Thrillery prawnicze są gatunkiem, który stwarza zarówno autorowi, jak i czytelnikowi szerokie pole dla wyobraźni. Jak ta wolność zostaje wykorzystana, zależy w głównej mierze od tego pierwszego. To pomysłodawca ma poprowadzić potencjalnego odbiorcę przez swoją wizję, świat przedstawiony oraz uwiarygodnić bohaterów. Jak z tym zadaniem radzi sobie debiutujący pisarz Steve Cavanagh? Eddie Flynn mimo kryminalnej przeszłości zostaje prawnikiem. Wychodząc od zasady, że życie adwokata nie różni się od bycia oszustem, sukcesywnie rozwiązuje kolejne sprawy. Spotykamy go w chwili, kiedy od jego ostatniej rozprawy minął rok. Błąd popełniony na sali sądowej nawiedza go niczym zły duch, niszcząc mu życie zawodowe i prywatne. Eddie będzie musiał wziąć się w garść, kiedy szef rosyjskiej mafii uprowadza mu córkę. W zamian za jej życie prawnik zmuszony jest powrócić do zawodu i bronić przestępcę w niemożliwym do wygrania procesie. Z tykającą bombą na plecach i paraliżującym strachem o życie jedynego dziecka, Flynn będzie musiał wykorzystać wszystkie swojej atuty, aby wyjść cało z opresji i uratować swoją córkę. Z przykrością stwierdzam, że The Defense nie wybija się ponad przeciętność, a nawet w tej średnio usytuowanej grupie radzi sobie nijako. Zagłębiając się w historię rozrysowaną przez irlandzkiego pisarza, dostrzegamy, iż większość stron razi zniechęcającą rutyną. Bohaterowie posiadają emocje, charakter oraz osobowość literacką. Funkcjonują w świecie rzeczywistym, z którym czytelnik potrafi się utożsamić. Całość jednak rozpływa się pod wpływem powtarzalności. Wszak już niejednokrotnie literatura przedstawiała nas bohaterom takim jak Eddie, mającym podobne problemy, jakie dotykają naszego zainteresowanego. Niewykorzystanych potencjałów książki jest kilka, co najbardziej szkodzi pozytywnemu odbiorowi powieści. Szczególnie boli brak wykorzystania przez autora lokalizacji opisanych wydarzeń. Nowy Jork to miasto-dżungla, w którym prawo po prostu szwankuje. Tym bardziej postać głównego bohatera powinna rozkwitać pośród wieżowców Manhattanu. Większość fabuły zostaje jednak upchnięta pomiędzy mury starego sądu, a Eddie tylko czasami ma możliwość pokazania (i wykorzystania) swojego obeznania z miastem. Ograniczanie przestrzeni to jednak nie największy mankament tej pozycji.
Źródło: Filia
Eddie Flynn z pewnością posiada interesującą przeszłość - wszak na tej idei opiera się całe jestestwo Obrony. Prawnik z kryminalną przeszłością to wśród popkulturowej rzeczywistości (gdzie na piedestale antybohaterowie stoją wysoko ponad regularnymi, praworządnymi bohaterami) rewelacyjny wabik na współczesnego czytelnika. Schody zniechęcające nas do dalszej podróży zaczynają się jednak, kiedy sam pomysł okazuje się gołosłowny. Przeszłość Eddiego niejednokrotnie o sobie przypomina, ale szybko tłumiona jest przez bieżące wydarzenia. Jego złodziejskie zdolności nie raz, nie dwa są przez niego wykorzystywane, ale nie są to ani emocjonujące, ani spektakularne zagrywki. Jedynym intrygującym wątkiem są jego kontakty z mafijnym bossem, Jimmym. Relacja tej dwójki wyraża sobą to, co powinna mieć w sobie całość powieści. Autor, zapewne nieświadomie, chwilami bagatelizuje mroczną przeszłość swojego podopiecznego, przez co sprawia, że Eddie staje się niewiarygodny. Nie potrafiłam mu ani współczuć, ani kibicować. Tym samym moje zaangażowanie w samą historię zmniejszało się z każdą kolejną kartką. Sam świat przedstawiony przez Cavanagh pozostawia wiele do życzenia. Wołczek to chodząca i oddychająca sztampa wszystkich szefów rosyjskiej mafii. Jeśli miał sobą prezentować coś poza cechami, z jakimi utożsamiani są głowy mafijnych rodzin, to ja tego nie dostrzegłam. Ponadto rzeczywistość zatraca swoją wiarygodność poprzez błędne poprowadzenie postaci. Autor stworzył historię, którą przy szerszej analizie można rozwiązać na wiele sposobów, bohaterzy jednak chwilami błądzą jak dzieci we mgle, wybierając opcje, które niepotrzebnie komplikują sytuację, przez co są męczące dla czytelnika. Choć Eddie dwoi się i troi, trudno zapałać do niego większą sympatią. Nie wpływa to dobrze na fakt, że Flynn będzie bohaterem całej serii powieści Steve’a Cavanagh. Chociaż z pewnością wzrok czytelników przyciągnie interesująca okładka, a do kupna zachęci dobrze skomponowany opis fabuły, to w ostatecznym rozrachunku Obrona nie utrzyma się długo w pamięci. Z pewnością wielu odczuje łagodność w stylu pisania pana Cavanagh. Jest to jedna z pozytywnych stron powieści. Kiedy już rozpoczniemy czytanie, strony same będą przesuwać się w naszych rękach. Mimo iż fabuła nie prezentuje sobą niczego nowego, a postacie złożone są z już istniejących osobowości, to nie można odmówić książce lekkości, która w pewnym stopniu daje komfort czytelnikowi. Obrona idealnie wpisuje się w gatunek thrillera prawniczego, stając się jego podręcznikowym przykładem. Kto najbardziej skorzysta więc na sięgnięciu po tę powieść? Fani gatunku – owszem, lecz poszukujący wrażeń – już nie bardzo.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj