts. Warrenowie łączą więc siły ze sceptycznymi wobec ich praktyk przedstawicielami prawa i próbują dowiedzieć się, kto stoi za całą sprawą.
W produkcji
Obecność 3: Na rozkaz diabła twórcy próbowali znaleźć nowy kierunek i za jego sprawą nieco odświeżyć serię. Tym razem odeszli więc od samego motywu nawiedzonego domu – w
Obecności 3 to nie on stanowi serce filmu. Głównym motywem nie jest natomiast opętanie a… klątwa. Akcja zaś skupia się na śledztwie, w trakcie którego natykamy się na wiedźmy, diabła i okultystyczne praktyki. Niestety, scenariusz, którego autorem jest
David Leslie Johnson-McGoldrick (
Sierota,
The Walking Dead), nie opowiada szalenie interesującej historii. To dość przeciętna fabuła, która nie proponuje nic nowego, a jedynie prezentuje motywy czy zagrywki znane z innych horrorów czy thrillerów. Nie czuć tu niestety większego powiewu świeżości i sama opowieść rozczarowuje. Problem wydaje się mieć scenariusz również z samą konstrukcją. Kiedy bowiem na horyzoncie pojawia się sprawa morderstwa z Massachusetts, twórcy poświęcają mu naprawdę sporo czasu, za bardzo oddalając się jednak od akcji zasadniczej i bohaterów, których losy się ważą. Momentami można nawet zapomnieć, jaki jest nadrzędny cel działania i wyprawy Warrenów. Fabuła tej części wydaje się więc trochę niezbilansowana. Samo zaś zakończenie i sens, który niesie, choć są krzepiące, wydają się zbyt proste i wyświechtane. Sama natomiast kwestia zła i diabła, mimo tego, że została podjęta w scenariuszu dość sprytnie, wydaje się za bardzo uproszczona.
Pomimo tego, iż film nie jest szczególnie oryginalny, budzi skojarzenia z
Egzorcystą i nawet w niektórych scenach świadomie do filmu nawiązuje (nawiązuje też innych produkcji z franczyzy
Obecność, co zapewne ucieszy fanów), to trzeba przyznać, że pomimo użycia dobrze znanych nam chwytów ma momenty, w których można się przestraszyć. Są zaskoczenia, są chwile napięcia i strachu. Spotkamy również postaci, które budzą lęk samą swoją powierzchownością - ambiwalentnych bohaterów, których niełatwo odczytać. Choć w kategorii „bycia strasznym”
Obecność 3: Na rozkaz diabła wypada gorzej niż poprzednie części, to jednak twórcom wciąż udaje się budować poczucie trwogi i niepewności.
Trzeba też oddać produkcji sprawiedliwość, jeśli chodzi o stronę formalną i filmową – pod tym względem film jest bardzo sprawnie zrobiony i dlatego
Obecność 3: Na rozkaz diabła ogląda się po prostu dobrze. Świetnie wypadły wizje Lorraine, a i zjawiska nadprzyrodzone nie zostały w filmie ukazane tandetnie. Efekty i same zdjęcia stanowią dobrą stronę filmu. Horror Michaela Chavesa jest więc bardzo udany pod względem czysto wizualnym. Ma właściwy sobie urok, a i klimat lat 80. został świetnie oddany. Wykorzystano piosenki z tamtych lat, zaś sama warstwa audialna dobrze podkreśla dramaturgię - czasami same dźwięki wywołują poczucie trwogi. Ogólnie rzecz biorąc w filmie położono duży nacisk na wywoływanie wrażeń zmysłowych i niektóre ujęcia czy sekwencje świetnie wpisują film w zmysłową teorię kina.
Powodem, dla którego warto obejrzeć
Obecność 3: Na rozkaz diabła, są oczywiście Patrick Wilson i Vera Farmiga. Ta para wspólnie wypada na ekranie doskonale. Jednak także na aktorstwo odtwórców innych ról nie można narzekać.
Julian Hilliard w roli opętanego dwunastoletniego chłopca wzbudza sporo emocji i wzrusza, podobnie z resztą jak
Ruairi O'Connor w rolni Arniego. W produkcji udało się więc stworzyć bohaterów wzbudzających sympatię, a ich losy nas obchodzą. Współczujemy im i ze wszystkich sił chcemy, by dla Arniego i Davida wszystko skończyło się w najlepszy możliwy sposób.
Z pewnością
Obecność 3: Na rozkaz diabła nie jest najlepszą częścią franczyzy opowiadającej o parze słynnych demonologów i jako trzeci film z serii rozczarowuje. Jednakże jako produkcja filmowa i horror wciąż wypada przyzwoicie i ogląda się ją całkiem dobrze. Choć trudno być zadowolonym ze wszystkich aspektów tego filmu, to wciąż warto wybrać się na niego do kina.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h